12. Czyli w końcu przyjaciele

1.8K 158 40
                                    

- Jasne, rozumiem. - Zakuro przytrzymała barkiem telefon przy uchu i otworzyła drzwi do domu. - W takim razie będę czekać. Proszę się nie spieszyć, w końcu są święta. Tak, do widzenia. - rozłączyła się ze swoim sąsiadem i weszła do środka.

Zdjęła kurtkę, szalik, czapkę i rękawiczki, po czym pocierając zmarznięte dłonie wstawiła czajnik z wodą i poszła do łazienki.

Gdy zapatrzyła herbatę i już miała się zabrać za gruntowne sprzątanie mieszkania, zadzwonił dzwonek do drzwi. Nishimiya odłożyła szmatkę do wycierania kurzy i poszła otworzyć.

- Hey, hey, hey! - usłyszała już od progu. - Zu-chan! Przybyłem ci na pomoc!

Spojrzała na Bokuto zmieszana. Wpuściła go jednak do środka, by nie marzł w ten chłodny dzień.

- Na pomoc? Mi? - zapytała. - Nie prosiłam...

- Ale ja usłyszałem, jak rozmawiasz z Saki! - wyjaśnił. - Mówiłaś, że masz sporo rzeczy do roboty i musicie sobie odpuścić wasze spotkanie. Więc pomyślałem, że ci pomogę!

- To... miłe, ale naprawdę nie musisz...

- Ale chcę! - Kōtarō wpadł do salonu jak do siebie. - Ja i moi rodzice mamy już wszystko przygotowane, a ty jesteś samiuteńka z całymi porządkami i przygotowaniami!

Zakuro westchnęła ciężko. Wiedziała, że nie ma co kłócić się z Bokuto, bo ten i tak zostanie przy swoim. Poza tym, faktycznie przyda jej się dodatkowa para rąk. Weszła głębiej do domu i wręczyła Bokuto wiadro z wodą i szmatę.

- Umyj okna. - poleciła. - Kiedy skończysz, pomożesz mi wyjąć ozdoby.

- Tak jest, Zu-chan! - zasalutował chłopak i pobiegł wypełnić jej polecenie.

Nastolatka włączyła radio i nastawiła piekarnik, by włożyć potem przygotowane wcześniej ciasto. Wzięła z powrotem szmatkę do ręki i w rytmie świątecznych piosenek wznowiła wycieranie mebli.

Początkowo oboje cicho słuchali słów wylatujących z głośników, ale w pewnym momencie usłyszeli znajomą melodię i....

- ALL I WANT FOR CHRISTMAS IS YOU!!! - zaczęli krzyczeć na całe gardło, tańcząc nikomu nieznany „taniec-wygibaniec".

I na tym skoczyły się ich spokojne przedświąteczne porządki. Obydwoje szaleli z odkurzaczem, mopem i wszystkim, co mogło posłużyć za partnera w tańcu lub mikrofon. Po zakończonej operacji „precz kurzu", Zu skierowała się do szafy, stojącej zaraz przy drzwiach wejściowych. Otworzyła ją i wskazała na górną półkę:

- Zdejmij mi pudło.

Kōtarō roześmiał się i bez trudu sięgnął po karton.

- I co ty byś beze mnie.... - nie dokończył, bo zawartość pudła magicznym sposobem znalazła się na jego głowie.

Zakuro przybiła sobie piątkę w twarz i zaczęła się głośno śmiać z białowłosego, który próbował się wyplątać z kolorowych światełek i ozdób.

- Zu-chan! Pomocy! To mnie zjada! - krzyczał przerażony.

Nishimiya, opanowawszy śmiech, podeszła do więźnia i wyplątała go z pułapki. Następnie wpakowała niektóre rzeczy z powrotem i zmierzwiła mu włosy.

- Dzięki, dzieciaku. - zaśmiała się.

- To nie był problem dla kogoś tak wspaniałego, jak ja! - oświadczył dumnie Bokuto.

- Widziałam.

Usłyszała pikanie piekarnika i w podskokach poszła sprawdzić, jak się miewa jej ciasto. Włożyła w nie drewniany patyczek, a gdy stwierdziłam że jest upieczone, wyjęła je na stół. Po mieszkaniu rozniósł się przepiękny zapach makownika. Bokuto zajrzał Zu przez ramie na jej dzieło.

Zaczęło się od focha... - Bokuto Kōtarō x OCWhere stories live. Discover now