15

1.2K 61 27
                                    

*Grzesiek P.O.V.*

Przechadzałem się uliczkami miasta wsłuchując w piosenkę aktualnie lecącą w słuchawkach. Na mojej twarzy gościł łagodny uśmiech, który od pewnego czasu był nieodłącznym elementem mojego życia. Miałem doskonały plan i do tej pory wszystko szło po mojej myśli.

Gabie z dala od tego idioty Dallas'a była słaba i bezbronna, o czym doskonale wiedziałem. Byłem pewien, że przypominanie jej o moim istnieniu sprawi, że nie będzie mogła o mnie zapomnieć. Rozpamiętywanie dobrych czasów przy moim boku sprawi, że zapomni o Cameronie i kiedy tylko wróci do Los Angeles będzie znowu moja.

-What's that supposed to be about baby- mruknąłem wraz z piosenkarzem, przymykając na chwilę oczy. Od razu moje myśli powędrowały do tych błękitnych oczu, w których zawsze skryty był psotny błysk, malinowych ust, które zawsze rozciągały się w ten uroczy dla niej sposób, piegów i mocno zarysowanych obojczyków. Po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz.

Muszę poczekać jeszcze trochę.

Skręciłem w dobrze mi znaną ulicę, prowadzącą do mojego mieszkania. Drogę oświetlały jedynie latarnie poustawiane dokładnie co dwadzieścia pięć kroków oraz księżyc, który dzisiejszej nocy ukazał się w pełni. Uwielbiałem takie wieczory, zwłaszcza, kiedy razem z Gabie chodziliśmy bez celu i rozmawialiśmy na różne tematy. To znaczy, zazwyczaj to ona mówiła, a ja słuchałem, dodając od czasu do czasu coś od siebie. Uwielbiałem jej opowieści i poglądy na tematy, które były dość trudne do konwersacji. Zawsze się uzupełnialiśmy, a z Dallas'em była nieszczęśliwa, widziałem to.

Poprawiłem torbę zsuwającą się z ramienia i przetarłem zmęczone czoło. Studio muzyczne, w którym zacząłem pracować nie daje mi forów, ale przynajmniej wtedy mogę na chwilę oderwać myśli od Gabie i mojego planu pozbycia się Dallas'a raz na zawsze.

Z kieszeni skórzanej kurtki wyjąłem plik kluczy, którymi otworzyłem mieszkanie i wszedłem do środka. Torba jak zawsze trafiła w kąt przedpokoju, tak samo jak znoszone już trampki. Muszę wybrać się na zakupy.

Od razu zasiadłem do komputera, chwilę wcześniej wyjmując zimne piwo z lodówki. Musiałem jeszcze trochę popracować nad kawałkami, które szef prosił przesłuchać i ewentualnie poprawić.

Po uruchomieniu urządzenia ekran rozbłysnął i ukazał zdjęcie, na którym Gabie siedziała u mnie na baranach i całowała mnie w policzek. Na sam wspomnienie zrobiło mi się ciepło. To było lato. Byliśmy wtedy na wakacjach w Toronto. Pamiętałem, że dziewczyna bardzo chciała tam kiedyś pojechać, więc zarezerwowałem nam kilka dni w najlepszym hotelu. Codziennie byliśmy w innej restauracji, chodziliśmy na długie, nocne spacery i urządzaliśmy pikniki. Brunetka w każdej wolne chwili uczyła mnie tańczyć, a ja ją pływać. To właśnie tam poprosiłem ją o rękę i to właśnie tam wykonano nam to pamiątkowe zdjęcie. Wtedy było tak idealnie i nagle musiał pojawić się on. Mój uśmiech od razu zszedł mi z twarzy.

Pokręciłem głową, odpychając od siebie myśli na temat Camerona Dallas'a i zalogowałem się na komputerze, chcąc jak najszybciej uporać się z pracą jaką sobie wyznaczyłem na dzisiejszy wieczór. Niestety mój plan wziął w łeb, kiedy spojrzałem na swój telefon. Od razu do głowy wpadł mi pomysł zadzwonienia lub chociaż wysłania wiadomości do Gabie, która pewnie już niedługo będzie szykowała się do wylotu z Londynu. Stanowczo za dużo czasu spędziła z dala od Los Angeles i ode mnie.

Sprawnie chwyciłem urządzenie w dłoń i wybrałem jeden spośród wielu kontaktów z listy i kliknąłem zieloną słuchawkę. Spojrzałem na zegarek i uśmiechnąłem się pod nosem. Przeliczając różnicę czasową, w Londynie powinna być godzina szesnasta, więc jest duża szansa, że dziewczyna siedzi teraz sama w domu.

Po kilku sygnałach usłyszałem szum po drugiej stronie słuchawki i cichy oddech.

-Tak słucham?- po plecach przeszedł mnie przyjemny dreszcz, słysząc jej łagodny głos, którego tak bardzo mi brakuje.

-Dzień dobry, kochanie- mruknąłem, a mój uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej, kiedy oddech dziewczyny nagle się zatrzymał -Tęskniłaś?

-Rozłączam się- warknęła, a w tle mogłem usłyszeć jak coś z impetem uderza prawdopodobnie o stół lub biurko.

-Jak mija Ci dzień?- kontynuowałem będąc pewien, że dziewczyna nie zakończy ze mną tak szybko konwersacji.

-Aż nie zadzwoniłeś, wprost idealnie- sapnęła, a ja myślami wyobraźni widziałem jak marszczy nos, a jej policzki zmieniają kolor na mocną czerwień -Czego chcesz?

-Chciałem usłyszeć Twój głos- odpowiedziałem zgodnie z prawdą -Kiedy wracasz do domu? Nie mogę się doczekać, aż Cię zobaczę.

-Grzesiek skończ, proszę Cię. Nie chcę mieć z Tobą już nigdy nic do czynienia. Po prostu o mnie zapomnij i zacznij żyć swoim życiem i daj żyć również i mi- jej głos był wyższy niż zazwyczaj i bardzo chaotyczny. Wiedziałem, że była zła.

-Jesteś zła, ale i tak wiem, że chciałaś, żebym do Ciebie zadzwonił- w słuchawce rozszedł się jej piękny śmiech, a w policzku na pewno pojawił się ten uroczy dołeczek.

-Jesteś ostatnią osobą, o jakiej bym dzisiaj pomyślała- między nami zapanowała kilkusekundowa przerwa, w której rozsiadłem się wygodniej na fotelu, wsłuchując w jej cichy oddech, ten sam, który słuchałem, kiedy spaliśmy razem -Mam pytanie.

W tej samej chwili na skrzynkę pocztową dostałem wiadomość. Przytrzymałem telefon ramieniem, klikając w małą kopertę.

-Słucham- mruknąłem, czekając aż strona się załaduje.

-O co chodzi z jakimś morderstwem, w które jesteś wplątany?- wstrzymałem na chwilę oddech, wracając myślami do tego nieszczęsnego dnia. Skąd wiedziała? Ta sprawa została załatwiona już lata temu.

-Nic, co musisz wiedzieć, skarbie- odpowiedziałem, uśmiechając się lekko -Ale, żeby podsycić nieco Twoją ciekawość i sprawić tym, że się ze mną spotkasz po więcej informacji powiem, że to była tylko i wyłącznie wina tej dziewczyny. Wpadła w niezłe tarapaty pomimo tego, że ją ostrzegaliśmy...

-My?- teraz to ja się zaśmiałem.

-Widzę, że nikt Ci nic nie powiedział- pokręciłem rozbawiony głową -Tak, my. Twój kochany Dallas też jest zamieszany w tę akcję.

Kliknąłem w nieoczytaną wiadomość i przeskanowałem jej treść, marszcząc czoło. Co to ma być?

-Co?! Aeele jak to? Co tam się stało? Dlaczego Cameron jest w to zamieszany? Co wyście...

-Wybacz, kochanie, ale muszę już kończyć- nie czekając na jej odpowiedź, kliknąłem czerwoną słuchawkę i uważniej przyjrzałem się tytułowi maila. To chyba jakiś chory żart.

WEZWANIE OBWINIONEGO NA ROZPRAWĘ SĄDOWĄ

Tego nie było w moim planie.

Because I love you || Cameron Dallas ||  Book three || Wolno PisaneWhere stories live. Discover now