18

1.3K 63 14
                                    

*Cameron P.O.V*

-Słuchaj, Cam- zwrócił się do mnie Raphael, od którego wychodziłem. Trzymał w ręku jeszcze nieodpalonego papierosa, co lekko mnie zdziwiło, ponieważ kiedy go poznawałem był przeciwny tego typu używkom, a teraz? Sam wyciąga mnie na papierosa -Jeśli na jutrzejszej rozprawie powiesz to, co mi teraz, sprawę mamy wygraną i nawet obejdziesz się bez winy- odpalił papierosa, od razu zaciągając się mentolowym dymem -Ten cały Grzesiek będzie siedział długie lata- zaśmialiśmy się cicho, ale kiedy usłyszeliśmy za plecami głośne parsknięcie, od razu spoważnieliśmy. Wiedzieliśmy kto nas obserwował i przysłuchiwał się całej rozmowie. Powoli odwróciłem głowę w tamtym kierunku, krzyżując spojrzenie z tym ciemnowłosego. Ubrany był tak jak zawsze. Ciemne spodnie, biała koszulka i skórzana kurtka. Wyglądał dokładnie tak, jak kilka tygodni, a nawet lat temu. Nic się nie zmienił. Oczywiście z wyglądu.

-Co, Cam? Strach Cię obleciał na mój widok?- jego wąskie usta wykrzywiły się w coś, co miało choć w małym stopniu przypominać uśmiech -Nie musisz się martwić. Ja zawsze wychodzę z opresji- teraz to ja prychnąłem na słowa bruneta.

-Nie tym razem- mruknąłem, po czym ostatni raz zaciągnąłem się duszącym dymem, który choć w małym stopniu mnie uspokajał. Nie wiedziałem dlaczego, ale kiedy tylko go widziałem lub nawet o nim pomyślałem, zbierała się we mnie chęć mordu.

Może to dlatego, że wiedziałem co zrobił Gabie. Przez co ona musiała z nim przechodzić. Do tej pory, kiedy przymknę oczy widzę jej przerażoną, zapłakaną twarz. Nawet słyszałem jej szloch i to, kiedy mówiła, jak bardzo się boi. Wiedziałem, że Grzesiek musiał ponieść za to karę, nawet gdybym popłynął na dno razem z nim.

-Spokojnie, Cami. Jak Ciebie będą zabierać zakutego w kajdanki, zaopiekuję się małą Grier- moje pięści automatycznie się zacisnęły. Jak śmiał o niej wspominać -Jeszcze mi kiedyś podziękuje, że uwolniłem ją od takiego potwora, jakim jesteś.

-Jedynym potworem z jakim miałem do czynienia, jesteś Ty, śmieciu- Raphael wtrącił się do rozmowy. Kolejny raz tego dnia zaskoczył mnie swoją postawą. Zazwyczaj był opanowany i nie pozwalał, aby emocje wzięły górę. Aż do dzisiaj -Jutro wszystko wyjdzie na jaw, a Ty nawet nie będziesz miał możliwości się obronić. Wszystko co powiesz obróci się przeciwko Tobie- głupi uśmieszek zszedł z twarzy bruneta, ale zaraz pojawił się na nowo. Bardziej przerażający, prawie, że szaleńczy.

-Widzę, że nie jesteście w ogóle w temacie- mruknął rozbawiony, kręcąc głową -Gabie mówiła Ci, że ma ze mną kontakt?- musiałem mocno przytrzymać się barierki, aby się nie zachwiać i nie pokazać moich słabości, ale na sto procent moja zdziwiona mina zdradzała moją reakcję na jego słowa -Tak, tak. Wydzwania do mnie prawie co godzinę. Na początku nie była zbyt pozytywnie nastawiona, ale teraz nie może przestać błagać mnie, żebym ją przeleciał- wyjął z kieszeni spodni telefon i zaczął w nim czegoś szukać -Jeśli mi nie wierzysz, sam zobacz- wyciągnął telefon w moją stronę, ale niestety był na tyle daleko, że nie byłem w stanie nic odczytać. Widziałem tylko biały ekran.

Już miałem do niego podejść, gdyby nie dłoń Rapha, która mnie powstrzymała.

-On chce Cię sprowokować. Odpuść, a on doigra się jutro.

-Słuchaj swojego adwokacika, Cam! Tym lepiej dla mnie. Bez dokładnych dowodów i świadków nic na mnie nie masz!

-Mam o wiele więcej niż Ci się wydaje. Skończysz w więzieniu na długie...- przerwał mi dźwięk przychodzącego połączenia. Wyjąłem telefon z kieszeni spodni i spojrzałem na ekran. Dzwoniła Gabie.

-Pozdrów ją ode mnie Romeo i przekaż, że już niedługo znowu będziemy razem. Szczęśliwsi niż kiedyś!- brunet zaczął się od nas oddalać, krocząc w kierunku lasu. Nie odrywałem od niego spojrzenia, nawet kiedy przykładałem urządzenie do ucha, uprzednio na oślep klikając zieloną słuchawkę.

-Cam! Dzwoniłam do Ciebie cały dzień. Co robiłeś, że byłeś tak zajęty?- ocknąłem się dopiero, kiedy Grzesiek zniknął w ciemnościach. Nie wiedziałem co dziewczyna do mnie powiedziała, ale mogłem się domyślać.

-Cześć, u mnie wszystko w porządku. Po pracy od razu umówiłem się z Raphael'em. Przygotowywaliśmy się do jutrzejszej rozprawy. A jak u Ciebie? Jak się czujesz?- towarzyszący mi mężczyzna zniknął wgłąb domu, dając mi trochę prywatności.

-U mnie w porządku. Przynajmniej tak mi się wydaje. Stresuje mnie jutrzejszy dzień, ale wierzę, że wszystko potoczy się po naszej myśli- między nami zapadła chwila ciszy. Myślałem nad ostatnim czasem i tak bardzo chciałbym, aby się to wszystko skończyło -Tęsknię za Tobą, Cam.

-Nie masz pojęcia jak ja za Tobą, G. Chciałbym mieć Cię w końcu w ramionach- westchnąłem przeciągle, przypominając sobie fakturę jej skóry, jej gęste, miękkie włosy, miętowy oddech i długie rzęsy, którymi czasami mnie łaskotała, kiedy tuliłem ją do snu.

-Już niedługo.

-Tylko jeden dzień i to piekło się skończy, Gabie. Obiecuję Ci to- teraz to ona westchnęła i jestem prawie pewien, że na jej twarzy zagościł uśmiech.

-Cam, muszę Ci coś wyznać- usłyszałem wołanie swojego imienia z domu, więc spojrzałem w tamtą stronę. Raphael wymachiwał jakąś teczką, a jego wzrok mówił, że to nie może zaczekać.

-Wybacz mi, kochanie, ale przed nami długa noc na przygotowanie się do rozprawy. Porozmawiamy jutro, dobrze?

-Oh! Zgoda, niech tak będzie. W takim razie dobrej nocy, Cam i widz, że Cię kocham.

-Dobranoc, kocham Cię- dziewczyna jako pierwsza się rozłączyła, kończąc naszą rozmowę, a ja stałem jak wryty, mając totalną pustkę  głowie.

-Chodź człowieku, bo wpadłem na jeszcze jeden pomysł- wyrwał mi telefon z dłoni, który dalej przystawiony był do mojej twarzy, po czym zaciągnął mnie do wnętrza domu -Ogarnij się i słuchaj, bo to może Cię zaciekawić.



*************************

Następny rozdział, prawdopodobnie już ostatni pojawi się w przyszłym tygodniu!

Because I love you || Cameron Dallas ||  Book three || Wolno PisaneWhere stories live. Discover now