Rozdział drugi

13 0 0
                                    

Jak strasznie nie chciało mi się dzisiaj załatwiać tych wszystkich idiotycznych obowiązków. Najchętniej zawinęłabym się w kołdrę i udawała, że jestem chora. Niestety w mojej pracy nie było czegoś takiego jak choroba.
Stanęłam przed lustrem. Patrzyła na mnie niewyspana, przybita i zdołowana osoba. Trzecie oko było zamknięte. Czyli dzisiaj nic ciekawego się nie wydarzy.
Związałam włosy i na biały golf w pomarańczowe i brązowe pasy, którego nie chciało mi się wczoraj zdejmować, zarzuciłem turkusowy sweter. Jak zwykle na boso, wyszłam z pokoju i skierowałam się do jadalni.
Stół oczywiście był pełen różnorakich produktów, ale ja nie chciałam nic jeść.
Razem ze mną siedziały tylko cztery osoby: Kam, na którą ciężko mi było patrzeć po tym co jej w nocy powiedziałam, Rewi- mój główny asystent i dwójka mniej istotnych dla mnie, ludzi państwo Withorse - to oni ogarniali wszystkie kwestie zaopatrzenia i płacili pracownikom. Zwykle byli bardzo spięci i upierdliwi, ale jakoś dało się z nimi żyć.
Kam w milczeniu jadła i nawet na mnie nie spojrzała.
Posiedziałem chwilę przy stole, a potem udałam się do pokoju zegarowego, żeby uruchomić czas. Zawsze wyłączałam go na wieczór, żeby w ogóle ktokolwiek z tu obecnych mógł się wyspać. Nasza praca trwała 24 godziny na dobę.
Pokój zegarowy zawsze był moim ulubionym pokojem. Uwielbiałam nastawiać wskazówki nieruchomych zegarów, żeby potem zobaczyć jak wszystkie nagle ruszają, a pokój wypełnia się równomiernym tykaniem. Teraz jednak stałam w drzwiach i myślałam tylko o tym, że czeka mnie kolejny dzień ciągłej harówy.

Zbliża się czas przemianyWhere stories live. Discover now