"Cóż, miłość można kupić po cenie rynkowej,
ale z dobrym gustem trzeba się urodzić."
~ Mike Carey
*Perspektywa Narcissy*
Minęło kilka dni od tamtego feralnego spotkania i już nikt nie wyszedł z inicjatywą podobnego. Znaczy, właściwie to nie wiem. Bo prócz Miriam, nie utrzymywałam z żadnym z nich kontaktu, a Marsjasza unikałam na korytarzach uniwersytetu.Wiedziałam, że to poniekąd moja wina, że wówczas się pokłóciliśmy. Ale po co zaczynał z tymi zgryźliwymi komentarzami?
Do tego ślub ojca zbliżał się wielkimi krokami, a ja nadal nie miałam żadnej sensownej kreacji. Och, no i powinnam poszukać sobie pracy. Znaczy, wiedziałam, że tacie i Anastasii nie przeszkadzałoby, gdybym z nimi mieszkała i by mnie utrzymywali, ale w wieku 23 lat powinnam się usamodzielnić.
Chyba. Gdzieś tam nadal w środku siebie czułam się małą, rozpieszczaną dziewczynką.
Westchnęłam, spoglądając z ukosa na Cypriena. Ostatnie dni właściwie spędzałam z nim, ewentualnie wychodziłam na trochę na spacer z Miriam i jej synkiem. Wydawało się, że Simon się już do mnie przyzwyczaił i nawet mnie polubił, ale chyba nie bardzo odpowiadał mu mój zapach, więc postanowiłam też nieco utemperować swój nałóg, aby nie truć jego, ani innych z mojego otoczenia.
- Wszystko okey, Cissa? - Spytał, posyłając mi swój słodki uśmiech. Westchnęłam. Wyglądał z tymi swoimi zaczesanymi blond włoskami i błyszczącymi oczyma, niczym książę, żywo wyjęty z jakiejś pięknej baśni o równie pięknych księżniczkach.
Ponadto miał cudowny charakter i kochał mnie mocniej, niż na to zasługiwałam.
- No pewnie - wymusiłam na ustach uśmiech. - Czemu miałoby nie być? - Zapytałam jeszcze, rozglądając się po parku, po którym się przechadzaliśmy.
Postanowiłam mu w końcu pokazać miasto, by nie musiał spędzać całych dni w domu, z nerwowym ojcem, dopinającym na ostatni guzik wszystkie sprawy, związane ze ślubem oraz marudną Anastasią, której świat stanowiły aktualnie jej kosmetyczki i fryzjerki.
- Jesteś taka nieobecna i smutna... - mruknął, a potem zmrużył oczy. - Czy to nie jest ta twoja koleżanka? - Spytał.
Spojrzałam w stronę, w którą patrzył. Przed nami szły Miriam i Diana. Mira coś dzisiaj wspominała, że wybiera się z Dianą i Leą po sukienkę na ślub Laurentego. Wiedziałam, że byli zaproszeni. Wiedziałam też, że zaproszony został Marsjasz.
Mój tato lubił wystawne przyjęcia.
Diana i Miriam spotkały się z nami mniej więcej w połowie ścieżki, którą szliśmy. W dłoni Miriam widziałam sporą torbę.
- Narcissa, hej! - Przywitałyśmy się krótkim całusem w policzek. Widziałam, jak duże oczy Diany zawieszają się na Cyprienie, mierząc go z góry na dół. I on też na nią patrzył. Uniosłam brwi.
Oho.
- Uhm, Miriam, Diano, poznajcie Cypriena - przedstawiłam go, szybko się reflektując. - Cyprienie, to są Mira i Diana, o których ci opowiadałam - zakończyłam prezentację.
- Miło mi was poznać - Cyrien najpierw uścisnął dłoń Miriam, krótko i serdecznie, lecz szczupłą dłoń Diany przytrzymał znacznie dłużej. Wymieniłyśmy z Mirą spojrzenia. - Wiele o was słyszałem - dopowiedział grzecznie.
- Och, doprawdy? - Diana uśmiechnęła się nieco złośliwie, spoglądając tym samym na mnie wymownie. No fakt. Kiedy ostatnim razem temat zszedł na Cypriena, nie skończyło się to dobrze. - My o tobie również, ale Narcissa nie wspominała, że wyglądasz, jak żywo wyjęty z okładki magazynu o modzie - zachichotała.
Zmarszczyłam brwi.
Cyprien roześmiał się lekko.
- Dziękuję, to miłe - skwitował krótko.
- Na długo tu zostajesz? - Wtrąciła łagodnie Miriam, jakby uprzedzając naszą słodką Dianę przed kolejnym komplementem.
- Och, nie - odparł. - Po ślubie Laurenta wracam do Francji - wyjaśnił.
Porozmawialiśmy jeszcze trochę o wszystkim i o niczym, jednakże nie mogłam cały czas pozbyć się wrażenia, jako Diana spoglądała na Cypriena bardzo przychylnym okiem.
- Oj, chyba będziemy musieli już iść - mruknęłam, spoglądając na zegarek. - Obiecałam Anastasii, że pojadę z nią do salonu sukien ślubnych - dodałam przepraszającym tonem, spoglądając na Miriam i Dianę.
- Jasne, nie ma sprawy - Mira posłała mi uśmiech. - Też właściwie powinnam już zmykać. Simon i Aurelien zostali sami w domu, i naprawdę nie wiem, co zastanę, kiedy wrócę - roześmieliśmy się.
- Koniecznie musimy się kiedyś spotkać - powiedziała jeszcze Diana, jednak miałam wrażenie, że kierowała to głównie do blondyna.
- No pewnie - Cyprien uśmiechnął się w ten swój sposób.
- Zobaczymy - wypaliłyśmy niemal równocześnie z Miriam. Pamiętałyśmy, jak skończyło się ostatnie spotkanie.
Kiedy wracaliśmy do domu, nie mogłam powstrzymać myśli, że chyba wiem, dlaczego nigdy nie zostałyśmy z Dianą najlepszymi przyjaciółkami.
Miałyśmy podobny gust do facetów.
Cóż, przynajmniej mogłam powiedzieć, że miała dobry.
_________________________________________________
YOU ARE READING
Powrót do jednego rytmu
Teen FictionPo wyjeździe Narcissy, nic nigdy nie było takie samo jak wcześniej, jednakże życie płynęło dalej. Urodził się syn Miriam i Aureliena. Marsjasz i Aurelien założyli zespół, który zdobywa niesamowitą popularność, w krótkim czasie. Vincent został proje...