Obudziły mnie promienie porannego słońca. Leniwie otworzyłam oczy. Zaczęłam rozpamiętywać poprzedni dzień. Od razu zrobiło mi się ciepło na sercu. Przechyliłam głowę w bok i zobaczyłam Draco, niektóre pasma jego platynowych włosów opadły bezwładnie na twarz. Bardzo mu współczułam. Został zmuszony to wstąpienia w szeregi Czarnego Pana. Mogłam sobie tylko wyobrażać jakie piekło przechodził. A to tylko dlatego, że jego ojciec zawalił misję i trafił do Azkabanu. To zemsta, za źle wykonane zadanie. Nie miałam pojęcia, co miał zrobić Draco, ale po raz pierwszy w życiu widziałam to tak roztrzęsionego i zmęczonego. Wzięłam do ręki Romea i Julię i otworzyłam na ostatniej stronie:
-,,Ponurą zgodę ranek ten skojarzył;
Słońce się z żalu w chmur zasłonę tuli;Smutniejszej bowiem los jeszcze nie zdarzył,"
-Jak ta historia Romea i Julii"- dokończył Draco otwierając oczy- Dzień dobry.- przywitał się całując mnie w usta.
- Cześć, wiesz która godzina?- spytałam
- Wpół do dziewiątej,- powiedział- jest sens iść dzisiaj na lekcję?W sumie, i tak nie ma nas na pierwszej.
- Robimy sobie przerwę do obiadu?- spytałam
- Taki mam plan,- powiedział- mamy zatem jakieś...cztery godziny.
- Zajmijmy się czymś pożytecznym.- stwierdziłam- Co powiesz na reperowanie szafki.
Chłopak popatrzył na mnie, jakby prosił mnie, abym nie przypominała mu o starej garderobie.
- Wszystko ok?- spytałam
- Tak.- powiedział cicho, spoglądając w dół
- Na pewno...
- Nic mi nie jest!- warknął i poderwał się z miejsca. Pochylił głowę do tyłu i chwycił się za włosy. Przypominało to trochę atak paniki. Zaczął szybciej oddychać, a jego i tak jasna już skóra zbladła
- Chcesz wyjść na zewnątrz?- spytałam podchodząc głową.
- Tak, to dobry pomysł.- stwierdził
Wzięliśmy kurtki i wyszliśmy na zewnątrz. Było zimno, padał śnieg, ale było też rześkie powietrze. Draco zamknął oczy i zaczął głęboko oddychać.
- Muszę zabić.- powiedział przechylając głowę lekko do przodu
- Co?- spytałam, myśląc, że się przesłyszałam
- Zabić...muszę zabić.- głos mu się łamał, zaczął szlochać. Staliśmy tak przez dziesięć minut. Wpatrywałam się w płaczącego chłopaka. Przytuliłam go.
- Wracajmy do szkoły.- zasugerowałam.
Malfoy zaprowadził mnie do swojego dormitorium. Położył się na łóżku i westchnął głęboko.
- Nie chcę tego zrobić,- wyszeptał- Nie potrafię...
- A jeśli tego nie zrobisz to...- zamknęłam oczy słowa 'zabiją cię' bolały mnie bardziej od zaklęcia cruciatus, którym oberwałam w departamencie tajemnic na misji uwolnienia Syriusza przez GD. Nigdy nie zapomnę jak zwijałam się z bólu modląc się, aby ktoś skrócił moje męki. A teraz, mam przeżywać to samo? Mam patrzeć, jak umiera jedna z niewielu osób na których mi zależy?
Położyłam się koło niego. Dopiero teraz zainteresowałam się wystrojem wnętrza. Ściany pokoju były zbudowane z kamiennych cegieł, a Z sufitu zwiał żyrandol. Na środku pokoju leżało dwuosobowe łóżko, przykryte zieloną aksamitną kołdrą i baldachimem. Po prawej stronie łóżka była duża hebanowa szafa, a po lewej biórko, z małą lampką i krzesłem. Pokój był mały, ale schludny.
![](https://img.wattpad.com/cover/185516349-288-k569481.jpg)
YOU ARE READING
Lizzie
Fanfiction"𝑻𝒉𝒆𝒓𝒆 𝒂𝒓𝒆 𝒎𝒐𝒓𝒆 𝒕𝒉𝒊𝒏𝒈𝒔 𝒊𝒏 𝑯𝒆𝒂𝒗𝒆𝒏 𝒂𝒏𝒅 𝑬𝒂𝒓𝒕𝒉,𝑻𝒉𝒂𝒏 𝒂𝒓𝒆 𝒅𝒓𝒆𝒂𝒎𝒕 𝒐𝒇 𝒊𝒏 𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒑𝒉𝒊𝒍𝒐𝒔𝒐𝒑𝒉𝒚." ~ 𝐖𝐢𝐥𝐥𝐢𝐚𝐦 𝐒𝐡𝐚𝐤𝐞𝐬𝐩𝐞𝐚𝐫𝐞