Popatrzyłam przed siebie.
- Nie ma mowy...- wyszeptałam drżącym głosem- Nie zrobię tego.
Stałam na przeciw młodego bruneta, mniej więcej w moim wieku. Miał splątane dłonie i nogi, a jego usta były zaklejone taśmą. Chłopak wyglądał na naprawdę wykończonego psychicznie i fizycznie.
- Kto to jest?- spytałam podbiegając do bruneta, lecz Chris mocno chwycił mnie za nadgartek nie pozwalając mi pomóc chłopakowi.
- Czy to ważne?- spytał- Zwyczajny mugol...
- I ja mam go...- głos stanął mi w gardle, zaczęłam się przeraźliwie trząść, jakbym stała po kolana w śniegu mając na sobie spódniczkę i krótki t-shirt
- To nic wielkiego,- prychnął- dwa słowa i po wszystkim. Nawet nie będzie wiedział kiedy oberwał.
Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Zobaczyłam koło siebie znów tego chłodnego i bezwzględnego Chrisa co przy pierwszym spotkaniu.
- Jesteś potworem!- syknęłam- Nie zabiję młodego, bezbronnego chłopaka!
Chris mocno chwycił mnie za włosy i wyciągnął różdżkę z której końca lśniło małe, zielone światło.
- Uproszczę ci ten problem.- wyszeptał mi do ucha- Albo ty zabijesz go, albo ja zabiję cię, a później jego.
- Nie odważysz się.- odrzekłam
Mężczyzna przybliżał różdżkę w moją stronę,
- Avada Kedavra!- krzyknęłam na wydechu celując w mugola. Upadłam na kolana i zaczęłam gorzko płakać. Chris patrzył na to niewzruszony.
- Grzeczna dziewczynka.- powiedział gładząc mnie po głowie, jakbym była jego zwierzątkiem.
- Co jest z tobą nie tak!- krzyknęłam wciąż płacząc
- Nie podnoś na mnie głosu!- warknął
- Będę robić co mi się podoba! Powiedz mi, jak ty to robisz, że w jednej chwili jesteś kochającym narzeczonym troszczącym się o mnie, a po chwili stajesz się chujem bez emocji!
Chris podszedł do mnie i mocno przywarł mnie do drzewa.
- Wyjaśnijmy sobie coś,- mówił rozgniewany- jesteś tchórzem nie wykonałaś misji jaką dał ci Czarny Pan; całe szczęście, że była tam Bellatrix bo inaczej cały plan poszedłby się chrzanić! Po drugie, jesteś śmierciożercą, musisz umieć zabijać. I po trzecie: jeszcze raz na mnie nakrzyczysz, a przeprowadzę twoją egzekucję nawet kosztem własnego życia!
Chris patrzył mi groźnie w oczy, wbijając swoje paznokcie w mój obojczyk.
- Ja jestem tchórzem?!- krzyknęłam- To WY jesteście tchórzami. Zabijacie bezbronnych ludzi, którzy nawet nie wiedzieli o waszym istnieniu. Czysta krew to ściema, każdy czarodziej ma w swojej rodzinie mugola, tylko jesteście idiotami i wykluczacie takiego człowieka z famili!
Chris nie odpowiedział, po prostu teleportował się razem ze mną do domu. Wiedziałam jedno: dzisiejszy dzień nie obejdzie się bez konsekwencji.
~*~
- Proszę przestań!- płakałam gdy po raz kolejny oberwałam cruciatusem. Leżałam na zimnej podłodze celi, krwawiłam z nosa, bolała mnie głowa, i nie miałam siły się podnieść.
Nade mną stał Taylor z wyciągnietą różdżką. Był niewzruszony moim cierpieniem.
- Pamiętasz co ci mówiłem na pierwszym spotkaniu?- spytał. Nie odpowiedziałam.- Crucio!- rzucił, a ja znów zawyłam z bólu- Że masz się odnosić do mnie z szacunkiem! Chyba musimy sobie powtórzyć te zasady, nie uważasz?
YOU ARE READING
Lizzie
Fanfiction"𝑻𝒉𝒆𝒓𝒆 𝒂𝒓𝒆 𝒎𝒐𝒓𝒆 𝒕𝒉𝒊𝒏𝒈𝒔 𝒊𝒏 𝑯𝒆𝒂𝒗𝒆𝒏 𝒂𝒏𝒅 𝑬𝒂𝒓𝒕𝒉,𝑻𝒉𝒂𝒏 𝒂𝒓𝒆 𝒅𝒓𝒆𝒂𝒎𝒕 𝒐𝒇 𝒊𝒏 𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒑𝒉𝒊𝒍𝒐𝒔𝒐𝒑𝒉𝒚." ~ 𝐖𝐢𝐥𝐥𝐢𝐚𝐦 𝐒𝐡𝐚𝐤𝐞𝐬𝐩𝐞𝐚𝐫𝐞