Rozdział 3. - Herbata.

1.5K 83 39
                                    

Obudziło ją jej własne, głośne chrapanie.

Niechętnie uniosła powieki i pierwsze, co ujrzała, to zwisającą nad nią dłoń. Prędko odepchnęła ją od siebie i, z brzydkim grymasem na twarzy, podniosła się na nogi. Potem rozejrzała dookoła, szukając bezpiecznej drogi do spiżarni, lecz ona wydawała się niemożliwa do znalezienia.

W całym, niewielkim salonie roiło się od śpiących krasnoludów. Rayla przetarła klejące się wciąż oczy, bucząc coś pod nosem. Poprzedniego wieczora miała nadzieję, że krasnoludy rozlokują się gdzieś indziej, lecz najwyraźniej wszyscy postanowili spać w jednym, ciasnym pomieszczeniu. Nie widziała w tym najmniejszego sensu.

Westchnęła cicho i bardzo ostrożnie ruszyła na poszukiwanie spiżarni. Powoli kładła stopy w szczelinach pomiędzy krasnoludami, modląc się w duchu, by ich przez przypadek nie obudzić. Mogła przeszkodzić we wszystkim, tylko nie w spaniu. Wiedziała, że sen to najświętsza rzecz na ziemi i nie wolno jej pod żadnym pozorem przerywać, bo inaczej skończy się to wielkim nieszczęściem.

Wypuściła głośno powietrze z ust, kiedy bezpiecznie znalazła się na prostej drodze do spiżarni. Z lekkim uśmiechem poszła w tamtym kierunku. Nagle zatrzymała się, widząc kątem oka siedzącego w jadalni Thorina oraz białowłosego krasnoluda. Szeptali cicho do siebie, popijając herbatę. Na ten widok Rayla zmarszczyła brwi. Pierwszy raz w życiu widziała krasnoluda pijącego coś innego, niż piwo. Było to dla niej odrobinę... niepokojące.

Przez chwilę zastanawiała się, co zrobić, aż w końcu ruszyła w stronę mężczyzn. Cicho weszła do środka i bez słowa usiadła obok Thorina. Ten spojrzał na nią, lekko przestraszony jej nagłym pojawieniem się.

— Dzień dobry, Księżniczko — przywitała się krótko, posyłając mu filuterny uśmiech. — Jak się spało?

Thorin przez dłuższy moment nie odpowiadał, tylko wpatrywał się w nią zdziwiony. Drugi krasnolud jedynie zerknął na nią, po czym wrócił do bazgrania na dość obszernym kawałku pergaminu.

— Dobrze — odparł zdawkowo. — Właśnie dokańczamy twój kontrakt — dodał po chwili.

Rayla skierowała wzrok na pergamin. Potem przewróciła oczami. Nie lubiła głupich zobowiązań na papierze. Takie trudniej złamać.

— Ale nuda — mruknęła. — Nie wystarczy ci moja słowna obietnica i piękny uśmiech?

Krasnolud spojrzał na nią, jakby właśnie powiedziała coś bardzo idiotycznego.

— Nie. Nie ufam ci. Poza tym każdy musiał podpisać taki kontrakt, więc ciebie też to nie ominie — odpowiedział, odwracając wzrok z powrotem na pergamin.

Kobieta znów przewróciła oczami, po czym bezwstydnie sięgnęła po jego filiżankę z herbatą i zaczęła pić. Czuła na sobie wzrok krasnoluda, lecz miała go gdzieś. Skrzywiła się odrobinę, gdy jej język po raz pierwszy zetknął się z ciepłym napojem. Herbata była zbyt gorzka. Sięgnęła więc po cukierniczkę i wsypała pięć dużych łyżek.

— Perfekcyjna — szepnęła, upijając kolejny łyk. Zerknęła kątem oka na mężczyznę. Nie był zadowolony z tego, co zrobiła. Wzruszyła ramionami — No co? Co twoje to moje, czyż nie? — Uśmiechnęła się niewinnie.

Thorin nie odpowiedział. Jedynie posłał jej pełne pretensji spojrzenie i wrócił do rozmowy z drugim krasnoludem.

Rayla miała ochotę zaśmiać się głośno, choć sama nie wiedziała czemu. Tego dnia niezwykle dopisywał jej humor. Aż zaczęła zastanawiać się, czy to wszystko nie było sprawką wieczornego wina, które podwędziła ze spiżarni hobbita. Wciąż czuła w ustach jego słodki smak. Oblizała lekko wargi.

[Hobbit] RaylaWhere stories live. Discover now