Rozdział 20. - Pająki.

905 58 16
                                    

  Pierwsze, co dostrzegła po uniesieniu niezwykle ciężkich powiek, to białe, niewyraźne wstęgi nici, które połączone z otępieniem, uniemożliwiły jej dostrzeżenie czegokolwiek innego. Kiedy powróciło czucie, przybyło również przerażenie. Coś lepkiego otaczało ją ze wszystkich stron, ograniczając możliwość ruchu. Trwała więc nieruchomo, czując coraz większą kulę w gardle, a serce zaczęło jej coraz szybciej bić. Wtedy też dotarły do niej zewsząd dźwięki, które wywołały dreszcze, sunące się wzdłuż kręgosłupa. Ciche, niepokojące klekotanie rozlegało się gdzieś nad nią. Coś ciężkiego opadło na jej brzuch, a dźwięk się nasilił. 

  I wnet go spostrzegła. Obraz stał się wyraźny, a ona zza białych nici zobaczyła ciemne, błyszczące oczy, wpatrujące się prosto w nią. Krzyk zamarł jej w ustach, kiedy zdała sobie sprawę, w czyich szponach się znalazła. Nienaturalnie wielki pająk stał nad nią, obserwując ją niemalże z uwielbieniem. Miała wrażenie, że zaraz przejdzie na drugą stronę, serce o mało nie wyrwało się z jej piersi i z trudem brała urywane oddechy. 

  Stworzenie zdawało się nie dostrzegać tego, że jego ofiara się przebudziła. Albo było mu to wszystko jedno, miał ją w garści i w każdej chwili mógł ją po prostu pożreć w całości. Czyli tak miała skończyć, co? Nie w paszczy smoka, lecz pająka? Cudownie! A już myślała, że gorzej być nie mogło. 

  Jej palce mimowolnie zacisnęły się na chłodnym przedmiocie, który trzymała w dłoniach. Zmarszczyła w skupieniu czoło, starając się przypomnieć sobie, co to było. Po chwili jednak wyczuła okrągłą głowicę. Przełknęła głośno ślinę, niechętnie wbijając wzrok w monstrum nad sobą. Sieci, którymi byłą owinięta, nie stanowiły przeszkody nie do pokonania, kobieta wręcz miała wrażenie, że gdyby zaczęła gwałtownie się ruszać, mogłaby je rozerwać. Nie chciała dać się pożreć, a szybka ucieczka była jedynym wyjściem z tej podłej sytuacji. Jednak... był pewien problem. 

  Oczami wyobraźni widziała, jak wbija sztylet w ciało pająka, a ten zdycha, krzycząc w agonii. Miała możliwość, by tego dokonać, by spełnić śmiałe wyobrażenia jej umysłu, lecz nie potrafiła się przemóc. Nigdy nikogo nie zabiła. Nawet małe, przeklęte robaki pozostawiała przy życiu, choć nie raz była bliska rozdeptania ich butem. Możliwe, że wiele już skonało pod jej podeszwą, ale na pewno nigdy nie zrobiła tego naumyślnie. Po prostu bała się odebrać komukolwiek życie. No bo jak z zimną krwią spuścić z kogoś krew i patrzeć, jak powoli przestaje należeć do tego świata? To było... złe. Podłe. Niehumanitarne. Nie chciała tego, ale czy miała lepszy wybór? 

  Albo ona, albo on. 

  Z trudem wzięła głębszy wdech, po czym gwałtownie ruszyła rękoma, ściskając w obu dłoniach rękojeść sztyletu. Z jej ust wyrwał się cichy, lekko zduszony krzyk, a serce podeszło do gardła, kiedy w twarz prysnęła gorąca i cuchnąca ciecz. Pająk wrzasnął, kuląc odnóża do swego tułowia, po czym spadł w przepaść obok nich. Słyszała trzask łamanych gałęzi, lecz nie przejęła się tym, tylko prędko wyrwała się z okalających ją sieci. Czuła, jak jej ciało drży, a oczy zaszywają się niekontrolowanymi łzami. Ona... ona...

  Z ledwością podniosła się na nogi i ocierając prędko łzy, rozejrzała dookoła. Miejsce, w którym się znalazła, było ciemniejsze i bardziej spaczone, niż pozostała część Puszczy. Ogromne, białe sieci otaczały ją ze wszystkich stron, znajdowały się na niemal każdej gałęzi, tworząc razem ogromną kryjówkę tych przeklętych stworzeń. Nigdzie nie widziała pozostałych. Nigdzie nie widziała Thorina. Jedyne, co dostrzegła, to niepokojące drgania znajdujących się przed nią pajęczyn, a do uszu dotarło wzmożone klekotanie. Pająki nieuchronnie zbliżały się do niej, najwyraźniej zaalarmowane wrzaskiem swojego brata.  

  Puściła się biegiem za siebie, chwiejąc się na grubej gałęzi, gdzieniegdzie lepkiej od pajęczyn. Krew zabitego pająka piekła ją w twarz, lecz zignorowała to, chcąc jedynie uciec z tego straszliwego miejsca. Próbowała z dusić w sobie strach, przynajmniej na tyle, by móc przemienić się i wzbić w powietrze. Miała niewielkie szanse, że uda jej się przebić przez gniazdo i dotrzeć na powierzchnie. Jednak zawsze jakieś były. 

[Hobbit] RaylaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz