Rozdział VIII

10.8K 457 169
                                    

Po prostu zostanie tutaj w rezydencji. Zrobię obstawe zaufanych ludzi i nikt się nie dostanie. -spojrzałem na chłopca,nie był zadowolony,ale cóż mogę poradzić. W terenie nie będę mógł mieć go na oku cały czas. Jeszcze by mu się krzywda stała.
-To nie było zbyt kreatywne.-zakpił ze mnie informator.
- Czasem najprostrze rozwiązania są najlepsze.
-Kreatywność też ci dupę nie raz uratowała. Haha,no dobra,to kiedy przyjedziesz omówić plan.
-Spotkajmy się jutro o tej porze. Zbierz wszystkich.
-Zrozumiałem!!! -wziął łyk herbatki.
-To co tam u Ciebie kurduplu?
- ŻE COO! Ja niby jestem niski?!! Mam 190cm !!-zaczął się dąsać i machać rękami jak małe dziecko.

Pov. Satoru
Co tu się właśnie stało? Z tematu napadu jakby nigdy nic przeszło na pogawędkę. To trochę straszne,że Takashi umie tak zmieniać nastrój... No a poza tym nie chcę zostawać z jego ludźmi...niby zaufani,ale to nadal przestępcy. Nigdy nie wiadomo co takiemu do łba strzeli. Odruchowo wtuliłem się mocniej w chłopaka. Mówi,że to donosiciel,ale zachowują się jak najlepsi przyjaciele. Ugh...dziwnie się czuję,jakbym bym zazdrosny?

Po około dwóch godzinach poszedł sobie. Jeju,a co jeżeli mojemu panu coś się stanie? Co będzie ze mną?
-Satoru....
A skoro będę sam to jestem bezbronny.
-Satoru.
Nie chce myśleć jak oni wyglądają skoro 190cm to jest kurdupel,chociaż może się wygłupiali tylko. Eh... Nie rozumiem tego typa.
-SATORU.
-hm....
-Nie musisz się martwić. Będziesz w dobrych rękach. A poza tym mną sobie głowy nie zawracaj.
-A-Ale panie....
-Cii...spokojnie. Uspokój się i mi zaufaj.
Oplotłem go mocno całym ciałem nie pozwalając mu się wyślizgnąć. W końcu od tylu lat mam normalne życie. Nigdy nie potrzebowałem ludzi do towarzystwa,ale wreszcie ktoś od śmierci mamy traktuje mnie jak człowieka. Nawet jeśli czasami coś mu się przestawi.  Nie zauważyłem kiedy zostałem objęty przez te wielkie ramiona. Czuję się taki bezpieczny...
-Um...Takashi...muszę ci coś powiedzieć...- O nie nie nie!!! Nie rób tego debilu!! Zamknij jadaczke!! Będzie wstyd !!!
- o co chodzi skarbie...? -zamruczał słodko gładząc moje plecy.
-Bo ja cie...no...Bo ja cie KOCHAM !!! I jestem zazdrosny!! Nie podoba mi się to,że gdzieś sobie znikniesz zamiast siedzieć ze mną!- o cho-le-ra.... Nie miałem zamiaru,żeby to było tak głośno...zaraz się spalę ze wstydu...
Zerknąłem ukradkiem na jego twarz. Uśmiechał się ciepło oraz z troską.
-Też cię kocham Satoru...czekałem aż mi to powiesz. -złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Trwał długo,by zabrakło nam tlenu. Po chwili znów przylgnęliśmy do siebie łącząc ze sobą nasze języki.
Robił to tak dobrze,że chciałbym,żeby ta chwia trwała wiecznie....
-Satoruś...co powiesz na wspólne zdjęcie?
- Um...nie przeszkadzają ci te blizny...?
-Oczywiście,że nie! To jest część twojej historii! Pewnie gdyby twoje życie było normalne nie siedziałbyś tu teraz ze mną.
-No dobrze...

I tak to się zaczęło...na początku czułem się głupio,ale z czasem się rozkręciliśmy. Sporo ich zrobiliśmy,ale jedno było wyjątkowe...widać wyraźnie było,że pasujemy do siebie idealnie... Nawet na moich ustach widniał lekki uśmiech.
Niestety ten moment nie mógł trwać wiecznie,bo oznajmił,że jak wyjedzie to na kilka dni,ale żebym nie czuł się samotny zaprosi tu koleżankę,którą zna od przedszkola. Podobno zawsze trzymali się razem.
Przez resztę dnia spędzaliśmy razem czas opowiadając historie naszego życia. Nie spodziewałem się,że uczeń który miał co rok świadectwo z paskiem skończy w mafii. Ponad to opowiedział mi swoje przypałowe sytuacje z nastoletności. O tych to już nawet nie wspominać...

Time skip
Wieczór... Jutro Takashi wyjeżdża omówić plan włamania. Jednak widzę,że robi wszystko,żebym tylko o tym nie myślał. W końcu skończyliśmy w wielkim ogrodzie z kwiatami we włosach.  Siedziałem na kolanach swojego ukochanego wtulając się w jego tors. Wymyśliłem,żeby pod jego nieobecność mu coś upiec albo narysować. Lub to i to! Na pewno się ucieszy! W końcu musiał mieć dużą cierpliwość do mnie.

Zostań ze mną [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now