>kolejny dzień później
>Mamke zdołała się obudzić
>widać w jej oczach błysk, chęć podbicia tego miejsca
>próbujecie jej uświadomić, że to ogromne ryzyko
>no ale nie słucha
>...
>puszczacie ją wolno
>jednym ruchem pięści biała ściana oddzielająca morze i wnętrze Fortu została zniszczona
>wbiegacie do środka wskakując przez złamany żagiel, którego użyliście jako mostu
>w środku widzicie jakby salon?
>wszędzie pełno książek, telewizor, konsola do gier i lodówka
>wszystko wydawało się strasznie wielkie
>cała wieża wypełniona wyżej wymienionymi gadżetami miała prawdopodobnie zabawiać całą
flotę marynarzy w wolnym czasie
>na środku głównego pokoju jest coś w rodzaju otwartej windy bez ścian
>nagle z góry dobiega znajomy odgłos
>to dźwięki gitary!
>po windzie na dół zjeżdża jakaś osoba trzymająca instrument
>marynarze nawet nie zauważyli waszego pojawienia się
>każdy ślepo wpatrzony w niego
>gdy zjechał na dół uśmiechnął się i podszedł do mnie
>"w kieszeni mam pilot, który gdy go nacisnę - zawiadomi wszystkich marynarzy z bloku X o waszym przybyciu"
>zamarliśmy.
>"ale!"
>odezwał się ponownie niepokojąco przyjemny głos
>"jeżeli ktokolwiek z was pokona mnie w bitwie, wtedy puszczę was dalej, bo wiem, czego szukacie."
>"o jaką bitwę chodzi?!"
>spytała Mamke w gotowości do wyprowadzenia ataku
>"chodzi o bitwę na akordy. kogo przedstawienie spodoba się Marynarzom - wygrywa"
>po tych słowach wzrok moich kumpli spoczął na mnie
>wiedziałam wtedy, że to moja chwila!
>"zgłaszam się."
>powiedziałam poważnym głosem i szybkim ruchem ręki wyciągnęłam ze swojej torby gitarę
>"wy możecie iść dalej, dołączę do was za chwilę!" dodałam biegnąc w kierunku dziwnej persony z gitarą
>podczas biegu krzyknęłam:
>"szykuj się, dziadu! moja gitara to cud techniki na całym Grand Line wykonana z drzewa kurwa kakałowegoooo!"
>koleś ewidentnie przestraszył się i zrobił krok w tył
>"t-to nic nie oznacza!" rzucił. "zobaczysz, że Cię zniszczę."
>to powiedziawszy światło w całym pomieszczeniu zgasło, a marynarze niczym w musicalu z Fineasza i Ferba zaczęli zgodnie przygrywać do granej melodii
>nuty mojego przeciwnika były wolne i ciężkie w klimacie Jazzu
>Marynarze w tle klaskali i wiwatowali
>wiedziałam, że to nie będzie łatwy pojedynek...
>podpięłam gitarę do gigantycznych kolumn, które jakimś cudem zmieściły się w mojej torbie
>po czym moimi szybkimi paluszkami zaczęłam naciskać w struny tak idealnie i celnie, że głośniki nie nadążały z sygnałem
>pod wpływem fal dźwiękowych wszyscy stojący na wysokich miejscach Marynarze pospadali na ziemię
>tamten koleś jebnął o ścianę po drugiej stronie
>uderzył tyłem
>dosłownie
>przebił się przez dupsko
>niestety
>pilot był w tylnej kieszeni-
>w całym budynku słychać było alarm
>czerwone światła zaczęły mrugać
>wstałam szybko z ziemi i pobiegłam zobaczyć, czy u moich przyjaciół wszystko okej
>właśnie wszyscy przechodzili do drugiego bloku, czyli do miejsca, gdzie codziennie żywionych były setki tysięcy głodnych marynarzy...
KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ
YOU ARE READING
jak staliśmy się sobą? - historia naszych listów gończych
Humormoja najdłuższa pasta złożona z 9 rozdziałów opowiada ona, jak stanęliśmy się szanowanymi (w pewnym znaczeniu tego słowa) piratami i przez co musieliśmy przejść, żeby to osiągnąć.