Rozdział 3- walka! Auri, kontra Król Jazzu!

1 0 0
                                    


>kolejny dzień później


>Mamke zdołała się obudzić


>widać w jej oczach błysk, chęć podbicia tego miejsca


>próbujecie jej uświadomić, że to ogromne ryzyko


>no ale nie słucha


>...


>puszczacie ją wolno


>jednym ruchem pięści biała ściana oddzielająca morze i wnętrze Fortu została zniszczona


>wbiegacie do środka wskakując przez złamany żagiel, którego użyliście jako mostu


>w środku widzicie jakby salon?


>wszędzie pełno książek, telewizor, konsola do gier i lodówka


>wszystko wydawało się strasznie wielkie


>cała wieża wypełniona wyżej wymienionymi gadżetami miała prawdopodobnie zabawiać całą 

flotę marynarzy w wolnym czasie


>na środku głównego pokoju jest coś w rodzaju otwartej windy bez ścian


>nagle z góry dobiega znajomy odgłos


>to dźwięki gitary!


>po windzie na dół zjeżdża jakaś osoba trzymająca instrument


>marynarze nawet nie zauważyli waszego pojawienia się


>każdy ślepo wpatrzony w niego


>gdy zjechał na dół uśmiechnął się i podszedł do mnie


>"w kieszeni mam pilot, który gdy go nacisnę - zawiadomi wszystkich marynarzy z bloku X o waszym przybyciu"


>zamarliśmy.


>"ale!"


>odezwał się ponownie niepokojąco przyjemny głos


>"jeżeli ktokolwiek z was pokona mnie w bitwie, wtedy puszczę was dalej, bo wiem, czego szukacie."


>"o jaką bitwę chodzi?!"


>spytała Mamke w gotowości do wyprowadzenia ataku


>"chodzi o bitwę na akordy. kogo przedstawienie spodoba się Marynarzom - wygrywa"


>po tych słowach wzrok moich kumpli spoczął na mnie


>wiedziałam wtedy, że to moja chwila!


>"zgłaszam się."


>powiedziałam poważnym głosem i szybkim ruchem ręki wyciągnęłam ze swojej torby gitarę


>"wy możecie iść dalej, dołączę do was za chwilę!" dodałam biegnąc w kierunku dziwnej persony z gitarą


>podczas biegu krzyknęłam:


>"szykuj się, dziadu! moja gitara to cud techniki na całym Grand Line wykonana z drzewa kurwa kakałowegoooo!"


>koleś ewidentnie przestraszył się i zrobił krok w tył


>"t-to nic nie oznacza!" rzucił. "zobaczysz, że Cię zniszczę."


>to powiedziawszy światło w całym pomieszczeniu zgasło, a marynarze niczym w musicalu z Fineasza i Ferba zaczęli zgodnie przygrywać do granej melodii


>nuty mojego przeciwnika były wolne i ciężkie w klimacie Jazzu


>Marynarze w tle klaskali i wiwatowali


>wiedziałam, że to nie będzie łatwy pojedynek...


>podpięłam gitarę do gigantycznych kolumn, które jakimś cudem zmieściły się w mojej torbie


>po czym moimi szybkimi paluszkami zaczęłam naciskać w struny tak idealnie i celnie, że głośniki nie nadążały z sygnałem


>pod wpływem fal dźwiękowych wszyscy stojący na wysokich miejscach Marynarze pospadali na ziemię


>tamten koleś jebnął o ścianę po drugiej stronie


>uderzył tyłem


>dosłownie


>przebił się przez dupsko


>niestety


>pilot był w tylnej kieszeni-


>w całym budynku słychać było alarm


>czerwone światła zaczęły mrugać


>wstałam szybko z ziemi i pobiegłam zobaczyć, czy u moich przyjaciół wszystko okej


>właśnie wszyscy przechodzili do drugiego bloku, czyli do miejsca, gdzie codziennie żywionych były setki tysięcy głodnych marynarzy...


KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ

jak staliśmy się sobą? - historia naszych listów gończychWhere stories live. Discover now