6

2.2K 104 3
                                    

Dobra za pierwszym razem może i to było śmieszne, ale z kolejnym razem już nie. 

– Max a cię błagam stój spokojnie.- próbowałam nakłonić nieposłusznego bernardyna. – wiem nie lubisz się myć, a skoro nie chcesz kąpieli to nie biegaj po błocie. – tak zostałam teraz zaklinaczem psów. – Proszę ci współpracuj ze mną.-  kiedy pies był cały w pianie zostało mi ino spłukać całą pianę z brudem. W takich chwilach zastanawiam się czemu nie wzięłam krolika, one przynajmniej same się myją i są leniwe. Przynajmniej kiedy mieszkałam w mieście to Max nie pozwalał mi umrzeć z głodu albo nawet z czegoś innego. W sumie mój producent mi zaproponował psiaka.

Kończąc jego kąpiel zerknęłam na koszyk z brudnymi ubraniami. Będę musiała zrobić dzisiaj pranie Kiedy już na Bernardyni nie było piany maluch od razu wyskoczył z pod prysznica po czym radośnie zaczął się otrząsać w sutek czego i ja miałam prysznic. A następnie wybiegł z pomieszczenia. Mam tylko nadziej, ze znowu nie poleci taplać się w kałuży. Ale logika psa jest dziwna, zwłaszcza mojego, nie lubi się kąpać ale jak tylko zobaczy poza domem jakiś zbiornik wody od razu do niego leci. Chyba będę musiała kupić basen dla dzieci. Tak może to go zachęci do kąpieli.

Kiedy wyszłam z pomieszczenia spojrzałam na nadal śpiącego mężczyznę. Zemdlał dobre pięć godzin temu i wciąż się nie obudził. Ale najbardziej szkoda mi stoliczka. Był taki piękny. Chyba kupie sobie nowy.

W każdym bądź razie mężczyzna spał dalej, a ja zmieniłam mu opatrunek, jak i drugi raz zaszyłem mu ran. Może powinnam iść na medycynę, zszywanie ludzi to chyba moje nowe hobby, ale jestem domatorem wiec odpada ten pomysł. Podeszłam do lodówki po czym wyciągnęli jakąś szynkę, pomidor, ser, i jajka. Jajka wsadziłam do garnka z woda po czym postawiłam na kuchenkę i odpaliłem. Z chlebaka wyjęłam chleb tostowy po czym zaczęłam przyrządzać kolacje, może zrobię więcej na wszelki wypadek gdyby się znowu obudził. Bądź, co bądź nie jestem potworem, no w przeciwieństwie do niektórych. Kiedy smarowałam pierwszego tosta mój telefon się odezwał, nawet nie wiedziałam że mam go w kieszeni.

– Halo? – odebrałam go.

– Dzień dobry, dzwonię z firmy przeprowadzkowej.-odezwał się męski głos, po drugiej stronie. – ja w sprawie tych mebli ogrodowych.

– Tak.

– Mamy, lekkie opóźnienie dlatego pani rzeczy zostaną dostarczone w ciągu trzech dni. Oczywiście przepraszamy za wszelkie niedogodności. I życzę udanego piątku. – powiedział po czym się rozłączyła. Ha, czyli dziś piątek, szybko zleciało jak strzał.

Kiedy skończyłam robić przekąskę, a może kolacje oddzieliłam kanapki na dwa talerze. Jeden był mój, a drugi dla niego. Soję jedzenie położyłam na stole, po czym nalałam sobie pysznej kawy i włączyłam komputer. Może mnie dziś coś natchnie. Kiedy zaczęłam sprawdzać gdzie ostatnio stanęłam, śpiąca królewna się wybudziła. Tym razem nie mam zamiaru tracić kolejnego mebla. Mężczyzna najpierw usiadł, po czym jedną dłonią przejechał o twarzy, a następnie zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Aż jego wzrok natrafił na mnie.

– Jeśli chcesz znowu rozwalać ludziom meble daj najpierw znać.- oznajmiłam zajadając się kanapką. Nawet jeśli zemdlał to jego nastawienie się do mnie nie zmieniło. Ale jak jeszcze raz nazwie mnie głupią o bóg mi świadkiem że go poćwiartuje patelnią. – pewnie jesteś głodny. – wskazałam na talerz pełen kanapek.

– Nie bede nic od ciebie jadł. – powiedział z jadem w głosie.

– Jak chcesz, ja tam ci niczego nie bronię, jeśli ty nie zjesz z chęcią Max zje. – powiedziałam zjadając kolejną kanapkę. Po czym wróciłam wzrokiem do tekstu w monitorze, choć ukradkiem obserwowałam poczynania mężczyzny.

Ukradkiem widziałam ja rozgląda się po pomieszczeniu po czym chyba rozmyśla nad czymś bo się zawiesił na chwile. Na litość boską zlitujcie się nad denną. Przewróciłam oczami po czym wzięłam jego talerz i do niego podeszłam. Ten będąc nadal w tym swoim transie nie zorientował się nawet że położyłam mu talerz na kolana. Kolejny raz nie zamierzam go podnosić. Mojej plecy kolejnego razu już nie wytrzymają. Kiedy w końcu wrócił wskazałam na talerz.

– Jeśli znowu masz wstawać to jedz, by znowu nie upaść, a później jak chcesz możesz sobie iść. – oznajmiłam obracając się do niego tyłem i zaczęłam iść z powrotem do stołu gdzie miałam laptopa. – o i nie jest  zatrute. – oddałam siadając na krzesło. Może uda mi się w końcu popracować nad książką a nie nad muskulaturą.

W końcu skupiłam cała swoją uwagę nad książką. Terminy mnie gonią i muszę w końcu się do tego porządnie zabrać. Cała moja uwaga skoncentrowana była teraz na tym by w końcu napisać kim jest zabójca. Może jakiś starszy mężczyzna z manią zabijania? Nie, to chyba już gdzieś słyszałam. Może psychopata, który uciekł z domu dla obłąkanych? Hmm, tyle możliwości, ale niektóre już są użyte, wiec muszę mieć jakąś orginalną postać. Coś co by się wyróżniało. Napisałam kilka propozycji do producenta wraz z prawie finałowym rozdziałem. Może mi co doradzi. Głowa mi już pęka od tego nadmiernego myślenia.

Nagle poczułam czyjś wzrok na sobie. Spojrzałam na mężczyznę ukradkiem, siedział i obserwował każdy mój ruch. Nie powiem, ten jego wzrok jest straszny, jakby chciał mnie zabić, oby seryjny morderca. Nie wiem, o co mu chodzi?

– dlaczego się na mnie gapisz?- uniosłem jedna brew do góry nie odrywając się od komputera. Jednak on nic nie powiedział, a nadal czułam jego wzrok na sobie. Wzięłam głęboki wdech po czym zamknęłam laptopa, a następnie skierowałam wzrok na mężczyznę, który na mój ruch spiął mięśnie. – Normalnie kultura, nakazuje by odpowiedzieć na pytanie. – powiedziałam znudzona.

– Jesteś dziwnym człowiekiem. – zaśmiał się i tym razem jego śmiech był uroczy, że rawie się zarumieniłam.

– Chwila co masz na myśli? – zapytałam tym samy przywracając się do trzeźwego myślenia. Mężczyzna wstał z kanapy ukazując się tym samy w całej swojej okazałości.

– Jesteś inna niż traci.- na ostatnie łowów cały się spiął. Widziałam, ze każdy gwałtowny ruch nadal go boli, nie wiem kim byli tamci, ale gdyby to był człowiek od razu by zmarł.

– Jeśli obiecasz mnie nie zabić i Maxa, możesz tu zostać do czasu, aż twoje rany się całkowicie nie zagoją.- powiedziałam do niego po czym wstałam z krzesła. – zaczekaj przyniosę ci jakieś ubrania, bo nago nie będziesz mi tutaj latać.- Mężczyzna nic nie odpowiedział, jedynie odprowadzał mnie wzrokiem do chodów. Czułam jak mnie obserwuje, z jednej strony, aż mnie ciarki zaczęły przechodzić, a z drugiej byłam zaciekawiona.  Swoją drogą może będę mieć jakieś stare ubrania wujka, był on bardzo obszernym człowiekiem. Może coś się nada, a jak nie to będzie musiał chodzić w ręczniku. Chwila, przecież w każdej chwili mogą przyjechać z meblami i o ja zrobie? Może znajdę jakieś ubrania, po czym pojadę do miasta po jakieś ubrania, albo materiały. Może Aleck mi pomoże, w sumie to też mężczyzna, będzie się chyba bardziej znał na takich rzeczach. Kurwa, czemu ja chce kupić jakieś ubranie jakiemuś obcemu, którego imię nawet nie znam. A no właśnie muszę zapytać się go o imię.

WiecznyWhere stories live. Discover now