17

1.6K 75 1
                                    

Życie człowiek jest czasami naprawdę ciężkie, zwłaszcza kiedy dowiaduje się o tym, że istnieją inne wymiary. To naprawdę może zmienić punkt widzenia na świat. Inny świat, jacyś ludzie chcący zabić istoty z innego świata, za... No właśnie za co? Kurwa chyba łeb mi zaczyna już pękać od tego wszystkiego, a zaledwie tydzień temu wiodłam spokojne normalne ludzkie życie, a teraz. Wierzyć mi się nie chce. Po tym jak Azazel mi o tym powiedział, o tym wszystkim, zrobiłam kolacje i nakarmiłam psa. Kiedy on poszedł spać ja zostałam i zaczęłam pisać nową opowieść. Po prostu nie umiałam zasnąć, można mnie trochę nazwać histerykiem, ale kiedy powiedział, że jest ich dwóch. Po prostu nie potrafię teraz zasnąć. Choć mężczyzna mówił, żebym się położyła to ja jednak zaprzeczałam.

— Spokojnie Jen, nie musisz się tak przejmować złość piękności szkodzi, a ty masz całe życie przed sobą. – mówiłam sama do siebie tym samy rozmasowując skronie. – zamówiłam już nowy stół do jadalni prawie taki sam jaki był, a teraz zostaje mi pisać nową opowieść. Choć nadal nie dostałam odzewu co z tamtą, czy przyjęli pomysł na koniec, czy też zmienili. Może jutro przedzwonię i się zapytam, tym czasem musze się teraz skupić, bo początki są zawsze najważniejsze i najtrudniejsze do wymyślenia.

Obudził mnie czyjś mokry język, który zaczął mnie lizać po twarzy. Cholera, kiedy ja zasnęłam? Otworzyłam oczy i zobaczyłam Maxa, całego szczęśliwego. Przetarłam dłonią twarz i zrzuciłam z siebie koc, który miałam, chwila, kiedy ja niby zarzuciłam na siebie koc?

— Już wstałaś. – usłyszałam za sobą głos Azazela, kurwa ja chyba mam jakieś zwidy. Mężczyzna stał tam w samych spodniach, a jego skóra się błyszczała od potu.

— Kiedy, ja zasnęłam? I z skąd mam ten koc? - powoli usiadłam i zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu, żaluzje były zasunięte dzięki czemu miałam idealny widok na las, za domem.

— Tego nie wiem, kiedy zasnęłaś, lecz kiedy wstałem w nocy ty spałaś wiec przykryłem cię, kocem. A następnie poszedłem na zwiady. - powiedział podchodząc do czajnika, a następnie zalał coś w dwóch kubkach. – to dla ciebie. – powiedział po czym podął mi pyszny nektar bogów czym zwie się u nas kawą. Teraz się ciesz, że mu pokazałam co do czego służy w kuchni. Krok, po kroku i się wpasuje.

Odebrałam od mężczyzny kubek ciepłej kawy, a ten usiadł obok mnie.

— Dzięki. – powiedziałam po czym upiłam pierwszy łyk życiodajnej energii. Wystarczy tylko łyk, aby postawić człowieka na nogi. Popijając kawę nawet nie zwróciłam uwagi na to, że Azazel mi się przygląda i to z dokładnością. – mam coś na twarzy. – pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy. Mężczyzna jedynie przekręcił przecząco głową uśmiechając się przy tym, boże jaki on ma piękny uśmiech. Kiedy chciał coś tylko dodać, zabrzmiał dzwonek do drzwi, co sprawiło, że mina chłopak od razu się zmieniła. Jego wzrok skupiony był na drzwiach wejściowych, gotowy do zaatakowania w każdej chwili. Zbytnio się tym nie przejmując podeszłam do drzwi, uprzednio odkładając kubek na blacie kuchennym. Cały czas czułam na sobie wzrok bruneta. Po woli podeszłam do klamki po czym zaczęłam przekręcać zamki i pociągnęłam za klamkę. Pierwsze co to uderzył mnie zapach perfum. A następnie coś przewaliło mnie na ziemie.

— Jeremi, kochana jak ja cię dawno nie widziałam. – usłyszałam głos mojej najlepszej przyjaciółki, a zarazem mojej przełożonej. – jak ci się mieszka na tym zadupi. – powiedziała tym samym odrywając się ode mnie i wachlując się niewielkim wachlarzykiem. O niej można by było rzec, że jest prawdziwą damą z wielkiego miasta. Biały garnitur idealnie wpasowany do jej sylwetki do tego spódnica sięgająca do połowy ud, a na nosi białe okulary słoneczne, na głowie zaś miała biały kapelusz. Dajcie jej jeszcze tylko puchaty szal i fajkę, a pojawi się przed wami potomkini kuleli Devon.

— Sara, co ty tu robisz? – zapytałam będąc w lekkim szoku, co ona tu robi jednak po chwili chciałam sama sobie przywalić w łeb. Przecież pisała, że wpadnie, więc czemu ja się teraz dziwie.

— Pisałam, a poza tym chciałam zobaczyć jak ci się żyje na tej wsi. – powiedziała zdejmując z nos okulary. Jej szmaragdowe oczy wyrażały ciekawość.

— A no właśnie wracając do sprawy. – zaczęłam, kurde jak ja jej teraz wytłumaczę, że mam w mieszkaniu pól nagiego mężczyznę. Jednak zanim cokolwiek powiedziałam, ta się przecisnęła i zaczęła zmierzać w stronę salonu. Szybko się odwróciłam i coś mnie zdziwiło, a mianowicie to, że gdzie jeszcze przed chwilą siedział Azazel, było puste miejsce. Czyży wyszedł? To chyba dobrze.

— No właśnie kochana, mamy tak dużo do przegadania, ale ja też nie mam dużo czasu. Wiesz, jak to jest, robota, robota i jeszcze raz praca. Także mam dla ciebie niespełna dwie godziny, tak plus minus. – mówiła na jednym ciągu, czasami ją podziwiam. Prawdziwa kobieta sukcesu, Szybko się otrząsnęłam i usiadłam koło niej na sofie tym samym chwytając za laptopa. Musze się dowiedzieć, czy projekt się podoba czy też nie, a poza tym musze jej pokazać nowy pomysł na książkę, która już zaczęłam pisać. Mam tylko nadzieje, że nie będzie miała, żadnych dodatkowych pytań. Jak zawsze.

— No dobra, to na razie chce ci pokazać wstępny rozdział do mojej nowej powieści, a później chce się spytać o zakończenie poprzedniej. – powiedziałam tym samym otwierając dokument, gdzie miałam zapisaną książkę.

— Czekam, z niecierpliwością. – powiedziała, zakładając nogę na nogę, a następnie podałam jej mój laptop z otwartym plikiem książki, nad która teraz pracuje. Mam nadzieje, że jej się chodź trochę spodoba. 

WiecznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz