22

1.4K 77 3
                                    

— To co teraz co powiem może zmienić twój punkt widzenia, a zachowanie Azazela. – zaczęła kobieta, a jej głos brzmiał bardzo poważnie i chyba strasznie. – Zack opowiadał mi o historii ich gatunku. Ich ras jest jakby to ująć w czasach średniowiecza, lub w podobnym okresie. Co znaczy, że to co dla nas jest normalnością dla nich jest nowością. I chyba już to zauważyłaś.

— To chyba mogłam zauważyć po my jak Azazel zniszczył mi mikrofalówkę jak jednego dnia podgrzewałam obiad. – uśmiechnęłam się na myśl o tym wspomnieniu. – albo jak krzyczał na prysznic. – te wspomnienie mnie do reszty rozbawiło.- krzyczał, ze to jakaś czarna magia i chciał zabić słuchawkę od prysznica. – w tym momencie obydwie wybuchłyśmy śmiechem.

—Wracając.- odchrząkneła kobieta tym samy wracając do powagi. – Ich gatunek może żyć wiecznie, przynajmniej tak twierdzą. Ale po mimo tych lat w sumie Zeck nadal wygląda tak samo jak w dniu w którym się poznaliśmy. – westchnęła.

— A wiesz coś może na temat tej dziwnej więzi. – próbowałam pokazać dłońmi na moje słowa, lecz nim je skończyłam kobieta mi przerwała.

— Z tego co wiem to najświętsza rzecz jaka dla nich istnieje. Nie ważne kto lub co będzie ich bratnią duszą będą za nią podążać do samego końca, jednak jeśli nie sparują się z nią do czasu pełni, umrą. – powiedziała poważnym tonem, a mnie aż ciarki przeszły. – jednak nie dotyczy to istot takich jak my, w innym przypadku gdyby znaleźli swoje przeznaczone w ich świecie to od razy by się sparowali.

— Chwila, mówisz że ta wieź jest dla nich ważna jak i przebywanie z tą osobą. – kobieta skinęła na moje słowa potwierdzając je. – to dlaczego Azazel tak ode mnie ucieka kiedy tylko próbuje go o coś zapytać?

— Tego to już nie wiem. – podrapała się po głowie po czym chciała coś jeszcze dodać ale w tym samym czasie do pomieszczenia weszli mężczyźni. Tym samym przerywając nasza rozmowę.

— O czym tak ciekawie rozmawiacie? – zapytał mężczyzna podchodząc do swojej żony. Nie wiem dlaczego ale poczułam się zazdrosna też tak bym chciała. Czule pocałunki na dzień dobry i do widzenia. Chwila wróć.

— O typowo babskich sprawach. – odezwała się kobieta, po czym puśćiła do mnie oczko. Zek nie wiedział jak ma to zrozumieć, co świadczyło o tym że zaczął się drapać po karku.

— Teren wokół domu jest czysty. A sprawie tamtego łowcy, nie znaleźliśmy ciała wiec albo jeszcze żyje albo już go zabrali. – oznajmił białowłosy.

— To znaczy że jest bezpiecznie? – zapytałam z nadzieją, nie maże o niczym innym teraz jak o długim ciepłym prysznicu do tego pyszna kawa oraz mięciutki kocyk. Niewiele potrzeba aby mnie zadowolić.

— Wracamy.- powiedział szybko Azazel, a dokładniej rozkazał. Przewróciłam oczami na jego słowa, ale miał racje Max nie jadł nic od wczorajszego wieczoru. Biedaczek mały.

Szybko dopilnuj resztkę kawy po czym wstałam z krzesła, mój czyn zwrócił uwagę wszystkich zgromadzonych.

— Azazel ma racji musimy się już zbierać do domu Max czeka. – kiedy wypowiedziałam minie pasa oboje się lekko zdziwili. – pies został sam w domu. – wyjaśniłam – może wpadniemy jeszcze przy okazji, albo wy wpadnijcie do nas kiedy będzie po wszystkim.

Wracaliśmy już jakiś czas, nawet nie wiem jakim cudem wczoraj przeszłam tak kawał, że znalazłam się w innym miasteczku, ale przynajmniej się dowiedziałam co nieco o rasie Azazela. Jednak nie dawało mi spokoju słowa Carolin, o tym że gdy się nie smarujemy od umorzę, a pełnia już prawie za tydzień, myślałam ze odejdzie i o nim zapomnę jednak coś dziwnego nie pozwala mi na to. Natomiast sama myśl o tym że mogłabym go już nigdy nie ujrzeć sprawiała mi ból.

— Dlaczego masz taką minę?- zapytał Mężczyzna tym samym strasząc mnie na amen. Na jego słowa odskoczyła w bok i spojrzałam na niego. Wydawał się zaskoczony moją reakcją ale nie tylko, w jego oczach mogłam dostrzec lekki strach i troskę. – tamta kobieta coś ci zrobiła? – powiedział na wpół wkurzony. To był chyba odruch kiedy złapałam go za dłoń po czym pociągnęła go do siebie, a następnie stanęłam na palcach i go pocałowałam.

Azazel był na początku zaszkodzimy moim zachowaniem, nie dziewięć się, jednak po chwili zaczął odwzajemniać mój pocałunek. Z zwykły pocałunek po chwili zamienił się w namiętny pełen czułości pocałunek. Mężczyzna chwycił mnie mocno, po czym przytulił mnie tak mocno, że nie było między nami żadnej przestrzeni. Jednak szybko do mnie dotarło co robię, wiec szybko go od siebie odsunęłam. Przez ten pocałunek byłam cała zadyszana. Spojrzałam na niego, jego oczy zmieniły kolor na złoto srebrny, usta miał lekko rozchylone a jego mimika twarzy wskazywała na to że był zaskoczony jak i zadowolony moim wcześniejszym czynem.

— Wybacz. – powiedziałam szybko po czym obróciłam się do niego tyłem i zaczęłam iść przed siebie, czułam jak rumieńce powstają na całej mojej twarzy. Za dużo filmów się człowiek naoglądał. Nagle usłyszałam za sobą śmiech, był cudowny, taki szczery i delikatny.

— W drugą. Stronę kotku. – oznajmił zachrypniętym głosem mężczyzna po czym podniósł mnie jedna dłonią.Jestem mała ale nie jestem dzieckiem.

— Postaw mnie. – powiedziałam próbując się wyrwać jednak ten tylko ile zaśmiał po czym drugą polna dłonią dotknął mojej twarzy, przez co nasze oczy się spotkały ze sobą.

— Nie myślałem, że będziesz taka łapczywa. – kontynuował tym swoim zachrypniętym głosem.

— To tylko taki dziwny odruch. – próbowałam się tłumaczyć ale na nic to było. Azazel zaśmiał się po czym pocałował mnie w policzek. A następnie ruszył w stronę domu.

To było cudowne, spędzać z kimś czas, jednak wiedziałam że nie powinnam się przyzwyczajać do tego ponieważ gdy portal się otworzy on będzie chciał wrócić do swoich, a ja zostanę sama. Jednak gdzieś w głębi, po rozmowie z Carolin mam nadzieje że zemną zostanie. Oraz że nic kompletnie o nim nie wiem kim był na swojej ziemni, oraz co lubi. Nic kompletnie nie wiem.

— Znowu to robisz. – kolejny raz wyrwał mnie z myśli. – to coś związanego z łowcami? – zapytał jedna ja pokręciłam przecząco głową. – Z tamtą dwójką? – dalej odpowiedz była negatywna. Mężczyzna zaczął się już podawać. – nie pomogę ci jeśli nie wiem dlaczego jesteś smutna. Boli mnie tao kiedy widzę że cierpisz, a ja nie wiem co jest tego przyczyną. – wolną dłonią podrapał się po skroni. Po czym westchnął głęboko. – Jem. – zaczął jednak mu szybko przerwała,.

— Jedyne co mnie teraz martwi. – zaczęłam. – to co z nami będzie?

Hej kochani jak tam wakacyjnie mijają. Po długiej przerwie wreście jest rozdział. Jak myślicie czy Azazel zostanie dla Jeremi czy wróci do domu albo jeszcze może pojawi się kolejna opcja?

WiecznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz