7. Czas na lekcję

2.8K 134 26
                                    

Witaj!!! 

Mam nadzieję, że obostrzenia nie dają Ci się we znaki i jakoś funkcjonujesz w tym innym świecie. Na pocieszenie przychodzę w nowym rozdziałem! 

Miłego czytania!!! ❤

***


Kroki Severusa odbijały się echem od ścian zamku, gdy szedł do gabinetu dyrektora. Stary Drops wysłał mu Patronusa, więc musiał porzucić warzenie Eliksirów i udać się do jego gabinetu. Jakież było jego zdziwienie, gdy pod drzwiami zobaczył Minerwę. Kobieta na jego widok przycisnęła palec do ust. Snape był ciekawy kogo podsłuchiwała, ale już po chwili otrzymał odpowiedź.

-ZGŁUPIAŁEŚ DO RESZTY DUMBLEDORE!!!

Krzyk Omeny był tak wyraźny jakby stała obok nich. Snape przypomniał sobie, jak kilka razy źle wykonał jakieś zadanie, za które ona była odpowiedzialna. Do tej pory miał ból uszu na samą myśl o jej potężnym głosie. W chwili ciszy słychać było strzępy rozmowy kobiety z dyrektorem.

-NO JASNE! NAJLEPIEJ SIĘ WYSŁUŻYĆ WIECZYSTĄ PRZYSIĘGĄ!!!

-NIE TYM TONEM!

Ten moment wybrał Mistrz Eliksirów, by wejść do gabinetu przełożonego. Skinął na Minerwę i chwilę później oboje stali w drzwiach, oglądając rozgrywającą się przed nimi scenę. Nad biurkiem stała pochylona Omena z wyciągniętą różdżką, a po drugiej stronie to samo robił dyrektor. Snape chrząknął, a magowie odskoczyli od siebie jak oparzeni. Albus uśmiechnął się dobrotliwie, a Omena z maską obojętności usiadła fotelu.

-Dyrektorze, Riddle. – Snape skinął im głową. – Wzywał nas pan.

-No właśnie Albusie... co było tak pilne, że musieliśmy zostawić wszystkie nasze zadania? Jestem w połowie rozszyfrowywania kolejnej wiadomości.

-To może poczekać. Są pewne sprawy, które na razie chciałem przedyskutować tylko z wami. – Troje magów jedynie skinęło głowami, więc dyrektor postanowił kontynuować. – Sami pewnie zauważyliście, że pojawia się coraz więcej zadań, a my mamy coraz mniej rąk do pracy. Chciałbym, by nasi młodzi czarodzieje uczestniczyli w niektórych misjach i...

-Nie zgadzam się! – Minerwa przerwała wywód przełożonego. – To jeszcze dzieci! Poza tym, kogo chcesz powołać do pracy? Może Pottera?

-Nie. Harry 'ego chcę odsunąć od wszelkich działań, musi...

-Bzdura! – Warknęła Omena. – Poczuje się jeszcze bardziej bezużyteczny niż teraz, a od tego prosta droga do zajęcia się czarną magią albo jakimiś innymi głupotami. Choć przyznaję to z niechęcią, masz rację Albusie. Powinniśmy ich jakoś zaangażować.

-W jaki sposób chcesz zaangażować dzieci w wojnę?!

-To nie są dzieci, profesor McGonagall. – Omena posłała jej krzywy uśmiech i kontynuowała. – Niech poznają smak wojny. Może to sprawi, że w przyszłości nie będzie kolejnego Grindenwald 'a czy Lorda Voldemorta. 

-Jesteś okrutna jak...

-Jak ojciec, wiem. – Przerwała starszej czarownicy krzywiąc się przy tym. – Nikt nie mówi o wysyłaniu tych dzieciaków na misje, podczas których będą walczyć. Niech pomagają nam. Potter i Wesley niech łamią razem z tobą szyfry. Hermiona warzy z nami Eliksiry. Seamus i Dean mogą pomagać bliźniakom w tworzeniu tych ich nowych wynalazków, a poza tym chyba warto kontrolować, co kto kupuje i w jakich ilościach... Myślę, że dla każdego znajdzie się coś. To usprawni naszą pracę, a im da poczucie obowiązku i swego rodzaju wyróżnienie. Będziemy mogli zająć się kilkoma sprawami jednocześnie.

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz