Dwie kobiety siedziały przed kawiarnią, wystawiając twarz do słońca, które łaskotało je swoimi ciepłymi promieniami. Żadna z nich nie była do siebie podobna, pomimo, że dwie były siostrami. Ta siedząca w środku była całkiem inna i można rzec, że najpiękniejsza. Jej bujne hebanowe włosy opadały kaskadami na plecy. Słomiany kapelusz chronił ją przed słońcem. Krwiste usta rozciągały się w leniwym uśmiechu, komponującym się idealnie z lekką czerwoną suknią, której dopieszczeniem był głęboki dekolt. Pozostałe kobiety, siedzące po bokach były ubrane w czarne kostiumy i stanowiły jedynie tło dla tamtej...
-Prawdziwa włoska kawa. Tego mi było trzeba. – Czarnowłosa uniosła filiżankę, by zatopić usta w napoju.
-To prawda, tęskniłam za tym smakiem. – Bladoniebieskie oczy zaświeciły się wesoło. – Bello, a tobie nie smakuje?
Rzeczona kobieta skrzywiła się biorąc łyk kawy. Zupełnie nie pasowała do swoich towarzyszek. Wyglądała... dość dziko... ale i swoim zachowaniem odstawała. Gdzieś po drodze zgubiła się ta czystokrwista arystokratka. Została szalona dziewczynka, krzywiąca się na wszystko i wszystkich.
Omena skrzywiła się widząc siostrę swojej przyjaciółki. Nie chciała zabierać ze sobą Bellatrix, ale Narcyza ubłagała ją w liście o to. Z drugiej strony szalona kobieta mogła przyjrzeć się każdemu ich działaniu i usłyszeć wszystko o czym mówiły. Dzięki temu uniknęły niepotrzebnych przesłuchań ze strony Lorda Voldemorta, któremu z pewnością ktoś doniósłby o wyprawie za granicę jego córki. Nawet jeśli była to tylko deportacja po kilkanaście toreb ubrań. Póki co Dziedziczka odgoniła od siebie te myśli i postanowiła rozkoszować się wakacjami. Do końca przerwy zostały jej niecałe dwa tygodnie, które miała zamiar spożytkować niezwykle intensywnie, czego przykład dawała siedząc w jednej z włoskich kawiarni na kawie.
-Omeno. – Narcyza zwróciła jej uwagę. – Przywykłaś już do bycia żoną?
-Nie czuję zbyt wielkiej różnicy, moja droga. Wspólne życie nie jest nam obce, o czym powinnaś doskonale wiedzieć.
-Ale nie było cię tak długo...
-A czy to musiało zmienić cokolwiek? Nasze uczucie jest tak żywe, jak kilkanaście lat temu. – Kłamstwo przeszło jej łatwo przez gardło. Gdyby nie Bella, mogłaby zwierzyć się Narcyzie ze wszystkiego. Teraz jednak musiała pilnować się z każdym wypowiedzianym zdaniem.
-Snape już nie gania za tobą jak pies za kością. – Omena i Narcyza spojrzały ze zgrozą na Bellę, słysząc jej porównanie. – Nikt z nas nie jest ślepy.
-Właśnie Bello. – Szarooka posłała jej ironiczny uśmieszek. – Dlatego wszyscy powinniście zauważyć, że już nie mamy osiemnastu lat. Nie jesteśmy nastolatkami bujającymi w obłokach.
Narcyza wyczuła, że ta rozmowa nie zmierza w dobrym kierunku. Szybko zmieniła temat, wypytując Omenę o plany na najbliższy rok szkolny i jak podoba się jej posada, którą musiała przyjąć. Pani Malfoy wolała uniknąć scysji między jej siostrą a przyjaciółką. Każde spięcie tych dwóch kobiet kończyło się co najmniej paskudnymi ranami, a czasem nawet tygodniami śpiączki. Bella była zbyt zazdrosna o bliską relację Omeny z Czarnym Panem, a Omena nie lubiła Belli za chęć podlizania się swojemu ojcu za wszelką cenę.
Kobiety nawet nie zauważyły, kiedy kawa zmieniła się w wino, a ich rozmowy popłynęły w stronę zakupów, mężczyzn i dzieci. Nawet Bellatrix po kolejnym kieliszku wydawała się bardziej ludzka.
-Proszę, proszę, proszę... - Srebrnowłosy mężczyzna stanął za Omeną, opierając się o jej krzesło. – Sama Omena Riddle w mojej ulubionej kawiarni. – Dziedziczka słysząc ten głęboki głos, musiała powstrzymać z całej siły drżenie ciała. Jego usta niezauważalnie dla innych musnęły jej płatek ucha.
![](https://img.wattpad.com/cover/215162106-288-k8804.jpg)
BẠN ĐANG ĐỌC
MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OC
FanfictionCórka Czarnego Pana staje u boku Zakonu Feniksa, by pomóc mu wygrać wojnę. Jak poradzi sobie z demonami przeszłości i uczuciami, które nieustannie nią targają? Czy miłość, której tak nienawidzi jej Ojciec, pomoże jej przeżyć ten trudny czas? Co z...