Dom

681 27 4
                                    

- Przy bramie czekają na nas konie. Umiesz jeździć? - zapytała mnie Tauriel.

- Oczywiście - odpowiedziałam pewna siebie.

- To dobrze. Ogólnie to.. podobno jakaś córka elfów, którzy zamieszkali w Górach Mglistych ma wracać do nas. Jej rodzice mieszkali w Mroczej Puszczy. Nie mam pojęcia czemu tam wyjechali. Zgłupieli czy co

- Może lubią krasnoludy, albo mają tam przykaciół, którzy potrzebują opieki.

- Może. Ale oni już nie żyją.

- Skąd ty to wszystko wiesz?!

- Mam swoich ludzi - mrugnęła do mnie.. ugh.. nienawidze jej.

- A czemu nie żyją?

- Orkowie. Chcą głowy króla, a oni go bronili. Ich córka uciekła. Nie chciala tego, ale jej kazali. Jest trochę starsza od ciebie. Jesteście totalnymi młodziakami.

- Przestań.

- No co - podjechała do mnie, aby poczochrać mi włosy, ale się odsunełam.

- Wiesz, że tego nie lubię.

- Ale ja lubię! Jesteś taka słodka! Zazdroszcze Legiemu, że ma taką siostrę!

- Legiemu? - ukuło mnie w sercu na myśl, że Legolas zdradził Taurieli ksywkę jaką mu wymyśliłam.

- Tak. Kocham tą ksywkę!

- No.. Fajnie.. Jedźmy szybciej. Chcę jak najszybciej tam dotrzeć.

Na noc zatrzymałyśmy się w małej jaskini. Miała dwa wyjścia więc była bezpieczna, ale przez to, że nie było tam miejsca, ognisko rozpaliłyśmy na zewnątrz. Jakby padał deszcz to byłoby po nas.

Następnego dnia jechałyśmy dalej. Tauriel próbowała mnie zagadywać, ale odpowiadałam jej krótko, lub mówiłam, że źle się czuje i chcę jak najszybciej dojechać do celu. Jednak tego wieczoru nie było tak spokojnie.  Tauriel poszła obadać teren i sprawdzić czy jest bezpiecznie.

- Est! - krzyknęła przerażona i wsiadła na konia - uciekamy! Szybko!

- Ale co jest?! - również wsiadłam na konia i zaczęłam jechać za Tauriel - co się stało?!

- Coś nas goni... Coś dużego - mówiła głośno, abym ją usłyszała przez szum wiatru.

- Patrz dom! - wskazałam przed siebie

- Szybciej! Do domu!

Pogalopowałyśmy do domu. Tauriel zeskoczyła z konia i otworzyła drzwi, a ja wprowadziłam konie, bo nie wiedziałam, czy to coś ich nie zje.

- Halo! Mae Govannen - krzyczałam.

- Ten dom chyba jest opuszczony, ale nigdy nie wiadomo - powiedziała moja towarzyszka.

- Wydaje się solidny, więc się zdrzemnijmy. Nic nam chyba nie będzie.

- A jak właściciel tylko na chwile wyszedł?

- To jak wróci to mu zapłacimy.

Poszłyśmy spać. Obudziłam się wcześnie, bo promienie słońca, przedzierające się przez okno, raziły mnie w oczy. Tak samo jak w mojej komnacie. To chyba przeznaczenie!

Usłyszałam dźwięk rąbanego drewna. Pomyślałam, że musi tu mieszkać jakiś mężczyzna. Nie chciało mi się wstawać, ale zauważyłam, że naszych koni nie ma z nami. Przestraszyłam się i pobiegłam za dźwiękiem.

Zobaczyłam wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę z... obszernym zarostem.

- Witam! - powiedziałam radośnie, aby zrobić dobre, pierwsze wrażenie.

- Hm? - mężczyzna odwrócił się.

- Mam nadzieję, że nie ma Pan nam za złe, że tu przenocowałyśmy. Oczywiście bardzo przepraszamy, ale miałyśmy niemały problem w nocy.

- Kim jesteś? Krasnoludem?

- Nie jestem krasnoludem! - wściekłam się. Nienawidzę, gdy ktoś porównuje mnie do krasnoluda. Ja wiem, że jestem niska, ale bez przesady! Po chwili zorientowałam się w jakich okolicznościach rozmawiamy - przepraszam, że się uniosłam.

- Kim jesteś? I z kim tu jesteś?

- Jestem elfem, jestem tu z moją... - jak ją nazwać? "Kobieta, której nienawidzę, ale dzięki niej mogę jechać na przygodę"? - znajomą.

- Rozumiem - mężczyzna uśmiechnął się prawie niezauważalnie, ale oku elfa nic nie umknie! - skąd jesteś?

- Z Mrocznej Puszczy.

- Aha - już się tak nie uśmiechał - wasze konie są w zagrodzie. Mogę spytać dlaczego wjechałyście końmi do domu? - patrzał na mnie jak na głupią..

- Hah - zaśmiałam się nerwowo - w nocy coś nas goniło i martwiłyśmy się o nie...

- Oh.. Właśnie.. Przepraszam was za to. Nie chciałem.

- Słucham?

- To ja was tak wystraszyłem. Gdy jestem w tej postaci to nie panuje nad sobą.

- Oh.. Potrafi Pan zmieniać skórę?

- Tak. Czasami mi się to przydaje

- Mae Govannen - powiedziała Tauriel wychodząc z domu i kierując się w naszą stronę.

- Dzień dobry, to twoja towarzyszka? - odpowiedział, a następnie zwrócił się w moją stronę.

- Tak

- Miło mi. Jestem Tauriel.

- Beorn, mi również. A ty jak się nazywasz? - znów zwrócił się do mnie. Czy ruda też go irytuje? Haha.

- Jestem Estelanúr, w skrócie Est.

- Skoro jesteś elfką to dlaczego jesteś taka niska?

- Mam dopiero 12 lat.

- A więc gdzie twoi rodzice?

- Zostali.

- Puścili Cię tak daleko?

- Ufają Tauriel. Jest ulubienicą wszystkich! - zażartowałam.

- I kto to mówi - odbiła tym samym

- Jest szczególną ulubienicą mojego brata!

- Ej!

- Haha - Beorn miał ubaw po pachy. Mała 12 latka naśmiewała się z ponad 2000 letniej elfki.

- I jest też ulubienicą króla! - żartowałam z niej dalej.

- A ty jesteś ulubienicą całego królestwa! "Słodziutka księżniczka" - na słowo księżniczka Beorn zmienił wyraz twarzy. Chyba zaczynał podejrzewać kim jestem.

- A co też byś chciała być księżniczką? Chcesz ślubu z moim bratem?

- Z Legolasem!? W życiu!

- Chwila - zmiennoskórny przerwał nam - jesteś księżniczką? Córką króla Thranduila?

- Tak, a co?

- Chce wiedzieć z kim mam do czynienia, haha. Gandalf mi o tobie mówił.

- Gandalf? O mnie? Co mówił?

- Opowiem wam przy jedzeniu. Zapraszam do kuchni.

Księżniczka Mrocznej PuszczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz