Nie ma mnie!

4K 227 9
                                    

Severus siedział w swoich komnatach w Hogwarcie. W jednej z dłoni trzymał butelkę whisky. Jego spokój został przerwany przez brutalne walenie do drzwi.
- Snape!
- Nie ma mnie!
- Otwieraj!
- Jest otwarte, przecież!
Minerwa weszła do środka i wciągnęła głośno powietrze.
- Czyja to krew?
Mistrz Eliksirów zmarszczył brwi i popatrzył na swoją szatę. Na dłoniach widać było zaschniętą krew, a ubranie było całe brudne.
- Czy to ważne?
- Zabiłeś kogoś?
- Czyś ty zgłupiała?!
- To czyja jest ta krew?
- Pottera!
- Co? Harry'ego?!
- A ile znasz innych, żywych Potterów?
Kobieta opadła na fotel obok mężczyzny.
- On nie żyje?
Snape upił trochę alkoholu.
- Jeśli dożyje do jutra to będzie cud.
- Kto o tym wie?
- Ty, ja, Czarny Pan i Lucjusz.
- Malfoy?
- Mhm. Wezwał nas do Pottera.
- Ale co z chłopakiem?
- Miał ślady na ciele po torturach, to nie mogło się stać przed tym jak go porwali.
- Chcesz mi powiedzieć że to ten bydlak go skrzywdził?!
- Czarny Pan twierdzi że to nie on.
- To dlatego pijesz w samotności?
- Pije bo martwię się o tego smarkacza.
- Widzę że jesteś wściekły.
- Na Dumbledora. Gdyby nie jego zabawy, nikomu nic by się nie stało. Chłopak byłby bezpieczny u wujostwa, a świat nie bałby się Czarnego Pana.
- On nie jest odpowiedzialny za całe zło tego świata.
- Jest odpowiedzialny za zniszczenie mojego całego świata.
- To nie jego wina że Lily stanęła przeciwko Czarnemu Panu.
Snape poczuł jak podnosi mu się ciśnienie.
- Mógł ją ochronić!
- Nie możesz się obwiniać o to.
- Obwiniam tylko i wyłącznie jego. Poświęcił ją dla dobra tego obrzydliwego świata. A teraz chce poświęcić chłopaka aby znowu ratować ludzkość.
- Taki już jego los.
- Chciałaś coś konkretnego że tu przyszłaś?
- Albus prosił abyś do niego przyszedł.
W tej samej chwili mężczyzna poczuł jak jego ramię go piecze.
- Tylko nie teraz...
- Co się dzieje.
Mistrz Eliksirów odłożył butelkę i wstał.
- Czarny Pan wzywa.
Minerwa jedynie wstała i lekko się uśmiechnęła.
- Przekaże Albusowi że cię nie będzie.
Gdy kobieta opuściła pokój, czarnowłosy westchnął i założył pelerynę.
- Czas na kolejny, przyjemny wieczór w gronie przyjaciół...

Bond Where stories live. Discover now