Przecież to kłamstwo

2.5K 164 27
                                    

Voldemort nie żartował z tym że zaatakuje Hogwart. Od tygodnia wszyscy jego ludzie zbierali wszelkie informacje, a dzieci Śmierciożerców były wzywane na prywatną pogawędkę w gabinecie Czarnego Pana. Snape również stał się częstym gościem u czarnoksiężnika. Każdy wieczór spędzali na opracowaniu taktyk i dyskutowaniu o możliwych wyjściach. Severus czuł jak wyrzuty sumienia zaczynają go powoli zjadać od środka. Jednak wiedział że postąpił słusznie. Robił to nie tylko dla całego świata ale również dla Pottera. A zwłaszcza dla Lily. Jego Lily. Czas upływał nieubłaganie a walka zbliżała się coraz większymi krokami. Ten wieczór wyglądał tak samo, zaczęli od szklanki whisky i zaczęli rozmowę.
- Jesteś pewien że Potter jest w szkole?
- Z tego co wiem Dumbledore nie opuszczał Hogwartu od czasu powrotu z Ministerstwa. Nie miałby gdzie ukryć chłopaka.
- Obyś miał racje. Nie mam ochoty dłużej czekać na powrót Harry'ego.
- Napewno szybko go odnajdziemy panie.
- Musimy zdjąć zaklęcia, tak aby Albus się nie zorientował.
- Jesteś od niego silniejszy i sprytniejszy.
- Nie potrzebuje twoich komplementów Severusie, od tego mam Bellę. Chce twojej rady i sprytu.
- Doskonale wiesz że zawsze jestem z tobą szczery.
Czerwone tęczówki popatrzyły w te czarne.
- Widzę że coś cię gryzie.
Mistrz Eliksirów poczuł jak przebiegają go ciarki.
- Mnie?
- Jesteś niespokojny. Coś się stało?
- To nic takiego mój panie. Zwykłe problemy.
- Nie ma zwykłych problemów Severusie. Są tylko te nierozwiązane.
- Zaiste masz rację panie.
- Robi się późno, a nie mogę pozwolić abyś nie spał w nocy. Spotkamy się jutro o tej samej porze.
Snape skłonił się przed swoim panem po czym opuścił dwór. Czuł jak jego oddech przyśpiesza a serce mocno wali.
- Muszę się bardziej skupić... Plan nie może się wydać. Jeszcze nie teraz.
Czarnowłosy teleportował się do małego miasteczka nad morzem. Mężczyzna zarzucił kaptur na głowę i zaczął kierować się w głąb zabudowań. Po kilku minutach wszedł do jednego domku i zatrzasnął za sobą drzwi. Snape zdjął kaptur i uśmiechnął się do chłopaka.
- Nie rób takich min Potter. To nadal tylko ja.
Zielonooki obrzucił go wściekłym spojrzeniem.
- Kiedy mnie nareszcie wypuścisz?
- Gdy przyjdzie na to pora.
Nastolatek cicho prychnął.
- Takie głupoty to ty możesz wmawiać swoim uczniom. Ja chce konkrety.
- Gdy Czarny Pan zdobędzie Hogwart, w poszukiwaniu ciebie.
- Hogwart? Dlaczego akurat on?
- Mogę ci powiedzieć. Wyobraź sobie że widziałem jak Dumbledore zabierał cię z Ministerstwa.
- Przecież to kłamstwo!
- On uwierzył. Liczy się to że muszę przerwać to co was łączy.
- Dlaczego? Nic między nami nie ma.
- Nie udawaj, kochasz go, a on zaczyna coś czuć do ciebie. Ty masz go zabić a nie się z nim pieprzyć Potter.
Szatyn otworzył usta aby coś powiedzieć lecz po chwili je zamknął. Snape uśmiechnął się lekko.
- Niedługo znowu cię odwiedzę. Bądź grzeczny.

Bond Where stories live. Discover now