-Skarbie, nie chcę z tobą walczyć. Doszło do pewnego nieporozumienia. -odparła łagodnie.
-Może kiedyś bym ci jeszcze uwierzyła, ale nie dzisiaj. -odezwała się jasnowłosa trzymając uchwyt miecza. -Otrucie ich wszystkich nazywasz nieporozumieniem? Masz to odkręcić, albo załatwię to z tobą inaczej. -odparła zirytowana.
-Wybacz, ale nie mogę tego zrobić. -rozłożyła ręce nadal stojąc w cieniu. -Nie są mi potrzebni, przyszłam tu po kamienie, które trzymasz w swojej kieszeni.
Jasnowłosa zacisnęła zęby i spojrzała na Annellę, która bezskutecznie próbowała ocucić Lamberta.
-Od razu dodam, że na nic zda się pomoc waszej przyjaciółki Catheriny. Dziewczyna smacznie śpi w swojej uroczej chatce. -dodała.
-Co jej zrobiłaś ty podła żmijo?!-wrzasnęła brunetka. -Gdzie reszta twoich beznadziejnych przyjaciółeczek?
Ciri skarciła Annellę w myślach za jej porywczość bo obawiała się, że ona jako jedyny świadek zdarzenia zostanie szybko uciszona tak samo jak pozostali.
-Wybrałaś sobie dobrego kandydata na męża Annello, przynajmniej możesz być pewna, że cię nie zdradzi... w porównaniu do innych tutaj zgromadzonych. -powiedziała to odwracając się w stronę wanny, w której leżał Gerwant. -Za bardzo się ciebie boi. Mmm... kocham toksyczne relacje. -pociągnęła teatralnie nosem.
-Jedyną toksyczną osobą jesteś ty. -wysyczała brunetka.
-Pewnie tak, ale na pewno nie tak bardzo jak trucizna, która właśnie zalewa naczynia krwionośne w płucach waszych przyjaciół. Niestety, ale kara za zdradę wymaga ofiar. Laura zaopiekowała się waszą pocieszną szamanką, ale spokojnie i ją dosięgnie sprawiedliwość za oszukanie mnie, a przy okazji swojego Massima.
Niespodziewanie czarodziejka za pomocą magii zatrzasnęła wszystkie okna w pomieszczeniu i zdecydowanym krokiem wyszła z cienia pokazując się kobietom w całej okazałości. Błyszczące fiołkowe oczy wbite były w jasnowłosą.
-Brak dopływu świeżego powietrza tylko pogarsza ich stan. -odparła z obojętnością.
-Oni zaraz zginą Ciri, błagam cię zrób coś. -wyszeptała Annella bliska płaczu.
W jasnowłosej wzburzyła się krew, zdjęła dłoń ze swojego miecza i zbliżyła się do przybranej matki.
-Yennefer do cholery!-krzyknęła. -Nie musisz tego robić, po co ci to wszystko? Dlaczego całe życie się mścisz? -dopytywała ze złością w głosie.
-Cirillo, to nie zemsta tylko sprawiedliwa kara za oszustwa, których dokonał Geralt. Nie zabiję go bo to byłoby zbyt proste, ale będzie cierpiał do końca swoich dni nad nieszczęśliwym losem swoich przyjaciół.
-Oddam ci te kamienie, ale przywróć ich do życia. Błagam. -jasnowłosa wyjęła kamienie i przekazała je ciemnowłosej. Kamienie zgodnie ze swoją zasadą działania nie świeciły w zetknięciu ze skórą osób z magicznymi umiejętnościami.
-Jesteś mądrą kobietą Cirillo i wiesz, że takie kamienie występują i mogą działać tylko w nieparzystej kombinacji. -odparła przyglądając się zdobyczy. -Brakuje jeszcze jednego. -dodała.
Jasnowłosa spodziewała się takiej odpowiedzi, ale nie miała pojęcia gdzie znajduje się ostatni z kamieni. Nie wiedziała też w czym były potrzebne ciemnowłosej, ale w tamtym momencie ją to nie obchodziło. Najważniejsze było aby ocalić przyjaciół.
-Możesz mi wierzyć lub nie, ale nie mam zielonego pojęcia gdzie jest brakujący kamień. -rozłożyła zrezygnowana ręce bo wiedziała, że Yennefer nie ustąpi, a trucizna z płuc prosto przedostawała się do serca. Co prawda silne stężenie alkoholu było w stanie spowolnić jej działanie, ale nie było wiadomo jak długo byli nieprzytomni.
-Twój ojciec go ma. Ma go od samego początku i dlatego tak bardzo naskoczył na Jaskra wtedy kiedy przywiózł cię ze sobą. W momencie, w którym Massimo odkrył, że ma przy sobie kamienie, Geralt domyślił się wszystkiego.
Jasnowłosa domyśliła się, że Yennefer śledziła ich już od dłuższego czasu. Inaczej nie wiedziałaby nic o tym co działo się w murach Kaer Morhen.
-W takim razie... Wyjaśnicie to sobie i nikt nie będzie musiał cierpieć. To sprawa tylko waszej dwójki. -powiedziała robiąc jeszcze jeden krok w kierunku Yennefer aby móc spojrzeć w jej oczy dogłębnie. Sztuczki z magią na nic by się nie zdały ze względu na zaawansowanie ciemnowłosej więc Ciri postanowiła podejść ją z drugiej strony.
-To przestała być sprawa naszej dwójki w momencie, w którym włoch przekroczył próg tego miejsca. Nieświadomy niczego Massimo został oszukany i wykorzystany przez Laurę, a następnie znalazł się w tym samym burdelu co Gerwant. Zaryzykował i przegrał. -po raz kolejny spojrzała w jego stronę. -Laura za to oszukała mnie, ale z nią rozprawię się na samym końcu.-dodała.
-A co ze mną w tym wszystkim? Ze mną też skończysz? Myślałam przez chwilę, że chociaż mnie szczerze pokochałaś.-ciemnowłosa była wyraźnie poruszona słowami jasnowłosej, oczy z błyszczących stały się matowe, a puls przyspieszył.
-Jaskier nie oddycha!-wrzasnęła brunetka, która ledwo trzymała się na nogach.
Ciri odwróciła się przerażona i podbiegła do śpiewaka. Nie wyczuwała pulsu.
-Massimo też już nie żyje. Ludzie są tacy słabi, umierają najszybciej. -odezwała się czarodziejka. -Padają jak muchy, a szkoda bo naprawdę lubiłam niektóre z jego pieśni.
Ciri wymieniła kilka znaczących spojrzeń z Annellą. Jasnowłosa wiedziała, że na nic zdadzą się jej magiczne zdolności wobec Yennefer, która wszystkiego ją nauczyła i wie czego się spodziewać. Jeśli chciała ją zabić musiała to zrobić w naturalny sposób, ale jej śmierć niczego by nie wzniosła. Mimo to jasnowłosa słysząc za sobą kroki czarodziejki, wyjęła sztylet.
______________________________________________________________________
Zbliżamy się do końca tej "pasjonującej" opowieści. Niestety zakończenie będzie pozbawione śmieszkowania. Prawdopodobnie to przedostatni rozdział. Yennefer musiała w końcu wejść do gry i pozamiatać, wyjaśnić, a także zespolić wszystkie wątki.
Do ostatniego 🙏
~nieokreslona3000
YOU ARE READING
563 Dni z Geraltem
FanfictionMassimo słynny playboy i mafioso pewnego dnia trafia do fantastycznego świata Wiedźmina i poznaje tam Geralta... ---------------------------------- To opowieść dla specyficznego grona odbiorców, żartobliwa i prześmiewcza. Łączy w sobie bardzo niety...