4

4.1K 251 558
                                    

Było może jakoś po południu albo nawet trochę bliżej wieczora, gdy do sali wszedł Harry. Uśmiechnąłem się mimowolnie i podniosłem się do siadu, ożywiony.

- Hej... - szepnął nieśmiało, podchodząc trochę bliżej. - Smakował ci obiad?

- Żartujesz sobie? Był sto razy lepszy niż wszystkie papki razem wzięte - pokręciłem głową poruszony.
Prawdę mówiąc nie pamiętam już, kiedy ostatnio jadłem tutaj coś "normalnego" i nie sądziłem, że ten moment nastąpi dziś. Zupa krem, a do tego kasza podana z jakimś sosem i kawałkami mięsa. Kiedy zobaczyłem ten obiad, myślałem że rozbeczę się jak dziecko, a należałem do tych facetów, którzy prawie nigdy nie ryczą.

- Tak myślałem... Cieszę się, że ci smakowało - brunet posłał w moją stronę delikatny uśmiech. - Mam tu coś dla ciebie... - wyciągnął ukrytą pod fartuchem książkę i podał mi ją pośpiesznie.

- Oh... Dzięki - mruknąłem z lekkim uśmiechem i schowałem ją pod poduszkę.

- To moja ulubiona, więc mam nadzieję, że tobie też się spodoba... - spojrzał na mnie z uśmiechem. - A teraz pokaż mi te siniaki - westchnął, chwytając delikatnie w dwa palce mój podbródek i uważnie przyglądał się mojej twarzy.  - W porządku, jutro rano zmienię ci opatrunek. Jeszcze brzuch... - podwinął moją koszulkę i obejrzał siniaki na brzuchu. Przyglądałem mu się z małym uśmieszkiem i celowo napiąłem mięśnie. Widziałem reakcję doktorka jak przygryza wargę i robi się lekko czerwony.

- Podoba ci się? - zapytałem.

- Co? Huh... Ja... - plątał sie zakłopotany. Słodki.

- W porządku. Wiem, że tak - zaśmiałem się cicho i pokręciłem głową, widząc jak chłopak się rumieni.

- Muszę jeszcze cię osłuchać - szepnął, zakładając stetoskop i włożył dłoń pod koszulkę, dotykając chłodną końcówką mojej skóry.

Osłuchać? Znowu? Ale po co?

- Od rana raczej nic się nie zmieniło -mruknąłem rozbawiony, bo to było raczej logiczne, dlatego nie rozumiałem czemu doktorek chciał powtórzyć badanie.
Może jest nadopiekuńczy? A może szuka pretekstu, żeby mnie dotknąć. W każdym razie ja nie miałem nic przeciwko temu. Podoba mi się jego delikatny dotyk, więc nie mam zamiaru oponować. W końcu jest lekarzem, więc wie, co jest dla mnie najlepsze w tej sytuacji.

Loczek był bardzo skupiony. Nie chciałem go drażnić, więc grzecznie oddychałem głęboko, przyglądając mu się uważnie. W pewnym momencie uniósł lekko głowę i jego zielone oczy spotkały moje. Uśmiechnąłem się, bo nasze twarze dzieliły centymetry i strasznie korciło mnie, by wpić się w jego malinowe usteczka. Chłopak szybko spuścił wzrok zawstydzony i odsunął się po chwili.

- W porządku, jest dobrze... Tu masz przeciwbólową tabletkę, gdybyś nie mógł zasnąć - zaczął grzebać w kieszeni i po chwili wyjął okrągłą małą białą tabletkę, po czym podał mi ją. - Kończę już dyżur, więc jakby coś się działo w nocy to zgłaszaj to Markowi. Jest w porządku - posłał mi lekki uśmiech.

-Dziękuję, doktorku - mruknąłem, odkładając tabletkę na szafkę stojącą przy łóżku. - Mam pytanie...

- Tak? - spojrzał na mnie zaciekawiony.

- W zasadzie to dwa... Dlaczego tu nie ma strażników? I... Dlaczego nikt się po mnie, uhm, nie upomina? Myślałem, że na obserwacji leżą więźniowie w ciężkim stanie... - zmarszczyłem lekko brwi.

- Nie ma tutaj strażników, bo nie ma takiej potrzeby. Chyba wiesz, jak działają drzwi w całym skrzydle szpitalnym. Nawet gdyby któryś więzień wpadł na pomysł ucieczki, załóżmy wyrywając kartę pielęgniarce, to i tak zostanie złapany, zanim zdąży przebiec cały korytarz. Ten oddział jest stale monitorowany, chociaż kamery nie obejmują niektórych miejsc, takich jak ta sala... A odpowiadając na drugie pytanie, nikt się o ciebie nie "upomina", ponieważ w tym miejscu to ja rządzę... albo Mark. To my wyznaczamy zadania pielęgniarkom, oceniamy stan zdrowia więźniów. W końcu odpowiadamy za ludzkie życie - mruknął.

The Prisoner |Larry 1/3 ✓ POPRAWIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz