6

3.4K 207 138
                                    

Nowy dzień zapowiadał się dla mnie bardzo dobrze. Pomimo pobudki o dość wczesnej porze, czego nie za bardzo lubiłem, to wyspałem się i miałem świetny humor. Podniosłem się z łóżka i odsłoniłem zasłony. Otworzyłem okno, a następnie odetchnąłem cicho świeżym powietrzem, podziwiając widoki z mojej kamienicy. Pogoda dzisiaj zapowiadała się naprawdę obiecująco. To będzie dobry dzień  - pomyślałem, po czym ruszyłem w stronę łazienki. Wziąłem szybki prysznic na rozbudzenie, po którym dokładnie się wytarłem i owinąłem ręcznik wokół bioder, umyłem zęby, a następnie ruszyłem z powrotem do sypialni. Wyjąłem z szafy czystą koszulę, spodnie oraz bieliznę ze skarpetkami i ubrałem się. Z powrotem poszedłem do łazienki, gdzie wysuszyłem włosy, starając się je jakoś ułożyć, a potem w końcu ruszyłem do kuchni i zrobiłem sobie kawę i tosty. Jedząc śniadanie, przeglądałem pokrótce wiadomości i popijałem ciepły kofeinowy napój. Po jakimś czasie zerknąłem na zegarek i westchnąłem cicho, bo musiałem się już zbierać. Dopiłem kawę, po czym wstałem, zabierając teczkę z dokumentami, portfel i telefon. Założyłem buty i jeszcze szybko skoczyłem do łazienki się wyperfumować i przejrzeć w lusterku. Gotowy, założyłem płaszcz i opuściłem mieszkanie, kierując się do mojego citroenka.

Z uśmiechem na ustach odpaliłem silnik i pojechałem do zakładu karnego. Szczerze, polubiłem tę pracę... ale nie ze względu na otoczenie ani czynności, które muszę tam wykonywać. Polubiłem ją ze względu na Louisa. Może to głupio zabrzmi, ale już nie mogę się doczekać aż znów go zobaczę i kto wie, czy nie pocałuję po raz kolejny?

Pokręciłem głową, czując ponownie tak zwane motyle w brzuchu. Dlaczego zawsze muszę tak reagować na myśl o szatynie? Uh, to wszystko wina Tomlinsona. I tego jego spojrzenia, które w połączeniu z figlarnym uśmieszkiem działają na mnie rozbrajająco, nawet w myślach. To nie jest w porządku, że więzień tak na mnie działa. Okej, uległem mu z tym pocałunkiem oraz z następnym i znając życie, ulegnę też kolejnym w przyszłości, ale mimo to, powinienem na niego uważać. Może tak tylko udaje miłego, jak większość facetów.

Po kilkunastu minutach dojechałem na miejsce. Odetchnąłem cicho, parkując niedaleko zakładu karnego i wysiadłem z samochodu, biorąc ze sobą skórzaną teczkę. Ruszyłem w stronę ogromnej żelaznej bramy i jak co dzień musiałem czekać, aż strażnik wpuści mnie na teren więzienia. Przywitałem się z nim cicho, a później w środku z kolejnym strażnikiem i kolejnym, oczywiście każdemu musiałem pokazać swój identyfikator. Po przejściu tej procedury, w końcu poszedłem do swojego gabinetu. Odłożyłem skórzaną teczkę na biurko i zawiesiłem swój czarny płaszcz na wieszaku. Następnie założyłem na ramiona biały fartuch i poprawiłem fryzurę.

Teraz mogłem zająć się pracą. Usiadłem za biurkiem i przejrzałem dokumenty, które wypełnił Mark, mój zmiennik, podczas swojego nocnego dyżuru. Na szczęście nie działo się nic nadzwyczajnego. Teraz zastanawiała mnie jedna rzecz: czy w tym więzieniu kiedykolwiek miała miejsce ucieczka, która wyglądała tak jak w Prison Break? Oczywiście tam było mnóstwo prób ucieczek, ale miałem na myśli tę konkretną, przez gabinet lekarski. Gdyby coś takiego miało miejsce na mojej zmianie... Jak miałbym się zachować? Co wtedy bym zrobił? Gdybym był zakładnikiem, miałbym pomóc nieznajomym więźniom w ucieczce, czy próbować ich powstrzymać? Westchnąłem cicho, przecierając twarz dłońmi i pokręciłem głową.

Nie myśl o tym, Harry. Nic takiego się nie wydarzy.

No nic, pieniądze same się nie zarobią! Przysunąłem bliżej siebie niewielki stos papierowych teczek i otworzyłem pierwszą z wierzchu, zabierając się za wypełnianie dokumentów. Niewiele mi ich zostało, bo większość zdążyłem już przejrzeć i poprawić w przeciągu tych ostatnich kilku dni. Tym razem musiałem również sporządzić spis leków oraz innych niezbędnych rzeczy, których brakuje na stanie i trzeba zamówić więcej sztuk.

The Prisoner |Larry 1/3 ✓ POPRAWIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz