11

2.6K 157 164
                                    


Zdawałem sobie z tego sprawę, że nie powinienem tego robić - nie powinienem mieszać się w sprawy Louisa, poznawać członków jego gangu i wspólnie obmyślać plan ucieczki. To była zła ścieżka, prowadząca jedynie za kratki, ale życie jest zbyt krótkie, by nie spróbować i nie zaryzykować, prawda? Szczególnie wtedy, kiedy ci na kimś zależy.

Louis jest właśnie taką osobą. Kiedy wszyscy się od niego odwrócili, ja mimo wszystko zacząłem go wspierać i chcę mu pomóc. Wiem, że na to zasługuje. Życie dało mu wystarczająco w kość, dostał już nauczkę w postaci tego wszystkiego, co go spotkało w więzieniu i może wyciągnie z tego jakieś wnioski, kiedy będzie już na wolności... W każdym razie zamierzałem działać, a nie pozostawać bierny. Jednak to nie było wcale takie proste. Przez kilka dni poważnie rozważałem postawienie dalszego kroku w tej sprawie. Byłem świadomy tego, że to wywołałoby nieodwracalne zmiany. Już nie mógłbym się z tego wycofać. Musiałbym działać do końca i tylko z pomocą gangu, Boga i odrobiną szczęścia udałoby się uwolnić Louisa.

W sumie mam jeszcze czas, by się wycofać... Dzięki temu miałbym zabezpieczoną swoją przyszłość, mógłbym rozwijać karierę. Miałbym w dalszym ciągu czystą kartę, ale... Nie mogę przecież tak zostawić Louisa. Nie teraz, kiedy przełamał się i mi zaufał, otworzył się przede mną. A kiedy pomyślę o tym, jak jest traktowany przez strażników... Nie. Nie mogę mu odmówić. On potrzebuje pomocy.

Minął może tydzień aż wreszcie podjąłem decyzję, by spróbować nawiązać kontakt z Liamem. Po skończonym czwartkowym dyżurze pojechałem do domu, gdzie odgrzałem sobie obiad z dnia poprzedniego, klasyczna zapiekanka z makaronem i kurczakiem. W międzyczasie przeglądałem na szybko social media, chcąc poznać gorące newsy ze świata. Kiedy skończyłem jeść, odetchnąłem cicho i wszedłem w listę kontaktów.

Wpatrywałem się w jeden szczególny numer, podpisany jako "Liam". Zagryzłem wargę niepewnie i przez chwilę zastanawiałem się, czy to aby na pewno dobry pomysł, by poznać tego człowieka. W końcu jest kryminalistą tak samo jak Louis, a poza tym nie wiem, jaki ma charakter, jak zareaguje.

Dość, Harry. Za dużo myślisz. Po prostu to zrób.

Westchnąłem cicho i zebrałem się na odwagę. Wcisnąłem zielony przycisk i przyłożyłem telefon do ucha, czekając.

Pierwszy sygnał.

Drugi...

Trzeci...

- Halo? Kto dzwoni? - usłyszałem w słuchawce nieco szorstki, głęboki głos.

- Uhm... Dobry wieczór. Nazywam się Harry Styles i... Pracuję w zakładzie karnym. Jestem lekarzem, a ten numer dostałem od więźnia, to znaczy Louisa... Pan nazywa się Liam, tak? Czy moglibyśmy się spotkać? - kompletnie nie wiedziałem co mówić, bo byłem tak zestresowany, że poplątałem słowa i wszystko brzmiało chaotycznie, ale mimo to starałem się nie wyjść na głupka.

- Louisa? - mężczyzna po drugiej stronie słuchawki brzmiał na zdziwionego.

- Tak, Tomlinsona - dodałem szybko. - Prosił, bym się z panem skontaktował w sprawie, uhm... Odbicia go z więzienia - powiedziałem nieco ciszej.

- Oh, tak, oczywiście. Spotkajmy się... może jutro? Napisz mi smsem godzinę i miejsce, a ja się dostosuję.

- Okay, dobrze... To w takim razie do zobaczenia.

Z tymi słowami zakończyłem połączenie i wypuściłem ciężko powietrze z ust. Nie było wcale tak źle, ale zaskoczyło mnie to, że nieznajomy mi mężczyzna przeszedł już ze mną na "ty". Nie, żeby mi to jakoś specjalnie przeszkadzało. Nie mam pojęcia, jak sobie jutro poradzę. To będzie moment, w którym poznam mężczyznę z gangu Louisa, jego współpracownika, który może okazać się być niebezpieczny...

The Prisoner |Larry 1/3 ✓ POPRAWIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz