Po nitce do... Kise

0 0 0
                                    

Z przymkniętymi oczami cieszyłam się ciepłymi promieniami porannego słońca, które przyjemnie grzały moją twarz. Z lekkim uśmiechem przeciągnęłam się na łóżku. Dopiero po kilku minutach zdecydowałam się na powolne otworzenie oczu. Westchnęłam cicho i przekręciłam się na bok. Moja świadomość była na tyle ospała, że musiało minąć trochę czasu, zanim zdałam sobie sprawę z braku obok mnie Ryōty. Sięgając po telefon leżący na półce nocnej, zauważyłam czerwoną nitkę zawiązaną wokół mojego nadgarstka. Zdziwiona przetarłam oczy, sprawdzając, czy nie mam omam. Jeszcze bardziej zszokowana byłam, kiedy znalazłam kartkę na poduszce. Z lekkim wahaniem zaczęłam ją czytać. Ten charakter pisma poznałabym wszędzie. Dosyć zgrabne litery, ale jednak ozdobne. I ten podpis w stylu autografu na samym końcu.

Kochana Vitanicchi!Wiesz, który dzisiaj jest? Dziś są Walentynki, dzień miłości! Z tej okazji zrobiłem dla ciebie niespodziankę, aby do niej dojść, musisz iść za tym czerwonym sznurkiem. On cię doprowadzi do celu. Mam nadzieję, że nie będziesz się gniewać za to, że nie będę z Tobą szedł.Powodzenia Vitanicchi!Twój Kise

Uniosłam delikatnie kąciki ust, po raz kolejny sunąc wzrokiem po krótkim liściku. Czternasty lutego miał dla Kise wielkie znaczenie. Odkąd go poznałam, zawsze uwielbiał to święto, nie dlatego, że był obsypywany prezentami od fanek. Po prostu je kochał. To aż dziwne, że ja sama o nim zapomniałam. Dobrze, że Walentynki w tamtym roku wypadły w sobotę, inaczej musiałabym sobie szykować jakiś dobry schowek w szkole. Najlepiej uzupełniony w miotły i mopy w razie potrzeby. Ziewnęłam i mimochodem spojrzałam w stronę okna. Na niebie nie było nawet najmniejszej chmurki. Na szczęście nie zapowiadało się na deszcz, a na dworze było całkiem ciepło jak na końcówkę zimy. Ubranie się, uczesanie i zjedzenie szybkiego śniadania poszło mi całkiem sprawnie, jednak musiałam odwiązać nitkę. Bez zbędnego zwlekania wyszłam z mieszkania, jednocześnie z powrotem ją wiążąc. Idąc ulicą zapełnioną parami, zastanawiałam się jak to możliwe, że nikt nie zwracał uwagi na sznurek, przywiązany to do znaków, latarń, jak i drzew. Następnym nęcącym mnie pytaniem było to, skąd Ryōta miał tyle sznura. Byłam bardzo podekscytowana i zaciekawiona, jednak pomimo tego szłam powolnym krokiem, ciesząc się świeżym powietrzem i cudownymi zapachami z pobliskich kawiarni. W tym czasie zdążyłam zwinąć całkiem spory kłębek, a nić nadal się ciągnęła. Chwilę później znalazłam się na placu zabaw, sznur wił się dalej, ale w tym miejscu wisiała kokardka razem z małą karteczką. Pierwsze spotkanie.

Siedziałam na huśtawce i lekko odpychałam się nogami od ziemi. Patrzałam na księżyc, który jasno święcił na nocnym niebie i górował nad gwiazdami. Próbowałam się odnaleźć w otoczeniu nowych ludzi. Wtedy ty się pojawiłeś. Przechodziłeś obok mocno zmęczony i targający ze sobą ciężką torbę sportową. Nie miałam odwagi się odezwać, w końcu cię nie znałam. Nie wiedziałam, do czego byłeś zdolny. Jednak nie musiałam nic mówić, sam mnie zauważyłeś albo raczej usłyszałeś skrzypiącą huśtawkę. Nie ruszyłam się i nadal nie żałuję, że wtedy zostałam na miejscu. Podszedłeś do mnie i stanąłeś naprzeciwko. Przyglądałeś mi się uważnie z dziecięcą ciekawością. W końcu uśmiechnąłeś się szeroko, błyskając śnieżnobiałymi zębami.— Cześć! Jestem Ryōta Kise. A ty?

Spojrzałam z czułością na plac zabaw, na którym bawiła się dwójka dzieci. Ten dzień pamiętałam, jakby to się wydarzyło zaledwie wczoraj. Szczególnie twój radosny uśmiech skierowany w moją stronę. Co ty planowałeś, Kise? Chciałeś zabrać mnie w krainę wspomnień? W podróż w czasie? Pobiegłam dalej truchtem, nawijając czerwoną nić. Mijałam zakochane pary, wymieniające się słodkimi słówkami i drobnymi prezentami. A co ja robiłam? Właśnie szłam do mojej niespodzianki. Przestałam zwracać uwagi na moje otoczenie, widziałam tylko szkarłat. Kłębek rósł z każdym krokiem naprzód. Miałam ochotę się śmiać. Nie miałam żadnego konkretnego powodu. Po prostu byłam szczęśliwa. I to dzięki tobie Ryōta. Dziękuję.
Następną karteczkę znalazłam po długim biegu. Musiałam dostać się na obrzeża miasta do wesołego miasteczka. Pierwsza randka.

NiezapominajkiWhere stories live. Discover now