Rano obudziły mnie krzyki dochodzące z celi obok. Podniosłam się z łóżka i z ledwością przeszłam kilka kroków. Wychyliłam głowę zza krat i zauważyłam Rick'a i Daryl'a. Mężczyźni kładli zakrwawione ciało na nosze i odwozili je. Beth i Maggie chodziły po celach po czym zamykały je. Po chwili podszedł do mnie Carl.
- Co tu się dzieje? - zapytałam i oparłam się o ścianę.
- Jak się czujesz? - zapytał totalnie omijając moje pytanie.
- Słabo, ale to pewnie przeziębienie. - odparłam, a on rozszerzył oczy. - To co się stało? - nie odpowiedział bo w tym samym momencie podeszła do nas Maggie.
- Jak samopoczucie? - zapytała po czym wskazała na łóżko. Lekko stękając usiadłam na nie, a dziewczyna zaczęła mnie badać.
- Bolą mnie mięśnie i mam lekki katar. - odparłam, a ona tylko uśmiechnęła się i ruszyła do drzwi. Po chwili zamknęła je na klucz.
- Może mi ktoś powiedzieć o co do cholery chodzi?! - wrzasnęłam za nią, ale nikt mi nie odpowiedział, jedyne co słyszałam to czyjś kaszel. Po chwili do krat podszedł Troy.
- To grypa Lou. Jakiś cholerny wirus nas zabija. - powiedział, a ja doznałam szoku. - W nocy Max udusił się swoją krwią po czym zmienił się i zaatakował pare osób.
- To dlatego mnie odizolowali? Jestem chora? -zapytałam, a on westchnął po czym kiwnął głową na tak.
- Nie przejmuj się. Znajdziemy dla was lekarstwo. - powiedział i poszedł. Weszłam pod kołdrę i zaczęłam myśleć nad wszystkim...
Jeden dzień później...
Siedziałam cała obolała na łóżku z zeszytem w ręce modląc się o to, że znajdą jakiś lek na to. Co chwilę słyszałam czyjś płacz. Co jakiś czas ktoś dusił się krwią, a ze mną jest coraz gorzej.
- Louise śniadanie. - powiedziała Beth wchodząc do mojego pokoju. Położyła tacę z brzoskwiniami w puszce na moim łóżku i usiadła na krześle. - potrzebujesz czegoś jeszcze? - zapytała, a ja w tym samym czasie zaczęłam kaszleć. Po chwili zauważyłam na swojej dłoni krew. Greene wyciągnęła z kieszeni chusteczki i pomogła mi usunąć czerwoną ciecz z mojej twarzy.
- Dziękuje. - wyszeptałam i podałam jej tace. - Daj to komuś kto da radę to zjeść. - dodałam i położyłam się w łóżku, a z moich oczu momentalnie pociekły łzy.
- Nie martw się. Carol z Daryl'em ruszyli po leki, zdąrzą. - powiedziała i opuściła moją cele. Zaraz za nią przy kratach usiadł Carl.
- Odejdź, zarazisz się. - powiedziałam kichając.
- Nie obchodzi mnie to. Chciałem Cię chociaż zobaczyć. - powiedział.
- Nie wyglądam zbyt wyjściowo Carl. - odpowiedziałam, a chłopak zaśmiał się. Nagle zaczęłam kaszleć, a po chwili krztusić się krwią. Słyszałam tylko jakieś krzyki chłopaka a po chwili była obok mnie Maggie i przechyliła mnie tak, aby było mi łatwiej to wykaszleć. Jak tylko przestałam poczułam się jeszcze gorzej. Gorączka była już bardzo wysoka, a jakikolwiek ruch powodował u mnie okropny ból. Kobieta pomogła mi się przykryć i ze zmartwieniem na twarzy opuściła moja cele. Nagle do celi wbiegła Carol.
- Nie mamy czasu Louise. - powiedziała i odkryła mnie po czym pomogła mi usiąść. Wyciągnęła z kieszeni opakowanie z małą ilością leków i wyciągnęła trzy z nich. Wsadziła mi je do ręki i podała mi wodę. Popijam je jak najszybciej umiałam i spojrzałam na nią. - Za kilka godzin powinnaś się czuć o wiele lepiej.
- Starczy dla wszystkich? - zapytałam kładąc się.
- Nie, ale rodzina jest najważniejsza.- powiedziała po czym wybiegła z mojej celi.
***
Hi!
AMGilbert18
CZYTASZ
The Another Kid || TWD FF
FanfictionLouise Walsh to piętnastoletnia córka Shane. Dziewczyna mieszkała z matką, a na weekendy trafiała do ojca i tam razem z nim spotykała się z Grimes'ami. Ricka i Lori traktowała jak rodzinę, a Carl był jej najlepszym przyjacielem. Wszystko szło dobrze...