𝟎𝟎𝟐.𝐍𝐢𝐞 𝐦𝐚 𝐢𝐜𝐡

557 29 0
                                    

✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿

✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿

Nigdy wcześniej nie była w Nowym Orleanie. Właściwie to nie była nigdzie po za Francją, tam też dużo nie podróżowała. Podróże wydawały jej się czymś wspaniałym, ale nie mogła tak poprostu jeździć sobie po świecie. W końcu za jakiś czas ma przejąć władzę nad kowenem, ma zastąpić swojego ojca. Tą myśl ja trochę przerażała i nie wiedziała czy kiedykolwiek będzie na to gotowa.

Skarciła się, gdy zobaczyła o której godzinie się obudziła. Było już po pierwszej, a ona nie miała teraz czasu na wypoczynek. Po coś przecież przyjechała. Zerwała się z zaskakująco wygodnego hotelowego łóżka, wyciągnęła z walizki czarne spodnie, dopasowaną beżową bluzkę i świeżą bieliznę. Jak najszybciej wzięła prysznic, i doprowadziła się do stanu w którym mogłaby się spotkać z pierwotnymi wampirami. Pierwsze wrażenie musi być dobre. Zanim jeszcze opuściła hotel wzięła czarną marynarkę i torebkę. Przez moment zastanawiała się czy nie ułamać jednej nogi od drewnianego krzesła, tak na wszelki wypadek. Jednak stwierdziła, że z tym nie zrobi dobrego wrażenia. Opuściła więc budynek.

Chodziła po ulicach, dokładnie oglądając wszytko co ja otaczało. To miasto coś w sobie miało, coś czego nie ma żadne inne. Kiedy postawiła nogę we francuskiej dzielnicy odrazu poczuła woń magii i uśmiechnęła się pod nosem.

Idąc tak, zastanawiała się, którego z Mikealsonów najłatwiej będzie przekonać. Oczywiście jeśli ktoś myśli o pierwotnych pierwszą osobą która przychodzi na myśl jest nie kto inny jak Niklaus. Ponoć zdarza mu się zachowywać jak psychopata, poza tym to on zabił Rowenę. Juliet nie sądziła żeby był skory do zakończenia konfliktu, następna osoba o której pomyślała była Rebekah. Uważała, że była zdecydowanie lepszą opcją od Klausa, ale nie wiedziała czy da się przekonać. Następny z rodzeństwa, Elijah. Najstarszy, nie miał za sobą aż tyle rozlanej krwii co jego rodzeństwo. Ponoć był najbardziej opanowany i rozważny. Z tego co wiedziała Julie był jeszcze Finn, ale chyba nie żyje i Kol. Ten drugi wzbudzał w Le Bon tyle zaufania do Klaus, znaczy w ogóle. Słyszała, że był dość podobny do starszego brata, pod pewnymi względami.

Wydało jej się, że najlepszą opcją będzie Elijah. Właśnie z taką myślała weszła do baru Rousseau. Rozejrzała się po lokalu, po czym usiadła przy barze. Po chwili z drugiej strony baru podeszła do niej uśmiechnięta blondynka.

- Co podać? - spytała

- Whisky, poproszę - uśmiechnęła się do barmanki.

Ciemnowłosa jeszcze raz rozejrzała się po lokalu, nie było zbyt wiele osób. Przy barze nie siedział nikt oprócz niej, reszta klientów zajmowała stoliki.

𝐅𝐀𝐕𝐎𝐑 | ᴋᴏʟ ᴍɪᴋᴇᴀʟꜱᴏɴWhere stories live. Discover now