[32] Zależy mi na tobie jak na nikim innym...

254 18 1
                                    

Po powrocie do pałacu, jedynym na co
miała ochotę, było położenie się do miękko i ciepłego łóżka. Leniwie kroczyła więc w stronę swojej komnaty. Zatrzymała się jednak samych przy drzwiach, naciskając klamkę do połowy.

Mocno przygryzła dolną wargę, gdy jej serce zaczynało przejmować kontrolę nad jej ciałem. Po krótkiej walce z samą sobą, puściła złotą klamkę, odwracając się w stronę potężnych drzwi, znajdujących się naprzeciw jej komnaty.

Zrobiła krok w stronę złotych, dwuskrzydłowych drzwi, przykładając do nich drobną dłoń, niegdyś dzierżąca miecz. Miała już zapukać, jednak nagle się powstrzymała. Bo cóż tak właściwie chciała zrobić? Loki dał jej jasno do zrozumienia, że nie chce z nią spędzić tego tygodnia.

Przesunęła wzrok na dużą klamkę, otwierającą jedną część ogromnych drzwi. Powoli przesunęła na nią dłoń, zupełnie nagle naciskając na nią z całej siły, otwierając tym samym złote drzwi.

Jej następny krok był zdecydowanie mniej pewny, niż poprzednia decyzja. Powoli otworzyła szerzej jedną stronę drzwi, dostrzegając w końcu bruneta siedzącego przy ciemnym stole. Nie odwrócił się jednak ani na moment, zupełnie jakby się jej spodziewał, bądź jej obecność w swojej komnacie uważał za nic nie zmieniającą. Clare wolała pozostać przy pierwszej wersji.

Powolnym krokiem podeszła do ogromnego łóżka, przykrytego satynową narzutą. Materac delikatnie ugiął się pod jej ciężarem, gdy postanowiła usiąść.

- Thor zostanie ojcem. - westchnęła, chcąc zacząć jakiś temat.

Loki westchnął ciężko, wbijając plecy w oparcie czarnego krzesła, odkładając pióro na bok. Od kiedy weszła do komnaty, nie obdarzył jej ani ułamkiem spojrzenia.

- Zamknął cię w celi, a ty nadal masz chęć o nim wspominać. - odparł nagle.

Przez ciało Clare przeszedł dziwny dreszcz, jakby ton jakim wypowiedział to zdanie zdołał ją przestraszyć.

- Chciałam ci podziękować. - zdanie szybko opuściło jej usta, jakby wcale nie chciała tego powiedzieć, lub obawiała się reakcji. - Że przyszedłeś wtedy po mnie...

- Mam wrażenie, że twój pobyt tutaj jest spowodowany chęcią spędzenia ze mną czasu. - wtrącił, nadal się do niej nie odwracając.

Blondynka przygryzła dolną wargę. Miał rację, nie mogła tego zaprzeczyć.  Chciała być z nim nieustannie przez te kilka dni, zanim straci go na wieczność.

- Aż tak bardzo cię to dziwi? - zapytała, z wzrokiem utkwionym gdzieś w przestrzeń znajdującą się przed nią.

Gdy do jej uszu doszedł dźwięk odsuwającego się krzesła, zaszklone oczy niepewnie przeniosła na bruneta, który stał przed nią, opierając się o czarny stół. Po chwili kontynuowała:

- Czy to aż takie dziwne i niecodzienne, że ktoś cię kocha i zależy mu na tobie? Zależy mi na tobie jak na nikim innym.

- Rozmawialiśmy już dzisiaj na ten temat. Poza tym jest już późno, powinnaś się położyć. - wtrącił.

Światło księżyca wpadające do komnaty przez jedno z odsłoniętych okien idealnie oświetlało jego bladą twarz, na której jak zawsze panowała obojętność.

Blondynka niezmiennie tkwiła w takiej samej pozycji, nie mając zamiaru kłaść się teraz spać, choć jeszcze przed chwilą właśnie tego domagało się jej ciało.

- Clare, wybacz, ale nie mam dzisiaj ochoty na kolejną rozmowę. Musisz wyjść, mam wiele spraw na głowie.

- To mnie wyprowadź, gdyż sama nie ma zamiaru się stąd ruszać. - odparła niemalże od razu.

Loki przygryzł dolną wargę. Zupełnie nagle odepchnął się od stołu, szybko znajdując się przy łóżku, na którym siedziała Clare. Złapał ją za ręce, pociągając ją w swoją stronę, przez co wpadła prosto na jego klatkę piersiową.

Parę niesfornych jasnych kosmyków opadło jej na czoło. Kłamca odsunął je jedynym ruchem ręki, pozostawiając zimną dłoń, na jej rozgrzanym policzku.

Kobieta wolną dłoń położyła na jego ramieniu, słabo się uśmiechając, aby po chwili odejść. Kiedy chciała wysunąć drugi nadgarstek z jego uścisku, nie udało jej się to.

Tak krótki bliski kontakt z blondynką wystarczył, aby pożądanie wzięło nad nim górę.

Szybko przesunął dłonie na jej biodra, mocno ją do siebie przyciągając. Wpił się w jej malinowe usta, z których wypłynął cichy jęk zaskoczenia. Nie opierała mu się jednak. Już po chwili dobrała się do guzików jej czarnej koszuli pozwalając aby pożądanie bijące z ich ciał przejęło całkowitą kontrolę...






In The Law ✳️ Loki LaufeysonTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang