43

2K 115 197
                                    

Per. Rzesza (dzień 1)
Przez kolejne dni podsłuchwiłem Niemca. Zorientowałem się, że mój Niemiec zakochał się w Polsce.  Muszę się pozbyć tego jego kochasia. Nie pozwolę aby jakiś marny Polak niszczył moją rodzinę, lecz najpierw przyda mi się jakiś plan.  Oczywiste było, że muszę go zabić, tylko jeszcze nie wiedziałem jak. Najlepiej by było gdyby Niemiec wyszedł i już nie wrócił. A gdyby jego też zabić? Jest mi on zbędny, więc jego też mogę zabić. Uśmiechnąłem się sam do siebie i poszedłem spakować najpotrzebniejsze rzeczy. Sam nie byłem do końca przekonany czy chce Polskę zastrzelić czy zadźgać, a może Polskę zastrzele, a Niemca zadźgam? Podoba mi się ten pomysł. Spakowałem potrzebne rzeczy i schowałem do samochodu, aby jutro o niczym nie zapomnieć.  Wróciłem do domu i postanowiłem zjeść śniadanie. Nie lubiłem tego robić, odkąd mieszkam sam nie lubię jeść, czy cokolwiek robić. Może i nie kocham syna o tylko na niego narzekam, lecz wbrew pozorom był mi on potrzebny, w jakimś stopniu dbał o mnie, o to żebym jadł, czy wychodził na dwór.  Teraz tego nie robię bo nie czuje potrzeby.  Nigdy nie czułem, ale i tak to robiłem aby Niemiec dał mi spokój, chodź finalnie i tak nigdy go nie miałem, bo on zawsze coś chciał, chodź czym był starszy, tym mniej ode mnie chciał. Moim ulubionym dniem w życiu to był dzień, w którym się wyprowadził, chodź i tak był pierwszy dzień bez niego. Może i jestem złym ojcem, ale pewnie byłoby inaczej gdybym miał dobrego syna, a nie takie jakiego mam. Marność nad marnościami i tyle. Nic sobą nie reprezentuje, oprócz głupoty, chodź dla niego "głupi" to komplement. Bardzo się ciszę, że jutro zobaczę go ostatni raz w jego i moim życiu. 

Przez resztę dnia planowałem jak to zrobię. ZSRR zawsze mi mówił, że dobry plan to połowa sukcesu. Może i jest głupi, ale akurat tutaj miał rację. Wieczorem postanowiłem jeszcze trochę podsłuchiwać mojego syna, lecz szybko tego pożałowałem.  On jest obrzydliwy.

(Dzień 2)
Per. Rzesza
Obudziłem się dość wcześnie jak na mnie bo o 8. Chodź dzisiaj sytuacja tego wymagała. Szybko zjadłem śniadanie i ubrałem się. Wsiadłem w samochód i skierowałem się w stronę domu mojego syna. Po drodze jak zawsze gadałem do samego siebie. Po godzinie byłem.  Zaparkowałem samochód w bezpiecznej odległości, przez co na pewno nie mógł zobaczyć mojego samochodu. Zacząłem znów podsłuchiwać mojego syna, aby wejść tam w odpowiednim momencie.
Od słuchania ich miłość zrobiło mi się trochę niedobrze, ale chcąc, nie chcąc słuchałem tego dalej. Po paru minutach zadzwonił ZSRR. Odebrałem, bo wiedziałem, że nie da mi spokoju gdy tego nie zrobię.

—Czego chcesz? —chamsko zapytałem. 
—Zgadnij co dziś jest.
—Nie będę się bawił w twoje gierki, mów czego chcesz. 
—Dziś mija kolejna rocznica śmierci twojego ojca, jak się z tym czujesz?
—SPIERDALAJ —Krzyknąłem.

Rozłączyłem się i odłożyłem telefon. ZSRR to najgorsza osoba jaką kiedykolwiek poznałem. Sam nie wiem czemu on niego jeszcze odbieram.  Jestem naiwny, a on to wykorzystuje w taki łatwy sposób. Faktycznie odkąd Niemiec się wyprowadził dużo się zmieniłem. Kiedyś bym tak nie pozwolił. Wziąłem telefon do ręki i znów zacząłem podsłuchiwać mojego syna. W końcu usłyszałem, że idzie do sklepu, bez Polaka.  Idealnie. Wziąłem potrzebne rzeczy i wysiadłem z samochodu. Na dworze było trochę zimno, lecz to i tak nie powstrzymało mnie żeby wykonać mój plan.

Per. Niemcy  (dzień 1)
13:00
Usłyszałem jak Polak schodzi po schodach. Spojrzałem na niego i się uśmiechnąłem. Ten nie zwrócił na mnie uwagi i poszedł do kuchni. Po chwili wrócił ze szklanką wody. Usiadł koło mnie i się przytulił do mojej ręki. Wyglądał bardzo słodko. Uśmiechnąłem się na jego widok i pogłaskałem go po twarzy, a on nadal spał.

—Słonko, może chcesz coś zjeść?
—Nie dziękuję. Chcę z Tobą poleżeć, więc chodź ze mną leżeć.
—No dobrze, to chodź.

Niechętnie wstałem i poszedłem za nim.  Kompletnie nie rozumiem czemu tak bardzo chce leżeć, ale wolę tego nie kwestionować. Mimo iż jest niższy ode mnie czy młodszy o rok to i tak w pewnym sensie się go bałem, chodź czasem jest uroczy.  Poszedłem z nim do sypialni i się przebrałem, aby nie pognieść ubrań. Położyłem się przodem do niego i go objąłem. Nic się do mnie nie odzywał, ani nawet nie wzdychał. Spojrzałem na niego i zobaczyłem, że śpi. Zaśmiałem się i poszedłem do kuchni zrobić coś do jedzenia.

15:00
Polska cały czas spał.  Zmartwiony poszedłem do sypialni, aby zobaczyć czy nic mu się nie stało.  Wbiegłem do sypialni, a Polak głaskał psa.  Uśmiechnąłem się sam do siebie i usiadłem na łóżku. Polska mnie zauważył i przytulił. 

—Może chcesz mi coś zrobić do jedzenia?
—Zrobiłem, więc chodź na dół. —Uśmiechnąłem się do niego.
—Mam nadzieję, że to coś co lubię.
—Na pewno. —Zaśmiałem się.
—A wiesz co będziemy później robić?—zapytał radośnie.
—Niech zgadne, będziemy leżeć.
—Tak, ale najpierw zjem, a ty w tym czasie pomyśl co możemy zjeść na kolacje, żeby się nie narobić, a zrobić. 
—A planujesz coś?
—Może.

Polak się zaśmiał i zaczął jeść. Trochę się boję tego jego pomysłów, ale mam nadzieję, że ten nie będzie zły.

21:37
Polak wbiegł do sypialni i szybko położył się koło mnie, jakby coś lub ktoś go gonił. Spojrzałem się na niego, a on pokazał mi język. Jak widać Polska nic, a nic się nie zmienił.

—Więc powiedz mi jaki masz plan. 
—Chce abyś usiadł. — Zrobiłem to co mi kazał, a on usiadł na mnie.
—I to ten twój super plan?
—Pamiętasz jak się mnie pytałeś czy chciałbym się z Tobą, no wiesz —powiedział zawstydzony.
—No nie wiem.
—Czy chciałbym się z Tobą kochać. 
—No pamiętam to i co związku z tym?
—Bo ja chcę to zrobić teraz —wykrzyczał.
—Zaskoczyłeś mnie, ale zgadzam się. Najpierw ze mnie zejdź.

Polak to zrobił, a ja wstałem i zamknąłem drzwi na klucz, aby Hugo nie wszedł. Wróciłem do łóżka i zaczęliśmy się całować.

______________________________________
Obiecuje, że jutrzejszy rozdział nas wywali w kosmos. Przy okazji mam nową książkę RusAme, więc zainteresowanych zapraszam. 

To nie moja wina ||Gerpol [ZAKOŃCZONE]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora