Rozdział 48

1.2K 143 60
                                    

Po tym jak Lizzy odprowadziła Sam aż pod sam dom, stwierdziła że nie chce jej się wracać do domu, więc zadzwoniła do swojego taty i poprosiła go, żeby otworzył dla niej drzwi oraz bramę. Dom wujków oraz dom jej taty znajdowały się na tym samym osiedlu, więc dziewczyna nie musiała męczyć się z autobusami, czy zamawiać ubera. Gdy stała już przed bramą, zrobiła jej zdjęcie i wysłała je do Aleca, ponieważ była pewna, że ktoś prędzej czy później do niej zadzwoni.

Było około wpół do pierwszej, więc Lizzy była pewna że jej ojciec będzie albo spał, albo właśnie się do tego szykował więc zdziwiła się gdy zauważyła, że światła w salonie były zapalone. Niepewnie weszła do środka i od razu skierowała się do oświetlonego pomieszczenia.

Ustała w progu i wbiła spojrzenie w parę okupującą kanapie. Madison leżała na udach jej ojca przykryta kocem w momencie gdy mężczyzna przysypiał na siedząco najprawdopodobniej nie skupiając się ani trochę na lecącym w telewizji filmie. Brunetka podeszła bliżej, gdy zorientowała się, że kobieta śpi.

-Hej. -rzuciła cichutko, kładąc dłoń na ramieniu Liama przez to ten wzdrygnął się przestraszony niespodziewanym dotykiem.

-Przygotowałem ci świeżą pościel i ręczniki w łazience. -wyszeptał, odchylając się do tyłu, aby móc spojrzeć na stojącą za nim Elizabeth.

-Dziękuję. -uśmiechnęła się, składając całusa na czole mężczyzny, po czym odeszła w stronę kuchni.

Liam zsunął delikatnie głowę Madison ze swoich ud, na co ta poruszyła się niespokojnie.

-Mama wie, że tutaj jesteś? -upewnił się, idąc za córką do kuchni gdzie ta zdążyła już dorwać się do szuflady z zupkami chińskimi i innymi ekspresowymi daniami. Wyciągnęła jeden z pojemniczków i włożyła go na trzydzieści sekund do mikrofali.

-Nie wiem, chyba tak. -wzruszyła ramionami. -Pisałam do Aleca, więc pewnie mu przekaże. Nawet nie wiem czy jest już w domu.

-A gdzie on jest o tej godzinie? -Liam zmarszczył brwi drapiąc się po bicepsie, gdy Lizzy wyciągnęła swoje jedzenie i chwyciła za widelec z jednej z szuflad.

-Na randce. -oznajmiła, wymijając mężczyznę, aby po szybkim życzeniu dobrej nocy uciec na górę do swojego pokoju.

Liam zamarł na krótką chwilę po prostu wpatrując się w jakiś nieokreślony punkt przed sobą zastanawiając się, czy aby napewno dobrze zrozumiał słowa dziewczyny.

___

-Dzień dobry! -Madison uśmiechnęła się szeroko do nastolatki, gdy ta ustała w progu kuchni. -Zjesz jajecznicę?

-Poproszę. -westchnęła, przecierając zaspane oczy.

Usiadła przy stole, a jej powieki mimowolnie zaczęły opadać. Zaczęła klepać swoje policzki chcąc się rozbudzić, a kobieta zaśmiała się obserwując jej poczynania.

-Ciężki wieczór? -zagadnęła nakładając smażone jajka na trzy różne talerze. Liam mówił jej, że nastolatka nocowała u nich po imprezie, więc Beer stwierdziła że może robią śniadanie zaplusuje sobie u swojej pasierbicy.

-Yhym. -westchnęła marząc o kubku gorącej kawy pełnej mleka i cukru.

-Chcesz coś przeciwbólowego? -zaproponowała stawiając talerze oraz koszyk z bułeczkami na stole.

-Niee, po prostu jestem śpiąca. -wzruszyła ramionami sięgając po pieczywo.

-Jedzcie szybko to was poodwożę do domów! -zawołał Liam, wchodząc do kuchni od razu chwytając za dwa kubki kawy. Pocałował policzek Madison, która zmarszczyła brwi patrząc na swojego chłopaka. -Muszę coś załatwić, więc najpierw odwieziemy Mads, a później ciebie podrzucę. -oznajmił stawiając szklankę przed córką.

-Mogę pojechać autobusem. -wywróciły oczami.

-Nie.

___

-Miałeś się spieszyć. -zauważyła, gdy Liam wyszedł razem z nią z samochodu i zaczął iść w stronę mieszkania.

-Nie powiedziałem, że się spieszę, tylko że jeśli wy cię pospieszycie to was odwiozę. -wyjaśnił wchodząc razem z Lizzy do windy.

W ciszy dotarli na odpowiednie piętro co było dziwne zważywszy na to, że dziewczyna zazwyczaj miała zbyt wiele do powiedzenia. Brunetka wyciągnęła klucz ze swojej małej torebeczki i otworzyła drzwi mieszkania od razu do niego wchodząc. Liam wszedł za nią i zdziwił się tym jaka cisza tam panowała. Nikogo nie było ani w salonie, ani w kuchni, więc udał się na górę razem z Elizabeth.

Dziewczyna poszła do swojego pokoju, a Liam powiedział że ma sprawę do Zayna, więc udał się w stronę jego sypialni. Niepewnie zapukał w drzwi i czekał aż nie usłyszał zza nich głośnego "proszę".

-Cześć. -odchrząknął patrząc na leżącego na brzuchu bruneta, który oglądał jakiś film na swoim laptopie.

-Och, cześć. -zdziwił się, zerkając na swojego byłego. Zapauzował komedię, którą dotyczac oglądał i usiadł na skraju łóżka marszcząc brwi. -Coś nie tak z Lizzy?

-Nie, wszystko okej. -zapewnił siadając obok Malika, przez co ten zaniepokoił się jeszcze bardziej. -Jak ci minął piątek?

-Dobrze? Dlaczego pytasz? -zaśmiał się nerwowo poprawiając swoje spodenki od piżamy, które podwinęły się odrobinę za bardzo.

-Przyjaciele pytają o takie rzeczy. -stwierdził żywo gestykulując swoimi dłońmi.

-Jesteśmy przyjaciółmi? -zdziwił się, ponieważ ich relacja była zdecydowanie daleka od przyjaźni.

-No dobra, może i nie, ale powinniśmy. To da dobry przykład dzieciom, a przecież zawsze dobrze się dogadywaliśmy. -stwierdził.

-Czyli przyszedłeś tylko po to, żeby zapytać jak minął mój piątek?

-Nie, pewnie że nie. -prychnął. -Tak myślałem ostatnio i wydaje mi się, że mój związek jest na tyle poważny, ze chciałbym żebyś poznał Madison.

-Jeśli tylko chcesz. -Zayn wzruszył ramionami uśmiechając się ciepło do Liama.

___

Od kiedy wattpad usunął te ogólne rankingi i zastąpił je tymi w hasztagach to kompletnie przestałam zwracać na nie uwagę, ale ostatnio tam weszłam i wydaje mi się, że pozycje są dosyć wysokie, więc ILY

lonely dad || ziam ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz