niewzruszona

370 23 0
                                    

Dopiero nad ranem, zasnęliśmy oboje w swoich objęciach. Ja nie spałam jednak długo, zbyt wiele myśli krążyło po mojej głowie. Za to Draco spał, jakby nie robił tego od miesięcy. Zresztą, sądząc po tym, jak wyglądał, mogę się domyślać, że rzeczywiście miał z tym poważne problemy.

Przeciągnęłam się i sięgnęłam ręką na podłogę, zabierając z niej swoją szatę. Ubrałam się w ciszy i po raz ostatni obadałam ciało Ślizgona wzrokiem. Uśmiechnęłam się pod nosem, na wspomnienie jego rąk, które jeszcze niedawno doprowadzały mnie do szaleństwa. Wyszłam z jego dormitorium, wdrapując się po schodach, na główny korytarz. Stamtąd przeniosłam się do swojej sypialni, Luna jeszcze spała. Przez zasłony przedostawały się pojedyncze promienie wschodzącego słońca. Byłam zmęczona, ale szczęśliwa. Nie żałowałam tego, co stało się między nami.

Usiadłam na parapecie i podwinęłam kolana pod swoją brodę. Ból przedramienia wciąż nie dawał mi spokoju, nie miałam czasu zapytać o to Draco. Nie jestem jednak pewna, czy pieczenie i swędzenie skóry jest typowym objawem. Z braku innych zajęć i niepokoju, jaki się we mnie pojawił, postanowiłam napisać list do rodziców. Nie miałam wyboru, przecież nie pójdę do Pani Pomfrey i nie poskarżę, że boli mnie Mroczny Znak. Przekazałam świstek papieru mojej sowie i patrzyłam, jak odlatuje.

Spojrzałam na zegar naścienny, jeszcze godzina do rozpoczęcia zajęć. Westchnęłam i zsunęłam się z parapetu, kierując się do łazienki. Rozebrałam się do naga i umyłam dokładnie swoje ciało, dyskomfort jaki czułam między nogami, działał jak stałe przypomnienie, o tym co zaszło między mną, a Draco. Sama myśl o tym sprawiała, że na moją twarz spływał rumieniec. Zakręciłam kurek z woda i wyszłam na zimne płytki. Wytarłam swoje ciało i założyłam świeży komplet bielizny i szkolnego mundurku. Rozczesałam swoje włosy i przygładziłam je lekko.

Obudziłam Lunę i sama udałam się już na zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią. Przed klasą stało już kilkoro sennych, półprzytomnych osób.

—Nie śpij, bo cię okradną— powiedziałam i uderzyłam Blaise'a w głowę. Ten otworzył gwałtownie oczy i podskoczył zaskoczony.

—Miła, jak zawsze— odparł i ziewnął głośno.

Już po chwili, Snape otworzył klasę i wpuścił nas do środka. Naprawdę zaczynam sądzić, że wszystkich Ślizgonów można rozpoznać po samym wyrazie ich twarzy.

Zajęcia się zaczęły, a Severus zaczął swój nudny wykład. O wiele bardziej lubiłam ćwiczenia, gdy wreszcie można było samodzielnie wykonać to, co było nam tłumaczone przez wiele godzin, na lekcjach.

Znużony głos mężczyzny przerwał trzask drzwi. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam Draco, który wchodził do sali. Nasze spojrzenia spotkały się ze sobą, a ja uśmiechnęłam się do chłopaka. Te jednak nie odwzajemnił tego i oderwał ode mnie obojętne spojrzenie, siadając w ławce. Zmrużyłam oczy i przełknęłam nerwowo ślinę. Dziwnie się zachowywał, zwłaszcza po tym, co wczoraj zaszło.

Nie byłam w stanie skupić się ani na moment, w trakcie lekcji. Błądziłam myślami zbyt daleko, by choćby usłyszeć, czego dotyczył wykład. Gdy tylko się skończył, wyleciałam z klasy, jako pierwsza i stanęłam przy jednym z filarów. Uczniowie wychodzili z klasy, a ja wyczekiwałam tylko jednego, tlenionego blondyna.

—Draco...— odezwałam się i podeszłam do niego, gdy jako ostatni opuszczał salę. Spojrzał na mnie obojętnie. —Możemy pogadać?— zająkałam się i miętoliłam nerwowo skrawek swojej koszuli.

—O czym?— jego głos był tak suchy, że wywołał dreszcze na moim ciele.

—No nie wiem, może o tym co zaszło wczoraj?— zapytałam delikatnie i westchnęłam.

—A czy zdarzało się coś, o czym warto byłoby pamiętać, Henderson?— podniósł brwi i wyminął mnie, nie czekając na moją odpowiedź.

Czułam, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Oparłam się o ścianę, przy mnie i przyłożyłam dłoń do swojego rozgrzanego policzka. Właśnie wtedy, zrozumiałam że Malfoy był dokładnie tym, za kogo się podawał. Nie było w nim niczego więcej, a ja byłam cholernie naiwna, wierząc że jestem dla niego wyjątkowa. Myślałam, że nosi maskę, której obawia się zdjąć. Jednak wygląda na to, że nie kłamał, zapewniając mnie że to wcale nie jest maska, czy zwykła poza. On naprawdę taki był, bezuczuciowy i zimny. Nie kryło się w nim nic więcej, mimo że tak uparcie próbowałam odnaleźć w nim dobro.

Żałowałam, że nie posłuchałam osób, które mnie przed nim ostrzegały. Tak wiele ludzi zapewniało mnie, że nie warto poświęcać mu czas, a ja nie posłuchałam. Stałam się teraz jedną z wielu innych dziewczyn, które Malfoy zostawił. Niczym się od nich nie różniłam. Jednak nie rozumiałam, dlaczego sprawiał, że czułam się jakbym była wyjątkowa? Dlaczego mówił, że nie chce mnie skrzywdzić, że chce abym mu pomogła? Po co te łzy?

Z moich oczu popłynęły łzy, a ja wybiegłam z zamku, w stronę szkolnych błoni. Nikt nie mógł zobaczyć mnie w tym stanie. Woda przede mną zafalowała niebezpiecznie, kora drzew pękała, wydając z siebie głośny dźwięk. Wiedziałam, że powinnam się zatrzymać i uspokoić. Nie potrafiłam jednak tego zrobić, tak wiele emocji mnie wypełniło. Smutek, żal i złość, przytłaczająca złość. Pociągnęłam nosem i objęłam się ramionami. Oddychałam głęboko, aż w końcu, wszystko ucichło. Otworzyłam oczy i spojrzałam na swoje zakryte przedramię. Znak wciąż mnie piekł, jednak był niczym w porównaniu do bólu, jaki miałam w sobie.

Draco niczego mi nie obiecywał, ale mimo to, dzięki niemu czułam się inaczej, jakby lepiej. Teraz sprawił, że płakałam w samotności, niczym jakaś żałosna, słaba dziewczyna. Czy to właśnie tym się przez niego stałam? To upokarzające.

Pociągnęłam za swoje włosy, chcąc rozładować odrobinę napięcia, jakie we mnie było. Pomyśleć, że jeszcze wczoraj wszystko było inne, że Malfoy dotykał moich włosów i ciała, że płakał, zupełnie jakby miała jakieś uczucia. Przykra prawda była taka, że nie mógł ich mieć, bo ktoś kto traktuje innych w ten sposób, po prostu nie może ich mieć. 

Starłam z policzków słoną ciecz, która była dowodem emocji, jakie wywołał we mnie Ślizgon i wróciłam do zamku. Mogłabym wrócić do swojego dormitorium i płakać cały dzień i szczerze, miałam ogromną ochotę to uczynić, jednak o wiele bardziej kuszące zdawało mi się spokojne wrócenie na resztę zajęć. Tak, jak gdyby nigdy nic. Choć raz, to ja obdarzę Malfoya tą piekielną obojętnością i pomimo tego, jak bardzo mnie skrzywdził i jak bardzo ważny stał się dla mnie, przez to, co się między nami stało, pozostanę niewzruszona.

insufficient• Draco Malfoy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz