nie chowam się

371 23 0
                                    


Jakiekolwiek problemy, które miałam z Mrocznym Znakiem, zniknęły jak ręką odjął. Być może, nie było to spowodowane tym, że akceptowałam to, kim się stałam, a bardziej przyzwyczajeniem i świadomością, że to, jaka jestem, zależy ode mnie, a nie od tego, co widnieje na moim ciele.

Zarówna śmierć matki z dzieckiem, w mugolskiej wiosce, jak i moje morderstwo, śniły mi się po nocach, nawiedzając mnie niczym najgorszy koszmar. Ukojenie znajdywałam czasami w ramionach Draco, jednak on sam miał dużo na głowie. Wciąż miałam wrażenie, że czegoś mi nie mówił. Wiedziałam jednak, że w jego naturze leżały tajemnice.

—Wszyscy wiedzą, co robicie w jego dormitorium— zaśmiał się Blaise i upił łyk ognistej. Polubiłam go i spędzałam z nim więcej czasu, najczęściej siedząc na kanapach, w Pokoju Wspólnym Slytherinu.

—Zamknij się, Zabini— przewróciłam oczami i uderzyłam go lekko w ramię.

—No ale przyznaj się, Henderson, czujesz coś do niego— powiedział i spojrzał mi prosto w oczy.

—Nawet jeżeli, to dobrze wiesz, jaki jest Malfoy— odparłam i wzięłam łyka alkoholu.

Chyba właśnie przyznałam się, że znajomość z Draco, zaszła znacznie dalej, niż powinna. Wypiłam resztę ostrego płynu z mojej szklanki i odstawiłam ją na stół. Czarnoskóry wpatrywał się we mnie nieodgadnionym spojrzeniem.

—Masz rację, zanim poznał ciebie, myślałem że znam go doskonale—powiedział, poważniejąc.

Choćbym bardzo chciała, to mieszanie się w z Malfoyem w jakiekolwiek głębsze relacje, było samobójstwem i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Pytanie tylko, czy nie było już za późno na takie wnioski.

—O Smoku! Chodź i napij się z nami!—ożywił się Zabini, a ja powędrowałam spojrzeniem w stronę Malfoya, który właśnie wchodził do pomieszczenia.

—Wam już wystarczy— powiedział obojętnie i chwycił mnie za dłoń, ciągnąc mnie do góry.

—Gdzie mi zabierasz Henderson?— wyjęczał pijany Blaise i położył dłoń na swoim czole.

Zaśmiałam się pod nosem i pozwoliłam poprowadzić się do dormitorium Draco. Ciepło jego dłoni sprawiało, że moje serce przyspieszało. Nie mogłam nic poradzić na to, jak reagowało moje zdradliwe ciało. Stałam się całkowicie zależna od jego dotyku, czy najdrobniejszego gestu.

Chłopak zamknął za nami drzwi i podszedł do mnie wolnym krokiem. Odgarnął moje włosy za ucho i nachylił się nade mną. Pocałował moje usta namiętnie, przyciągając mnie do siebie. Mruknęłam cicho i oderwałam się od niego na chwile.

—Przychodzisz do mnie, gdy chcesz i porzucasz, ignorując mnie później— wymamrotałam z pretensją w głosie, ale ponownie przyciągnęłam go do siebie.

Ślizgon przeniósł dłonie na moje pośladki i ścisnął je w dłoniach. Przeniósł nas na łóżko i opadł nade mną, zasypując moją szyję gorącymi pocałunkami. Odchyliłam głowę w tył, wydając z siebie ciche westchnięcie. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, gdy jego dłonie znalazły się pod moją szatą, kierując się do zapięcia mojego biustonosza. Jego szare tęczówki świdrowały mnie na wylot.

—Gdybyś tylko wiedziała, jak wiele chciałbym ci powiedzieć, Madeline— wymamrotał, a ja chciałam odpowiedzieć, ale zamiast tego jęknęłam, czując usta chłopaka na moim odsłoniętym brzuchu.

Niedługo później, leżałam naga, tonąc w pocałunkach i dotyku Draco. Zachowywaliśmy się znacznie ostrzej niż zazwyczaj, jakbyśmy chcieli przelać na siebie wszystkie emocje, jakie się w nas kłębiły.

***

—Ojciec mówił mi, że mugole od tego szybciej umierają— odezwał się Malfoy, gdy dopalałam papierosa, siedząc jedynie w jego śnieżnobiałej koszuli.

Przewróciłam oczami i zgasiłam niedopałek, zamieniając go w pył, zaklęciem. Podeszłam do łóżka i położyłam się z powrotem przy Malfoyu, wtulając się w jego nagi tors. W jakiś dziwny sposób, uwielbiałam jego dotyk. Nawet nie chodziło o sposób, w jaki mnie dotykał, ale o to, że to właśnie on to robił. Blondyn objął mnie ramieniem, przyciągając jeszcze bliżej. Okropnie chciałabym wierzyć, że on również lubił mój dotyk w ten sposób, w jaki ja lubiłam jego.

—Myślisz, że to źle, że przestałam się zadręczać tym, co zrobiłam?— zapytałam z lekką obawą w głosie.

—Myślę, że masz pełne prawo się o to nie obwiniać, poza tym, nie lubię twoich łez— powiedział spokojnie, bawiąc się moimi włosami.

Westchnęłam cicho i ziewnęłam przeciągle. Chłopak zaśmiał się dźwięcznie, a ja podniosłam na niego wzrok. Na jego twarzy widniał spokój, a w oczach tliło się rozbawienie.

—Tak rzadko się uśmiechasz, Draco— wyszeptałam i dotknęłam dłonią jego policzka.

Nagle, zupełnie jakbym powiedziała coś niewłaściwego, na twarz blondyna ponownie powróciła obojętność i kpiący wyraz twarzy, którego tak strasznie nie lubiłam. Obróciłam się na brzuch i spojrzałam mu głęboko w oczy, rozpaczliwie szukając radości, która jeszcze przed chwilą w nim była. Teraz jednak nie było po niej śladu.

—Dlaczego ciągle się chowasz?— wyszeptałam bliska płaczu, przez niemoc jaka mnie ogarnęła.

—Nie chowam się, Madeline, taki właśnie jestem— odparł sucho, a ja pokręciłam zdecydowanie głową.

Po moim policzku spłynęła łza, którą Draco starł swoim delikatnym pocałunkiem. Gdy chłopak był już tak blisko, odsuwał się ode mnie, jeszcze dalej. Nie wiedziałam już, co powinnam zrobić, aby mi zaufał, aby pozwolił sobie czuć, chociażby przy mnie.

Jego sypialnia była dla mnie pewnego rodzaju schronieniem, do którego lubiłam wracać, choćby codziennie. Lubiłam przebywać w przytulnych, jasnych miejscach. Być może dlatego, że mój dom od zawsze był tego przeciwieństwem. Właściwie, to był taki sam, jak dormitorium Malfoya, ciemny i ponury, a mimo to, lubiłam tu przebywać. Na komodzie chłopaka nie stały kwiaty, na podłodze nie było miękkiego dywanu, a ściany nie były pomalowane jasną farbą. Mimo to, czułam się tutaj dobrze, bezpiecznie.

—Draco— zaczęłam, a ten mruknął wyczekująco. —Czy ja jestem dla ciebie kimś innych, niż dziewczyny z którymi sypiałeś wcześniej?— zdawałam sobie sprawę z tego, jak żałosne pytanie to było, ale chciałam wiedzieć, co mi odpowie. Nawet, jeżeli miałoby mnie to zranić.

—Tak, Madeline, zdecydowanie jesteś kimś znacznie innym— powiedział pewnym głosem i odetchnął głęboko, jakby się nad czymś zastanawiał.

Jednak ani ja, ani on, nie powiedzieliśmy niczego więcej. Wystarczająco dużo słów padło już tego dnia między nami.

insufficient• Draco Malfoy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz