Rozdział V

330 33 6
                                    

Opadłam na fotel, odruchowo wplątując dłoń w wilgotną jeszcze grzywkę. Powoli odłożyłam telefon na miejsce, jakby zaraz miał rozpaść się w moich rękach. Zacisnęłam wargi i nagle oprzytomniałam. Zerwałam się na równe nogi i podbiegłam do drzwi, szybko przekręcając w nich wszystkie zamki. Zaciągnęłam wszystkie zasłony w oknach, wcześniej wyglądając ostrożnie na zewnątrz, jednak nic podejrzanego nie zauważyłam. Lało jak z cebra, a drzewa kładły się pod wpływem wiatru. Potarłam nerwowo ramiona, które pokryły się gęsią skórką.

- Boisz się burzy?

Niemal podskoczyłam, słysząc za sobą głos Antka. Sama nie wiedziałam, czego powinnam bać się bardziej. Jego, czy kogoś, kto bezczelnie stał pod moim domem i robił nam zdjęcia.

-Hej, spokojnie. - podszedł i wyciągnął w moją stronę ręce, które zignorowałam. Zdezorientowany cofnął je i oparł o biodra, patrząc na mnie pytająco. - Coś się stało?

Nie mogłam oderwać od niego wzroku, mimo że w środku dusiłam w sobie gniew połączony ze strachem, który zaczynał zaciskać moje gardło. Znajoma gorycz podeszła mi do gardła, co nieco mnie zaskoczyło. Od dobrych paru lat nie doświadczałam już tego uczucia, jednak gdy tylko poczułam pierwszy skurcz żołądka, już wiedziałam co się święci. Zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju, a gdyby nie panele na pewno wydreptałabym ścieżkę.

- Możesz się uspokoić? - jego ton stał się chłodny, przez co stanęłam parę kroków od niego i wskazałam na telefon leżący na stoliku.

- Dostałeś wiadomość.

- Grzebałaś mi w telefonie? - rzucił oskarżycielsko i odblokował ekran. Patrzyłam na niego wyczekująco licząc, że dostanę chociażby jedno zdanie wyjaśnienia, tymczasem na jego twarzy nie dostrzegłam żadnej emocji. Nie był zaskoczony ani wystraszony. Zupełnie jakby takie wiadomości były dla niego codziennością. Jego reakcja całkowicie wytrąciła mnie z równowagi.

- Zamknęłaś drzwi?

- Tak, do cholery, pozamykałam je na trzy spusty! Może miałam je otworzyć na oścież i czekać, aż jakiś psychol wejdzie do mojego domu?!

- Wszystko ci wytłumaczę, tylko się uspokój. - zrobił dwa kroki w moją stronę, na co odruchowo się cofnęłam. - Ksenia, proszę.

- Dlaczego nie jesteś zaskoczony? Co to ma znaczyć? Antek, przecież to zakrawa o groźby karalne!

- Usiądź i wysłuchaj mnie.

Opadłam na kanapę i skrzyżowałam ręce na piersi. Dopiero w tej chwili dotarło do mnie, że stał przede mną w samym ręczniku przepasanym na biodrach. Jednak gniew sprawił, że nie zrobiło to na mnie najmniejszego wrażenia. Wrócił do mnie po chwili, ubrany jedynie w dresowe spodenki, które miał na sobie wcześniej. Usiadł naprzeciwko i oparł łokcie o kolana, pochylając się w moją stronę. Złapałam kilka głębokich wdechów, poruszając powoli palcami u dłoni. Odrętwienie strachem mijało.

- Mam pewne.. problemy.

- Wiesz, zdążyłam zauważyć. - wtrąciłam z przekąsem - Przyjaciele raczej nie piszą sobie takich wiadomości.

- To dość skomplikowana sprawa. - westchnął – Nie chciałem cię w to mieszać...

- A jednak już jestem w to zamieszana, więc dojdź w końcu do sedna. Jak długo dajesz sobie grozić, że takie esemesy nie robią na tobie wrażenia?

- To nie ma teraz znaczenia..

- Jak to nie ma znaczenia?! Antek, ktoś ewidentnie próbuje cię zastraszyć, a ty masz to gdzieś?! Ten psychol był pod moim domem i nie bał się wspiąć na ogrodzenie, żeby zrobić to zdjęcie! W co ty się wpakowałeś?!

Światłocień - ZAKOŃCZONE ✔️Where stories live. Discover now