15.

856 34 1
                                    

Następnego dnia, Ruth siedziała obok Bucky'ego, gdy ten ostatni raz rozmawiał ze Stevenem. 

- Sen jest wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Nie tylko dla mnie. - powiedział do Steve'a, ale patrzył na Ruth. Za chwilę mieli się pożegnać. - Możemy zostać sami, Steve? - blondyn skinął głową, widząc, że sytuacja jest poważna. Ruth, ta gadatliwa i wesoła dziewczyna, od rana nie odezwała się do nikogo. Steve nigdy jej takiej nie widział. 

- Tina... 

- Będzie mi ciebie brakować. - powiedziała nie patrząc na niego i zeszła z siedzenia. 

- Tina, proszę, nie odchodź ode mnie w ten sposób. 

- Ja odchodzę od ciebie? Ja? To twoja decyzja i zrozum, że się z nią nie zgadzam. 

- Swoim zachowaniem utrudniasz sprawę. Nawet teraz, gdy powinnaś być szczęśliwa, jesteś wkurzona. 

- Ja będę szczęśliwa, mając cię przy sobie. Nie w jakiejś lodówce, tylko w pokoju obok. - podszedł do niej i ją przytulił. 

- To dla mnie też cholernie trudne, ale dopóki Shurii nie znajdzie...

- Wiem, mówiłeś. - szepnęła wtulając się w niego. 

- Mam do ciebie prośbę. Popatrz na mnie. - zalecił, a gdy popatrzyła w jego oczy, pochylił się i pocałował ją. Ten pocałunek był inny. Pożegnalny.  Wszystko z ukrycia obserwował Steve, ale nawet nie drgnął. To była dla nich trudna chwila i zamierzał to uszanować. Co nie zmienia faktu, że sobie porozmawia z córką - Chcę... chcę, żebyś zaprojektowała mi ramię. - powiedział James

- Jasne. Będziesz miał najzajebistrze ramię na świecie. Z dedykacją. - zaśmiali się z jej wypowiedzi. Pocałował ją w czoło i zaczął się kierować w stronę kabiny. 

- James...

- Trzymaj się Tina. - koło niej pojawił się Steve. Nie mogąc patrzeć na to co sie dzieje, wtuliła się w pierś ojca i załkała. Gdy było już po wszystkim, nie mogła na niego patrzeć. Wie, że będzie przychodzić tu codziennie, ale wie też, że długo na niego nie będzie mogła spojrzeć. 

~~~~~~~~

- Musisz lecieć? - spytała gdy stali na lotnisku, gotowi do odlotu. Ruth chciała pożegnać się z ojcem.

- Muszę uratować przyjaciół, Ruth. 

- Chętnie bym ci pomogła...

- Nie. Ty musisz  zostać z nim. Będzie czuł twoją obecność, na pewno. Fajnie by było gdybyś do niego mówiła, jakby normalnie funkcjonował. 

- To jest za trudne...

- Kochasz go? - To pytanie tak zaskoczyło Ruth, że myślała, jakby niedosłyszała. 

- Nie... nie wiem, tato, to trudne pytanie.- mruknęła. - Wiem tylko, że coś do niego czuję.

- To przez ten czas, w którym będzie spał, pomyśl o tym. Zastanów się. A kiedy się obudzi, powiedz mu to gdy tylko otworzy oczy. On... też coś do ciebie czuje. - powiedział, a Ruth głębiej zastanowiła sie nad jego słowami.

- Skąd...

- Swoje przeżyłem, a z nim znam się niemal od urodzenia. - powiedział, wchodząc na statek.

- Masz na myśli siebie i Peggy, prawda? - powiedziała skutecznie go zatrzymując. Odwrócił się w jej stronę i uśmiechnął się.

- Mam mądrą córkę. - to było ostatnie co usłyszała. Później wzbił się w powietrze, a Ruth czuła, że szybko się nie zobaczą. 

K.E.W.

Secret Love ▪ BarnesWhere stories live. Discover now