Rozdział 36

24.4K 767 453
                                    

LUKE

Z początku nie wierzyłem w słowa Kate. Myślałam, że robi sobie żarty. Ale patrząc w jej oczy i widząc ogrom cierpienia i bólu, zrozumiałem, że to prawda. Jednak zgarnęli Jamesa, a to oznacza, że znaleźli coś na jego winę. Nie ma innej możliwości. Gdyby chcieli tylko wysłuchać jego zeznań to wezwaliby go na komisariat, a nie wywozili do aresztu.

Kiedy Kate wraca do pokoju, od razu chwytam za telefon i wybieram numer do mojego prawnika, Davisa. Davis już parę razy ratował mnie z poważnych opresji, gdy ładowałem się w kłopoty. Jest doskonałym adwokatem, zna się na rzeczy i nigdy nie przegrał żadnej sprawy. Zawsze wychodziło na jego, nawet jeśli nie udało się uniewinnić klienta, bo jego wina była oczywista.

Davis odbiera po zaledwie dwóch sygnałach.

- Siema. Co tam? – słyszę jego radosny głos w słuchawce.
- Jest problem, stary.

Choć go nie widzę, jestem w stanie usłyszeć jak momentalnie poważnieje.

- Mów.
- Zgarnęli Jamesa.
- Za co?
- Zarzut zabójstwa.

Davis wciąga głęboko powietrze.

- Będę u was za pół godziny w porywach do półtorej, zależy jak będzie na trasie. Zbierz wszystko do kupy i opowiesz mi, gdy przyjadę.

Nie daje mi nawet chwili na odpowiedź, ponieważ od razu się rozłącza. Z Davisem znam się od dziecka. Mieszkał kiedyś parę ulic ode mnie i Jamesa. Chodziliśmy razem do podstawówki, a potem z racji tego, że Davis jest od nas parę lat starszy, nasze drogi się rozeszły. Teraz utrzymywaliśmy głównie telefoniczny kontakt. Mimo to znam go bardzo dobrze i wiem, że w każdej sytuacji można na niego liczyć.

*

Równo czterdzieści pięć minut później siedzę już z Davisem przy stole w salonie. Towarzyszy nam również Kate. Na szczęście Kelsey musiała szybko wracać do siebie, więc nie do końca zorientowała się, co się właściwie dzieje. Ani ja ani Kate nie chcemy jej na razie w to wszystko wtajemniczać.

Szybko, lecz dokładnie opowiadam Davisowi, co się wydarzyło. Oczywiście w tej samej wersji, którą sprzedałem Kate. Na szczerą rozmowę z prawnikiem przyjdzie jeszcze czas.

- Będzie ciężko – oznajmia Davis po chwili namysłu.
- Ale da się cokolwiek zrobić? – pytam z nadzieją.
- Przede wszystkim skontaktuję się z prokuraturą i policją. Dowiem się czy mają choć jeden sensowny dowód. Dopiero wtedy podejmiemy dalsze kroki.
- Dalsze kroki, czyli jakie? – dopytuję.
- Jeśli okaże się, że prokuratura ma twarde dowody, wystąpimy o uznanie czynu jako obrony własnej, będziesz świadkiem, Luke. Jeśli natomiast nie mają dowodów, będziemy wnosić o uniewinnienie.
- Wtedy razem z nami był Joe i Jake. Ci od Brada. Myślisz, że ich zeznania mogą być twardym dowodem?
- I tak i nie – mówi Davis. – Z jednej strony ciężko jest zadecydować i wydać wyrok, kiedy mamy słowo przeciwko słowu. Ale jeśli na miejscu znaleźli choć skrawek DNA Jamesa to ich zeznania mogą stanowić kluczowy dowód. Materiał wideo też może być mocnym dowodem, jeśli któryś z nich to nagrał. Słowa poparte dowodem materialnym to ciężki orzech do zgryzienia.
- Na pewno nie znaleźli ciała tam, gdzie zmarł Brad – zapewniam.

Davis wzdycha ciężko.

- Na ukrywanie ciała jest kolejny paragraf, Luke. Nie pomagasz. Bardzo chcę wam pomóc, bo zależy mi na tobie i Jamesie, ale nie ułatwiasz, wyrywkowo ujawniając kolejne szczegóły.

Kiwam potakująco głową.

- Na razie, gdyby chcieli przesłuchać któreś z was – Davis zwraca się do mnie i do Kate – macie prawo odmówić składania wyjaśnień bez obecności prawnika. I z tego prawa macie korzystać, jasne? Mówiąc cokolwiek, czego najpierw nie ustalicie ze mną, możecie spieprzyć całą sprawę i wepchnąć go w większe bagno niż to, w którym aktualnie się znajduje.

Tajemniczy Współlokator - Blisko Ciebie | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now