21. 4:30

5.4K 213 1
                                    

Harry prostuje się widząc pielęgniarkę.
- Co z nimi?
- Ma pan córkę panie Styles. Zdrową. - wywozi szklane łóżeczko z niemowlakiem.
- A Leonie? - pyta nie spuszczając wzroku z kobiety.

- Jest zmęczona. - mówi szybko.
- Czyli wszystko dobrze?
- Już tak.
Oddycha z ulgą i kuca patrząc na najpiękniejszą istotke na świecie. Jego świat się zatrzymuje. W jego życiu pojawia ktoś kogo jeszcze nie zna, a już nie może bez niego żyć.
Dziewczynka ma ciemne włoski na główce jeszcze mokre ale to i tak dodaje jej uroku. Leży z zamkniętymi oczami, lecz co chwila zgina swoją rączkę. Harry czuje, ze teraz jest za nią odpowiedzialny. Ze nigdy nie pozwoli skrzywdzić.
- Jesteś piękna jak mama. Prześliczna..
- Weźmiemy ją na badania, a pana zapraszam na salę.
- Okay, jasne. Tak trzeba. - prostuje się dalej patrząc na małą.
Pielęgniarka zabiera dziewczynkę. Leonie przewożą na normalną salę, na którą udaje się Harry.
Dopiero teraz gdy emocje opadają chłopak odczuwa chłód przez brak koszulki.
A gdy dziewczyna to zauważa, śmieje się słabo.
- Jedź się ubrać i przyjedź rano co?
-Jak się czujesz mała?
- Dobrze.
- Jest śliczna, cudowna, wspaniała.. - kuca obok niej.
- Jest  nasza - uśmiecha się do niego.
- Kocham Cię. I ją też i dziękuję.
- Ja... - krztusi się. Siada zakrywając usta. Wypluwa duże ilości krwi.
- Le.. Lekarz! Spok.. - biegnie przestraszony po lekarza.
Doktor wpada na salę, widząc swoją pacjentkę. Od razu woła pielęgniarki.
- Mamy krwotok wewnętrzny - to Jedyne co Harry słyszy. Zabierają Leonie na oiom.
Chłopak Zaciska pięści. Znowu coś się dzieje. Przecież do cholery było dobrze.
Dlaczego cały czas są jakieś komplikacje? Można dostać obłędu. Co chwila ktoś wchodzi i wychodzi. Nic nie mówią. Za to Harry'ego prowadzą do sali z inkubatorami
Styles przypatruje się córce myśląc o Leonie. Zaraz będzie dobrze. Musi być. Opanują sytuację. Po raz pierwszy chłopak, który może wszystko czuje się bezradny. Czeka denerwując się jak nigdy.
Chciałbym powiedzieć ci
Opisać cały ból
Przypomnieć wielkość chwil
Używać małych słów
Z każdym paznokciem twój 
przywoływałem śmiech
Nie mogłem krzyczeć już
Omdlenie darem jest
Przez głowę Harry’ego przewija się masa wspomnień. Od poznania, poprzez kłótnie, kłamstwa, do miłości. Aż do dziś. Własne teraz może stracić to co dla niego najważniejsze. Nie umie, nie pozwoli na to.
To dla niego potworne katorgi.
- Panie Styles - podchodzi do niego lekarz.
- Tak?
- Teraz naprawdę wszystko już jest w porządku.
- O Boże.. - siada gdy wreszcie wraca mu oddech.
Mężczyzna lekko klepie go po plecach i odchodzi. Leonie śpi, aż do rana wykończona wszystkimi wydarzeniami. Obie zostają w szpitalu lekko ponad tydzień.
W końcu Harry może je zabrać do domu i jest z tego powodu szczęśliwy. Leonie ostrożnie wjeżdża wózkiem przed drzwi, ponieważ Darcey zasnęła w czasie jazdy. Harry zamyka za nimi i bierze torby. Stawiają wózek przy oknie, pozwalając małej dalej spać. Blondynka idzie do kuchni i wypija całą szklankę wody na raz. Brakowało jej domu. Harry siedzi na schodach i patrzy na córkę. Zdecydowanie to mały aniołek. Tak chyba ma każdy ojciec, że twierdzi iż to jego jest najcudowniejsze. Ale to taka kruszynka. Wie że ani na chwilę nie może jej spuścić z oka. Leonie siada obok niego. Łapie jego dłoń.
- Będzie tylko lepiej.
Całuje go czule w usta, kładąc rękę na jego karku.
~*~
Kilka miesięcy później
Leonie poprawia torebkę i trzymając nosidełko w ręku, wchodzi do wielkiego budynku firmy Payne&Styles. Ten wieżowiec widać z bardzo daleka, bo jest jednym z najwyższych. Dziewczyna od razu podchodzi do recepcji.
- Ma spotkanie - mówi od razu młoda kobieta za biurkiem.
- Poczekam - odpowiada.
Idzie do windy. Wjeżdża na odpowiednie piętro i idzie do jego gabinetu. Małą kładzie na kanapie a sama siada w fotelu chłopaka. Była z Darcy u lekarza. Dziewczynka ostatnio sporo chorowała, ale teraz jest wszystko w porządku.  Bierze do ręki zdjęcie na którym jest ona z ich córką. Uśmiecha się stukając palcami po szybce. Po urodzeniu Darcy nie odsunęli się od siebie, skupiając tylko na dziecku. Wręcz przeciwnie. Między nimi jest jeszcze większa więź. Jej myśli przerywa otwieranie drzwi. Harry dostrzega dziewczyny i uśmiecha się. Podchodzi do swojej małej księżniczki i całuje jej czoło. 
- I jak było u lekarza? - pyta przenosząc wzrok na dziewczynę.
- Powiedział, że już powinno być dobrze. - kiwa głową. - No i mam ją karmić z butelki, bo ja mam za dużo hormonów.
- A to źle dla ciebie? Czemu tak?
- Źle dla niej - mówi bawiąc się długopisem. - Nie może przyjmować tyle hormonów ode mnie, bo będzie źle.
- No dobrze tylko dlaczego ty ich tyle masz?
- Tego nie wiem.
- Grunt że to niepoważne.
Uśmiecha się do niego i wstaje.
- Proszę panie prezesie. Podać panu kawę?
- Piłem już dwie i jeszcze mi stanie... pikawa - śmieje się przyciągając ją do siebie.
- Wracasz z nami? – muska jego usta. Drzwi otwierają się i wchodzi sekretarka oraz jakaś drobna kobieta.
- Panie Styles, tłumaczyłam ale nalegała.
- W porządku Dastiny, dzięki.
Blondynka wychodzi. Kobieta około 50 patrzy na nas jak w obrazek.
- Harry...
- Coś ważnego bo jestem zajęty - Styles przyjmuje poważny ton.
- Dlaczego się tyle czasu nie odzywałeś? Synku - podchodzi bliżej. Odwraca głowę wpatrując się w Darcy. Teraz idzie w jej kierunku. Dotyka ręką jej główki.
- Śpi jakbyś nie widziała. - syczy brunet.
Leonie łapie jego ramię. Delikatnie zaciska palce.
- Jest śliczna. Piękna – mówi jego mama.
Harry Zaciska szczękę patrząc gdzieś w bok.
- Porozmawiaj ze mną - podchodzi do niego. - Nigdy nie chciałam cię stracić.
- Podjęłaś decyzję i oboje to pamiętamy.
- Musisz mi pomóc.
- Chciałem Ci pomóc do cholery. Wiele razy.
- Ale ja potrzebuję tego pomocy teraz.
- Słucham?
- Potrzebuję...pieniędzy.
- Możesz zejść z małą do barku? - pyta Harry swojej dziewczyny.
- Tak Harry - ta od razu zabiera córkę i wychodzą.
- Przyszłaś po pieniądze? Na co ci one?
- Nie. Przyszłam się z tobą pogodzić, ale pieniędzy też potrzebuję. Teraz nie mam nic.
- Ten skurwysyn cię nie zabezpieczył?
- Nie...
- Tylko po to tu Przyszłaś
- Mówiłam ci po co.
- Więc czemu dopiero teraz.
- I Przyszłaś kiedy skończyła ci się kasa
- Sam sobie Harry dopowiadasz - warczy. - Kocham cię. Chcę się z tobą pogodzić, ale ty unikałeś mnie jak ognia.
- Byłaś z nim nie zważając na nic.
- Jego też kochałam
- Pieprzył twoją córkę, bił. Chciał ją zabić.
- Wiem.
- Mam ochotę..  ile chcesz?
- Chcę tylko spłacić długi jakie wziął. U mafii.
- To nie jest Twój problem przecież.
- Ale to mi grożą.
- Ile? - jego głos się zmienia.
Kobieta wymawia dość sporą sumę.
- załatwię to. Nikt cię nie dotknie.
- Dziękuję Harry,
- A oprócz tego nie potrzebujesz?
- Mam.
- To dobrze.
- Dziękuję - całuje jego policzek i głaszcze po ramieniu. - Jak one mają na imię?
- Nie wiem czy powinno cię to interesować.
- Interesuje.
- Mam trochę do zrobienia..
Kobieta wychodzi. Leonie czeka na dole i gdy ją zauważa od razu podchodzi z córeczką.
- Pani Styles.
- Tak?
- Mam nadzieję, że się pogodzicie..
- dobrze że cię ma - posyła jej słaby uśmiech.
- Jestem Leonie.
- A ta mała piękność?
- Darcey proszę pani.
- Anne. Proszę mów mi Anne. Liczę że będę was mogła lepiej poznać.
- Postaram się...zrobić wszystko co mogę.
- Dziękuję. Lepiej już pójdę. Mój syn.. Sama wiesz.
- Tak - żegnają się.
Leonie czeka na Harry'ego.
Schodzi po jakimś czasie i zabiera je bez słowa do domu.

Women Are Bad✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz