5. Czarodziejska pieśń - część 9. - Szkoła skandalu

3K 125 19
                                    


Przychodzą?

Ron spoglądał na list z niedowierzaniem. Harry i Hermiona sami byli nieco zdezorientowani.

– Nie wiedziałem, że można składać wizyty – powiedział Harry, marszcząc czoło.

– Też nigdy o tym nie słyszałam – dodała Hermiona.

– Cóż, tego pewnie nie ma w Historii Hogwartu, co? – warknął Ron, rzucając list na bok i skupiając się na jajecznicy. – Ale oni nigdy nie robią tego, co normalni ludzie. Doprawdy, wreszcie trochę się tu uciszyło i uspokoiło, a Fred i George mówią, że właśnie postanowili "wpaść"...

– Cóż, ja się cieszę, że ich zobaczę – powiedziała Ginny. – Aż do Hallowe'en nie możemy wybrać się do Hogsmeade, a chcę dowiedzieć się, jak sobie radzą ze sklepem!

– Mogą napisać list!

Hermiona zamrugała, sprawiając wrażenie zdziwionej.

– To tylko jedno popołudnie, Ron – zwróciła uwagę. – Przecież to twoi bracia. Znaczy się... wydajesz się...

– Dlaczego się wściekasz? – wtrącił Harry. Ron rzeczywiście wyglądał na zbyt wkurzonego jak na kogoś, kto właśnie dowiedział się, że na kilka godzin wpadną do niego bracia. – Założę się, że cieszą się na spotkanie z tobą, a ty...

– Nie przychodzą zobaczyć się ze mną, prawda? – spytał Ron cierpko. – A przynajmniej tak nie twierdzą. – Pomachał listem. – Napisali całą masę bzdur, że przychodzą zobaczyć się z tobą. – I podstawił list Harry'emu prosto pod oczy.

Harry zaczerwienił się i poczuł skurcz żołądka.

– Och, nie znów! – powiedziała oburzona Ginny. – Naprawdę, czy oni się nie nauczą? Chcą przyjść, by znów zawracać głowę Harry'emu swoją głupią...

– Jestem pewna, że to nic nie znaczy – przerwała Hermiona. – Założę się, że po prostu chcą ci dokuczyć, Ron, naprawdę. Wiesz, jacy są, życie jest wielkim dowcipem... prawda, Harry?

– Ha ha – zgodził się słabo Harry. Miał nadzieję, że Hermiona ma rację, ponieważ zabawa, jaką mieli Fred i George... I prawdopodobnie prawie na pewno żartowali, gdy robili i mówili mu to wszystko... Ale i tak było to dość, by wprawić kogoś w zakłopotanie.

Potrząsnął głową. Oczywiście, że to był żart. Dla Freda i George'a wszystko było zabawą, i było jego własną głupią winą, że tak się odkrył, prosząc o tamten pocałunek. Będzie za to płacił przez resztę życia.

– Hermiona ma rację – powiedział. – Po prostu sobie żartują. Jestem tego pewien. – Prawie. – Wiesz, że przychodzą, by zobaczyć się z nami. Zwłaszcza z tobą i Ginny.

Chcesz przeczytać list? – warknął Ron, ale rumieniec zniknął z jego policzków.

– Chyba nie dam rady – odpowiedział Harry, spoglądając na zwinięty w kulkę pergamin. – Słuchaj, po południu nie będzie mnie nawet w pobliżu, wiesz? Mam trening i masę pracy domowej. Zmyję się.

– Nie musisz tego robić! – powiedziała Ginny z konsternacją. Popatrzyła wściekle na Rona. – Widzisz, co zrobiłeś. Powiedz mu... Harry, nie bądź niemądry, nie musisz chować się przed Fredem i George'em!

Pod wpływem połączonych spojrzeń Hermiony i Ginny Ron zaczynał sprawiać wrażenie winnego.

– Yy, wiesz, że nie to miałem na myśli, Harry...

– Wiem, że nie – powiedział Harry tak dyplomatycznie, jak potrafił. – Ale to prawda, mam trening. Pewnie nie dam rady spotkać się z nimi dłużej niż na kilka minut.

Spojrzenia dziewcząt znów się spotkały i Ron powiedział:

– Wiesz, że chcą zobaczyć się ze wszystkimi, po prostu tacy są... Hej, Dean – zawołał wzdłuż stołu z lekką desperacją. – Zgadnij co. Fred i George wpadają dziś po południu z wizytą!

W kilka minut przyciągnął uwagę wszystkich przy stole Gryffindoru, którzy słyszeli o niesławnych bliźniakach Weasley – czyli wszystkich poza pierwszoklasistami, a nawet kilkorga z nich. Kilka dziewcząt z siódmego roku zagruchało z podekscytowaniem i zaczęło się wachlować. Seamus i Dean spytali Rona, czy da radę szybko napisać do bliźniaków i poprosić, by przynieśli ze sobą trochę rzeczy ze sklepu. Harry był pewien, że Fred i George nie potrzebują takich ponagleń, ale zatrzymał tę myśl dla siebie.

To było dla niego pomyślne – teraz każdy chciał zmonopolizować dwóch popularnych chłopców i Harry nie musiał martwić się, że zdarzy się coś żenującego... O ile, oczywiście, nie postanowią wprawić go w zażenowanie przy wszystkich Gryfonach. Zbladł. To by było do nich podobne, prawda?

Może jednak się ulotni.

Seria HerbacianaWhere stories live. Discover now