Odgłos zderzania podeszw butów z chodnikiem był taki głośny, że słyszany był aż przez wszystkich w jego przyszłej szkole, a przynajmniej tak chłopakowi się zdawało. Cóż, cała sytuacja była tylko i wyłącznie jego winą. Spóźnić się na rozpoczęcie roku szkolnego w zupełnie nowej szkole? Tak, to była rzecz którą jedynie on mógł zrobić.
Dziwiła go jednak wszechobecna cisza. Oczekiwał, że po drodze wpadnie przynajmniej na jakiegoś innego ucznia albo przynajmniej rodzica, odprowadzającego swoje dziecko do szkoły. Ale mógł jednak się tego spodziewać. Po wszystkim, nie była to szkoła dla byle kogo i uczniowie byli odpowiedzialni. Nie tak, jak on.
Zwolnił, znajdując się już niedaleko budynku. Otworzył lekko usta, przypatrując się mu.
Hope's Peak Academy.
Szkoła, do której dostać można się tylko i wyłącznie, jeśli sama ciebie wybierze. Uczniami są w niej tylko i wyłącznie nastolatkowie wybitni w jakiejś dziedzinie. Jednym z nich właśnie był on — i nadal nie potrafił w to uwierzyć. Mimo tego, jego talent po wszystkim nie był jakiś... ciekawy.
Uśmiechnął się lekko, stawiając pewnie kroki w kierunku wejścia do szkoły. On, Nathaniel Senar, miał uczęszczać do Hope's Peak Academy, jako superlicealny łucznik. Poskoczył wręcz lekko. Ekscytował się tak bardzo zajęciami szkolnymi, tym, jacy będą jego nowi przyjaciele oraz jak dumny jest z niego jego tata. Już obiecał sobie, że po skończeniu liceum zmieni świat na lepsze, a przynajmniej się postara. Jego talent może mu w tym bardzo nie pomoże, ale miał nadzieję, że lekcje w szkole tak.
Zdziwił się jeszcze bardziej po otwarciu drzwi wejściowych i zobaczeniu pustki w środku. Miał cichą nadzieję, że ktoś pomoże mu udać się do sali gimnastycznej, ale wyglądało na to, że nikt nawet nie przypuścił spóźnienia. Cóż, była to jego wina i teraz poniesie tego konsekwencje.
Przeszedł parę kroków, zastanawiając się, czy sala znajduje się gdzieś pod koniec korytarza, kiedy nagle jego pole widzenia zaczęło robić się dziwnie rozmazywać. W jednym momencie poczuł się strasznie słabo i oparł się jedną ręką o ścianę. W sumie, może to przez to, bo biegł całą drogę. No ale, jeśli teraz zemdleje, to będzie miał idealną wymówkę na to, czemu się spóźnił...
Zamknął oczy na dłuższy moment, czekając aż poczuje się przynajmniej trochę lepiej. O dziwo, nie trwało to długo — ale po ich otworzeniu nie znajdował się już na korytarzu, tylko we wnętrzu klasy i miał głowę położoną na stoliku.
Podniósł się szybko i rozejrzał. Zemdlał i ktoś go przeniósł? Ale czemu do klasy, a nie do gabinetu pielęgniarki? Może to wszystko tylko jakiś żart, które starsze klasy robią młodszym. Miał nadzieję, że nie. Oczekiwał większej dorosłości od uczniów tego liceum.
Wyszedł z klasy, ale korytarze nadal świeciły pustkami. Czy nie powinno być tutaj więcej uczniów? Była to szkoła tylko dla wybranych, ale wątpił, aby naprawdę było tutaj tak mało osób. Ewentualnie zemdlał na parę godzin i wszyscy poszli do domu. Co, jeśli został uwięziony w szkole aż do jutra?
Potrząsnął lekko głową. Pewnie po prostu nadal trwał apel, a go przeniósł woźny albo ktoś. Może pielęgniarki nie było i temu to zrobił? Zapewne tak właśnie się stało, a on po prostu przenalizowuje sytuację.
Rozejrzał się nerwowo po korytarzu, idąc szybkim krokiem do miejsca, które podejrzewał o bycie salą gimnastyczną. Wszędzie były kamery. Normalna rzecz dla szkoły, ale ich ilość... trochę go niepokoiła. Nauczyciele zamierzali kontrolować każdy ich ruch temu, aby lepiej zrozumieć ich talent? Jeśli tak, to nie był pewien, czy będzie nadal uczęszczać do Hope's Peak Academy.
