[➷] PROLOG. (cz.5)

151 22 39
                                        

wybrałeś: ZOSTAŃ


          Nathaniel wpatrywał się przez dłuższą chwilę w drzwi, ale ostatecznie nie poszedł za chłopakiem. Chciał go spytać o wiele rzeczy, bo miał nadzieję, że trochę objaśniłby mu sytuację, ale... będzie na pewno wiele innych momentów, w których będzie mógł z nim o tym porozmawiać.

         Odwrócił się do reszty osób w sali gimnastycznej i zauważył, że większość z nich spoglądała na niego. Cóż, to było chyba normalne, bo to on zaczepił Natalisa.

         — Hej, wiem... że ta sytuacja jest przerażająca, ale musimy nadal mieć nadzieję. Nikt nie jest na tyle potężny, aby powstrzymać policję i wojsko, a nasi rodzice na pewno już teraz się o nas martwią. — Uśmiechnął się, aby dodać innym chociaż trochę siły. Miał nadzieję, że nikt nie widział, jak bardzo jego uśmiech był wymuszony. — Jeśli zaczniemy panikować to pozwolimy temu człowiekowi wygrać, a tego chyba nie chcemy. 

         Heh, kto by pomyślał, że kiedykolwiek będzie wygłaszał przemowy motywacyjne.

        — Mój horoskop mówi inaczej — odezwała się Opal. — Powinniśmy być przygotowani na najgorsze.

        — Horoskopy nie są prawdziwe, ale tak, pewnie nie skończy się to tak idealnie, jak Nathaniel mówi. — Caspian oparł się o ścianę, zakładając ręce na klatce piersiowej. — Wszyscy tutaj umrzemy i taka jest prawda. A przynajmniej większość.

       — Zawsze mogę się z wami skomunikować po waszej śmierci, więc nie widzę problemu. — Raphael wzruszył ramionami. 

       — Hej! Nikt nie umrze! Ktoś by musiał kogoś zabić, aby to się stało, prawda? — upewniła się Astrid, przejeżdżając po wszystkich wzrokiem. — A czy którykolwiek z was byłby w stanie to zrobić? Zabić swojego przyjaciela?

      Caspian zaśmiał się złośliwie.

      — Myślisz, że jesteśmy przyjaciółmi? — Odepchnął się nogą od ściany i podszedł do niej. — Połowa osób tutaj tylko udaje, że jest miła. Tak naprawdę nikogo nikt nie obchodzi.

      — Ty nawet nie udajesz — stwierdził Seiji, siedząc na podłodze po turecku i wpatrując się w ekran swojego latopa.

       — Seiji, twój laptop! — Nathaniel uśmiechnął się szeroko i podbiegł do chłopaka, prawie przewracając się po drodze. Kucnął obok niego. — Masz połączenie z internetem? Możesz kogoś zawiadomić?

       — Właśnie próbuję — rzucił chłopak dosyć zirytowanym tonem głosu. — Ale wygląda na to, że jest jakaś... zapora dookoła szkoły. Taka, przez którą... nawet ja nie dam się przedrzeć. — Westchnął i zamknął laptopa. — Popróbuję jeszcze w innych miejscach w szkole, ale to raczej nie dzisiaj. Jestem... dosyć zmęczony.

      — Zmęczony...? — Nathaniel spytał się, przekrzywiając lekko głowę, po czym nagle się wyprostował. — Która jest godzina?

     Stracił przez to całe zamieszanie zupełnie poczucie czasu.  Było już późno? Czy naprawdę mieli spędzić w tym miejscu noc?

     — Za chwilę powinna być... — zaczął Seiji, ale przerwał mu ten głośny, piskliwy dźwięk, który był słyszany wcześniej.

     Monitor w sali gimnastycznej nagle się włączył, a na nim pojawiła się sylwetka z wcześniej.

     — Wybiła dwudziesta druga, co oznacza ogłoszenie czasu nocnego. Za niedługo zamknięte zostaną drzwi do sali gimnastycznej i jadalni.

KILLING GAME PROJECTWhere stories live. Discover now