Depa Billaba 2, czyli jak być Jedi, który zgubił ucznia

323 31 2
                                    

No i macie tutaj rozdział pisany, czyli specjal. Kolejne zakazy autorstwa Yody już niedługo! (czyli jak dobijecie tu 5 gwiazdek)

Kanan i Ezra- *idą sobie gdzieś i gadają, aż tu nagle...*

Jakis typ, którego Yoda wynajął do obsługi sprzętu, ale chłopak nie ogarnia faktu duchów Mocy- Ee... No to ten ee... Witam wszystkich tu zebranych Jedi i no... Ja mam wiadomość od Mistrzyni eee... Mistrzyni Billaby... Tak, tak, Billaby. Mistrzyni poszukuje niejakiego Caleb'a Dume'a i chciałaby się z nim spotkać w eee... W ogrodach przy Świątyni. Tak, em... W ogrodach. No i... No i to chyba na tyle... To... Ee... Do później... Chyba...

Kanan- *nagle się zatrzymuje*

Ezra- *też się zatrzymuje i odwraca się w jego stronę* Coś nie tak?

Kanan- Co? Ee... Nie, nic. Wszystko w porządku. Muszę coś załatwić. Zobaczymy się później. *i poszedł*

Ezra- Dziwne... *śledzi go*

W ogrodach przy Świątyni

Depa- *czeka na przyjście swojego ucznia*

Kanan- *idzie w jej stronę* Mistrzyni *lekko skłania głowę*

Depa- Caleb?

Kanan- Powiedzmy. Zmieniłem imię.

Depa- Jak to miło się spotkać po latach. *uśmiecha się* Jak się żyje?

Kanan- No właściwie to już się nie żyje...

Depa- Och... Więc jak się żyło?

Kanan- Nie najgorzej. Chociaż bez traumy po wojnach klonów byłoby lepiej.

Depa- Dalej żałuję, że cię wtedy zabrałam ze sobą. Mogłeś zostać bezpieczny w Świątyni pod okiem Mistrza Yody.

Kanan- Niby tak, ale później wybili wszystkich Jedi pozostałych w Świątyni, więc...

Depa- Dobra, może jednak lepiej było, że cię zabrałam. Przynajmniej miałeś jak uciec.

Kanan- Mhm. A lata później wrócić do tradycji Jedi i wziąć ucznia. Który z kolei teraz siedzi w krzakach i nas podsłuchuje. *patrzy karcąco w stronę krzaków, z których po chwili wychodzi zawstydzony Ezra* Czy ja ci mówiłem, że masz ze mną iść? *patrzy na swojego ucznia*

Ezra- Em... Nie?

Kanan- Więc co tu robisz?

Ezra- Zasadniczo to stoję, oddycham, jestem... No w sumie to wiele rzeczy.

Depa- *cicho się śmieje* Nie spodziewałam się, że mój uczeń będzie nauczycielem. Zwłaszcza, że nie miał kto dokończyć jego szkolenia. A już napewno nie spodziewałam się, że będzie miał ucznia z takim charakterem jak on. Trzeba by pogadać z Yodą o zasadach Zakonu... Rozumiem jeszcze fakt, że Anakin z tytułem Rycerza Jedi ma padawankę, ale... Chyba padawan nie może być Mistrzem...

Kanan- Tak właściwie to ja już nie jestem padawanem...

Depa- Czekaj, czekaj... Co?

Kanan- No bo tak jakby to... Raz jak byliśmy w świątyni Jedi na Lothal to spotkałem duchy Mocy strażników Świątyni... I jeden z nich powiedział, że teraz jestem tym, kim on był kiedyś i na mocy nadanej mu przez Radę mianował mnie Rycerzem Jedi...

Depa- Nawet nie wiesz jak jestem z ciebie dumna. Szkoda, że nie mogłeś żyć w bardziej normalnych czasach. Gdyby nie było wojny to wszystkim żyłoby się lepiej. Gdyby nie ten Rozkaz 66 to Jedi dalej broniliby galaktyki i wszystko prawdopodobnie skończyłoby się dobrze...

Kanan- Za to wtedy nie poznałbym... Hmm... *patrzy na Ezrę szukając odpowiedniego określenia*

Ezra- Swojego ucznia?

Kanan- Tego cwaniaka, ...

Ezra- Ey!

Kanan- Złodzieja, ...

Ezra- No może masz trochę racji...

Kanan- Rozbujnika, ...

Ezra- Dobra starczy. Wszyscy zrozumieli aluzję. *przewraca oczami*

Depa- Tak, jesteście siebie warci. Ten sam charakter. *do Ezry* Twój Mistrz w twoim wieku też był ciekawski. Zanim jeszcze został moim uczniem Świątynia została zaatakowana przez wojownika Kage. No a młody... *do Kanana* Właśnie, jak mam cię teraz nazywać?

Kanan- Kanan Jarrus.

Depa- A więc młody Kanan zamiast czekać skoczył przez ogień i przeszedł  wentylacją na dach. Zaczął walczyć z Kage, a ja przybyłam gdy został pokonany. Wróg groził, że jeśli się ruszę to spuści na niego bombę...

Kanan- A ja wykrzyczałem, że pod główną wieżą jest ładunek, którego nie zdążył nastawić. I bomba poleciała w dół.

Ezra- *patrzy wielkimi oczami na niewzruszoną twarz Kanana*

Depa- Stare, dobre czasy. Zanim jeszcze walczyliśmy w wojnie...

Kanan- Tsa... Stare czasy... Aż mi się przypomniały te wszystkie chwile, kiedy myślałem, że umre... Całkiem sporo tego...

Depa- Mogę wiedzieć ile razy otarłeś się o śmierć? Bo jednak zginęłam, żebyś mógł uciec.

Kanan- No wiem. Ale co poradzę, że mnie te klony ścigały. A później Imperium. I Inkwizytorzy. I Lord Sith'ów...

Depa- Dobra, starczy tego. Miło było się ponownie spotkać, ale już nie wyliczaj, bo zejdę na zawał. O ile to możliwe, bo w sumie to już nie żyje. *wzrusza ramionami*

Kanan- Ja tam nie wiem.

Depa- A tak z ciekawości to co to za Lord Sith'ów cię ścigał?

Kanan- W zasadzie to nas. I Ahsokę. No bo w sumie to później się okazało, że to Anakin.

Depa- Czekaj... Że co? *lag mózgu*

Kanan- No to co mówię.

Depa- Dobra, muszę to przetrawić. Za dużo informacji na raz. *lekko kręci głową zrezygnowana*

Kanan- To do później. *lekko się uśmiecha*

Depa- Do później. *też się lekko uśmiecha i powoli odchodzi*

Ezra- Pa! *macha jak idiota*

Kanan- *do Ezry, jak Billaba już poszła*Ale wiesz, że kara cię nie minie, co nie?

Ezra- A było tak miło... *;-;*

Zakazy Mistrza YodyWhere stories live. Discover now