Harry obudził się, leżąc na ziemi. Był zalany potem i ciężko dyszał. Chwilę zajęło mu zrozumienie tego, co stało się przed chwilą.
- Syriusz... - powiedział cicho, następnie wstał i chwiejnym krokiem ruszył w kierunku łóżka.
- Syriusz... On go ma... - powiedział, siedząc na swoim posłaniu. Trwał przez chwilę w bezruchu, po czym szybko wstał.
- Muszę mu pomóc... - Po tych słowach ruszył stanowczym krokiem w kierunku drzwi.
Harry biegł korytarzem. Wiedział, że musi jak najszybciej porozmawiać z Ronem i Hermioną. W końcu znalazł ich w bibliotece, ale nie byli sami. Siedzieli z nimi Neville i Luna. Wybraniec podbiegł do grupy przyjaciół i opowiedział o zdarzeniach z ostatnich 30 minut.
- Myślisz, że to prawda? Wiesz, może Sam Wiesz Kto chce cię wprowadzić w błąd - powiedziała Hermiona.
- Sam już nie wiem, ale jeśli to prawda, tak jak było z panem Weasleyem, to Syriusz jest poważnych kłopotach. On może go zabić... A ja nie mogę go stracić! - krzyknął brunet.
- Powinniśmy to sprawdzić - rzekła Luna. - Może pójdziemy do Lupina?
- Wczoraj była pełnia... Nie ma go w zamku... A Profesor McGonagall wyjechała gdzieś z Dumbledore'em... - rzekła Gryfonka.
- A może kominek! Pamiętacie? Syriusz rozmawiał z nami kiedyś w taki sposób - wpadł na pomysł Ron.
- U mnie w pokoju jest kominek, ale jeśli będzie Malfoy, to nic nie zrobimy...
- Dobrze, to w takim razie pójdziesz do twojego dormitorium, ja pójdę z tobą, ale będę pod peleryną-niewidką. Jeśli nie zastaniemy Malfoya w pokoju, to skontaktujemy się z Grimmauld Place... Ron, Neville i Luna sprawdzicie, czy aby na pewno w zamku nie ma nikogo z członków Zakonu Feniksa - poleciła Hermiona.
***
20 minut później byli już po rozmowie ze Stworkiem, który powiedział im, że Syriusz wyszedł z domu. Zaniepokojeni przyjaciele postanowili działać.
- Idę pomóc Syriuszowi. On jest w Departamencie Tajemnic - oznajmił Harry.
- Załóżmy, że masz rację... Jak mamy się tam dostać? - zapytała Hermiona.
- O to się nie martw... Mam pomysł... Chodźmy już lepiej. Musimy się pospieszyć - powiedział Harry i już chciał kierować się w stronę wyjścia z dormitorium, gdy nagle się zatrzymał.
- Co się stało? - zapytała dziewczyna.
- Nie wiem, co czeka nas w Ministerstwie - powiedział brunet, po czym wziął kawałek papieru i zaczął coś na nim bazgrać. - Możemy potrzebować pomocy... Zostawię wiadomość... - W tym momencie skończył pisać i wyszedł z dormitorium razem z Hermioną, ukrytą pod peleryną niewidką. Głowa bolała Harry'ego niemiłosiernie, ale chłopak wiedział, że musiał wytrzymać, wiedział, że musi pomóc jedynej bliskiej osobie, która mu pozostała....
***
Cztery godziny później Draco wrócił do swojego pokoju. Był wściekły, nie widział Pottera od czasu lunchu. Bał się, że głupi Wybraniec może coś kombinować. Wszedł do sypialni Harry'ego i ku jego przeczuciom, chłopaka tam nie było. Zauważył jednak kawałek pergaminu, leżący na komodzie. Miał bardzo złe przeczucia. Wziął kartkę i zaczął czytać, a z każdym kolejnym słowem stawał się coraz bledszy...
On ma Łapę, chce go zabić... Muszę mu pomóc... Jesteśmy w miejscu, gdzie to jest ukryte...
Gdy Draco skończył czytać, nie był w ogóle mądrzejszy, nawet wręcz przeciwnie. Jaki Łapa? - myślał. Nie wiedział, czy Potter do reszty zwariował, czy robił sobie z niego żarty, choć szczerze mówiąc, bardzo chciał, żeby to był tylko nieśmieszny dowcip. Miał przeczucie, że jednak to jest coś poważniejszego. Wziął list i wybiegł z pokoju. Wiedział, że powinien działać szybko.
![](https://img.wattpad.com/cover/225640121-288-k459767.jpg)
CZYTASZ
Działają na siebie jak magnes |Drarry
FanfictionHarry po raz kolejny wnika do świadomości Lorda Voldemorta, lecz tym razem Dumbledore nie zamierza stać bezczynnie. Przenosi Wybrańca do Slytheriunu, gdzie nie nikt inny jak Draco Malfoy musi ćwiczyć z Potterem oklumencję, sztukę, która ma zapobiec...