Rozdział 25

1.9K 130 288
                                    

Witam wszystkich! Zapraszam na kolejny rozdział. Zostaw coś po sobie jeśli, spodoba Ci się ;)
Miłego czytania <3

------------------------------------------------------------

- Zostaw mnie! - Usłyszał Ślizgon. Chciał pomóc, naprawdę się martwił i chciał być przy Harrym, ale nie zamierzał się również narzucać, więc pomimo tego, iż bardzo mu się to nie podobało, wyszedł z dormitorium bez słowa. Schował różdżkę Pottera do kieszeni, razem ze swoją. Postanowił, że porozmawia z nim później i udał się do Wielkiej Sali na śniadanie. Niechętnie nałożył sobie trochę sałatki i po długim dłubaniu w niej widelcem w końcu udało mu się ją zjeść. Usiłował mimo wszystko przybrać swoją zwykłą maskę obojętności i prowadzić w miarę normalną rozmowę z Pansy, Blaisem, Crabbe'em i Goyle'em, choć jego myśli ciągle odpływały do Wybrańca. Pansy widząc, że Draco nie do końca jej słucha, zaczepiła go:

- Co się z tobą dzieje Draco? Martwisz się czymś?

- Nic mi nie jest - skłamał Malfoy. - Dlaczego pytasz?

- Wyglądasz na zamyślonego, jesteś jakiś nieobecny - odpowiedziała Parkinson.

- Może się zakochałeś, co? - zapytał Goyle i razem z Crabbe'em wybuchli śmiechem. Pansy zmierzyła ich chłodnym i nagannym spojrzeniem.

- Nie wyspałem się po prostu, okay? - powiedział rozdrażniony blondyn.

- Ciekawe co robiłeś całą noc. Ostatnio dużo czasu spędzasz z Potterem, to on ci nie dał zasnąć? - zapytał Crabbe i poruszył sugestywnie brwiami. Po chwili cała trójka Ślizgonów zanosiła się  głośnym śmiechem, na co Malfoy obrzucił Crabbe'a i pozostałą dwójkę nienawistnym spojrzeniem. Następnie zerknął na Zabiniego, który jako jedyny z się nie śmiał, tylko przyglądał uważnie blondynowi.

- Bardzo śmieszne, Crabbe - powiedział Draco.

- No pochwal się, swoją nową zdobyczą. Dobry jest? - dociekał Crabbe.

- Ciekawe w czym? - zapytała Pansy, która aż płakała ze śmiechu.

- No w obciąganiu, chociażby, co innego mieli robić? Chyba, że doszło do czegoś więcej? Przeleciałeś go? Daj nam powód do dumy i powiedz, że zaliczyłeś tego gnojka - wysapał Goyle i cała trójka znów zaniosła się niekontrolowanym śmiechem, jeszcze głośniejszym niż ostatnio. Malfoy czuł, jak ogarnia go straszliwy gniew, ale nie wiedział, co ma powiedzieć, żeby się nie zdradzić. Miał szczerą ochotę wstać i obić Goyle'owi tę gębę tak, żeby dostał nauczkę na całe życie. Mimo wszystko próbował z całych sił utrzymać swoją maskę obojętności, co nie do końca mu wychodziło.

- To już przesada! Mam dość was i waszych głupich spekulacji! - oburzył się Draco i szybko wyszedł z Wielkiej Sali. Gdy tylko znajdował się na korytarzu, poza zasięgiem wścibskich spojrzeń, wziął głęboki oddech i złapał się za głowę. Był wściekły i przestraszony. Nagle poczuł, że ktoś łapie go za ramię. Blondyn odwrócił się gwałtownie.

- Czego?! - ryknął, zanim zorientował się kto przed nim stoi.

- Ej, spokojnie to tylko ja - powiedział Blaise, jego wyraz twarzy mówił tylko jedno. To, co wyraz twarzy Draco, gdy patrzył na Pottera: "Martwię się o ciebie".

- Przepraszam - wysapał Arystokrata.

- Wszystko w porządku? - zapytał troskliwie Zabini.

- Bywało lepiej - burkną blondyn, starał się uspokoić. Miał ochotę wykrzyczeć wszystko, co mu leży na sercu, ale wziął tylko głęboki wdech i spuścił głowę.

Działają na siebie jak magnes |DrarryDove le storie prendono vita. Scoprilo ora