be my rose

196 16 1
                                    

FLUFF/ANGST/SMUT

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

FLUFF/ANGST/SMUT

Wyobraźcie sobie różyczkę. Ale nie, nie taką zwykłą, tylko najpiękniejszą jaka istnieje na świecie. Taką z krwisto czerwonym kolorem, milionem delikatnych płatków, które nigdy nie więdną i kolcami, które mimo swej nazwy nie kłują.

Właścicielem właśnie tej róży był Min Yoongi - dwudziestosześcioletni mężczyzna mieszkający w małym mieszkanku w Daegu.

Pamiętał dokładnie jak spotkał ten cud natury - był dzieckiem, które po utracie rodziców wylądowało w domu dla sierot. Tam czuł się niepotrzebny, gorszy od wszystkich innych. Pewnej nocy postanowił uciec. Zaszył się gdzieś w parku, nie wiedział gdzie dokładnie chce się ukryć. Już po paru minutach żałował tego co zrobił i płakał na jednej z zimnych ławek. Nie chciał żyć, nie miał na tym świecie nikogo, był całkiem sam.

Nagle pojawiła się przed nim jakaś tajemnicza kobieta. Miała kaptur przez co chłopak nie widział jej twarzy, a jedyne co zdołał wychwycić to czerwony kolor włosów.

- Weź go. On przyniesie Ci szczęście. - szepnęła podając mu w dłoń różyczkę.

Malec na początku nie zrozumiał dlaczego kobieta podała mu kwiat, ale nie zdążył o nic zapytać, bo po chwili znowu był sam. Spojrzał w dół na podarek i momentalnie się zakochał.

Zrozumiał, że musi go zabrać, zaopiekować się nim. Wiedział, że nikt inny nie może posiąść tego kwiatu.

Ta decyzja zmieniła jego życie na lepsze. Minęło szesnaście lat, a on wciąż ją ma, każdego dnia wita się z nią o poranku i żegna na dobranoc. Czuł gdzieś w głębi serca, że różyczka też go kocha i gdyby tylko była człowiekiem...

- Cześć kochanie. - dochodziła dwudziesta trzecia gdy Yoongi wrócił do mieszkania.

Wszedł do salonu, gdzie na stoliku jak zawsze czekał na niego kwiat.

Chłopak zwykle kończył pracę późno, bo brał nocne zmiany.

Zdjął kurtkę i buty w przedsionku, po czym usiadł na kanapie. Wziął różyczkę w ręce i zaczął ją podziwiać. Głaskał jej płatki, sprawdzał czy nigdzie nie więdnie - jak dotąd nie miało to miejsca, ale wolał się upewnić - i badał wzrokiem każdy jej detal. Uśmiechnął się na koniec, po czym odłożył ją delikatnie na wcześniejsze miejsce. Udał się do kuchni, tam zjadł ostatni posiłek, po czym znowu wrócił do salonu z zamiarem pożegnania się z kwiatem.

- Do jutra. Śpij dobrze. - wziął ją w ręce, jak to robił codzień na pożegnanie.

Na początku jedynie się jej przyglądał jednak... Czuł, że ten wieczór jest inny. Inny niż wszystkie. Nie wiedział dlaczego, ale w pewnym momencie po prostu złożył pocałunek na różyczce. Musnął ją swoimi wargami.

Gdy zdał sobie sprawę co zrobił, spalił buraka i szybko uciekł do sypialni jakby co najmniej popełnił jakąś straszną zbrodnię. Serce waliło mu jak oszalałe przez co jeszcze przez jakiś czas nie mógł zasnąć, ale w końcu odpłynął.

Min nie wiedział jednak, że obdarowując różyczkę pocałunkiem dał jej w końcu pewne pozwolenie. Zaczarował ją - w tę noc kwiat zamienił się w chłopaka.

<>

Wraz z wyjściem porannego słońca, niczego nieświadomy Min wstał.

Wykonał poranną toaletę, ubrał się i poszedł do kuchni. Nie chciał narazie wchodzić do salonu, żeby nie zbudzić różyczki za wcześnie.

Po zjedzeniu śniadania, gdy zegarek wskazał dziewiątą uznał, że to dobra pora. Cichutko wszedł do miejsca gdzie na stoliku powinien leżeć kwiat, jednak... Nie było go tam. Czuł jak momentalnie podskakuje mu tętno ze strachu przed tak wielką stratą.

Podszedł bliżej i nagle wszystko stało się jasne. Znaczy prawie nic nie stało się jasne, ale jedno wiedział na pewno - jego różyczka nadal tu jest. Tylko... W innej formie.

Na kanapie w salonie spał chłopak - z czerwonymi włosami i uroczym sweterkiem. Yoongi poczuł jak jego serce przepełnia niesamowite uczucie. Był przepiękny, nigdy nie widział nikogo równie pięknego. Jego kąciki ust powędrowały ku górze.

- D-Dzień dobry moja różyczko. - powiedział niepewnie.

Czerwonowłosy powoli uchylił powieki. Rozejrzał się leniwie po salonie, w końcu natrafiając na szklane już oczy Mina. Był taki szczęśliwy, zrozumiał, że już nigdy nie będzie sam.

- Dzień dobry. - odpowiedział mu śliczny kwadratowy uśmiech.

Starszy czuł jak topi mu się serce. Po chwili śpiący wcześniej chłopak wstał - okazało się, że jest wyższy od Yoongi'ego - i podszedł do niego.

- Nazywam się Kim Taehyung.

- Miło mi ja jeste-

- Min Yoongi, wiem. Znamy się w końcu szesnaście lat i cieszę się, że nareszcie znasz moje imię.

Po tych słowach w starszym zabiło mocniej serce. Przez te wszystkie lata, w których dawał miłość i ciepło tej różyczce, tak naprawdę dawał je właśnie temu chłopakowi i on to musiał czuć, widzieć i słyszeć.

- Kocham cię Yoongi. - niespodziewanie z ust Taehyung'a wyrwały się te piękne słowa.

Zbliżył się do ciemnowłosego chłopaka i nie czekając na jego odpowiedzieć złączył ich usta.

Min miał wrażenie, że niebo jest na ziemi, a on właśnie w tym momencie dotyka wargami płatków róży. Bo właśnie tak praktycznie było. Wyszeptał mu miłość między pocałunkami za nic nie chcąc go puszczać.

I poczuł się prawie jak codzień. Głaskał swoją różyczkę po płatkach - tylko tym razem były to miękkie i puszyste włosy. Sprawdzał czy nigdzie nie więdnie - czyli dotykał chłopaka delikatnie po twarzy oraz badał wzrokiem każdy jej detal - nie mógł od niego oderwać wzroku ani na chwilę.

KONIEC

but... they are in love - taegiWhere stories live. Discover now