Druga Opcja (Szansa)? [II Część "Spotkanie Po Latach"]

971 63 29
                                    

- Ja już tak dłużej nie mogę! - krzyknęłam desperacko, podczas kolejnej naszej kłótni. 

- Lauren..

- Lauren, Lauren.. - zaczęłam ją przedrzeźniać. - Nie chcę być ciągle twoją drugą opcją.

- Nie jesteś. Przecież wiesz, że nie mogę od tak go zostawić. 

- Oczywiście, że możesz. - spojrzałam w jej brązowe tęczówki. - Mówiłaś, że jestem dla ciebie ważna. Mówiłaś, że go zostawisz, że w końcu będziemy mogły być ze sobą. Razem i szczęśliwe. - poczułam, jak moje oczy robią się mokre. - Gdybyś naprawdę tego chciała, to byś już zrobiła jakiś krok w tę strony, ale nic nie robisz. 

Stałyśmy chwilę w ciszy, patrząc sobie w oczy. Moje były pełne bólu oraz cierpienia. W jej... Nie zobaczyłam nic, żadnych uczuć. Wydawała się niewzruszona moim cierpieniem.

- Widzę, że nie potrafisz podjąć sama decyzji.. - westchnęłam. - Więc ci w tym pomogę. 

Udałam się do jej sypialni i wzięłam torbę z moimi rzeczami, którą tu przyniosłam, bo miałam nocować u niej przez dwa dni. Jej mąż wyjechał w kolejną delegację. Skierowałam się od razu w stronę korytarza, gdzie zaczęłam zakładać buty.

- Co robisz? - podniosłam na chwilę wzrok na brunetkę, lecz szybko go spuściłam z powrotem.

- Podejmuję za ciebie decyzję. - powiedziałam stanowczo. 

- Nie możesz mnie zostawić. Lo, proszę nie rób tego. - usłyszałam jej płaczliwy ton, przez moje serce zaczęło robić się miękkie.

- Camila.. - wzięłam głęboki wdech. - Spotykamy się już od czterech lat. Za każdym, każdym razem wracasz do niego. - z całych sił starałam się nie wypuścić zdradzieckich łez. - Daję od siebie bardzo dużo, ale też czegoś oczekuję od ciebie. Związek polega na tym, by obie strony nad nim pracowały. Lecz ty tego nie robisz. 

Dopiero, gdy skończyłam mówić spojrzałam na kobietę. Tym razem w jej oczach zobaczyłam smutek oraz że wypuściła kilka łez. Otarła je wierzchem dłoni i wzięła głęboki, urywany oddech. Spuściła głowę, tracąc ze mną tym samym kontakt wzrokowy.  

- Kocham cię, Camila i wiem, że nigdy nie przestanę. - wyznałam szczerze. - Ale nie chcę stać ciągle w jednym miejscu. 

- Rozumiem... - odezwała się z chrypką w głosie. - Przepraszam, że przeze mnie tyle wycierpiałaś..

Po tych słowach odeszła w stronę salonu. Przewiesiłam torbę przez ramię i otworzyłam drzwi od domu brunetki. Wyszłam nie odwracając się za siebie i wolnym krokiem ruszyłam w kierunku mojego domu.

*

- Nawet o nas nie walczyła.. - wyszlochałam mojej przyjaciółce w ramię.

- Nie przejmuj się tym, Lampa. - pogłaskała mnie opiekuńczo po ramieniu i pozwoliła mi się wypłakać. - Wszystko będzie dobrze.. Zobaczysz, że jeszcze będziecie razem.

- Nie, Dinah.. To już koniec..

- Nie mów tak. - podniosła moją głowę tak, bym na nią patrzyła. - Ona cię kocha.  A wiesz co mi się wydaję? - pokręciłam przecząco głową. - Że ją po prosto przerosły uczucia do ciebie. Nie ma odwagi otwarcie przyznać się do tego. 

- Myślisz?

- Myślę. - przytaknęła z lekkim uśmiechem. - Będzie dobrze, zobaczysz.

*

Miesiąc później

- Jak ci idzie? - odwróciłam głowę w stronę mojej blondwłosej przyjaciółki.

one - shoty | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz