2 - Emperor's New Clothes

247 27 39
                                    

Luke naprawdę postawił sobie za cel zapoznanie się z nową więźniarką. Ja sam widziałem w niej potencjał, więc byłem jak najbardziej za.

Razem moglibyśmy stworzyć niezły zespół.

Kiedy po raz kolejny doświadczyliśmy jej bliższej obecności, znajdowaliśmy się w więziennej bibliotece. Luke czytał po raz trzeci "Portret Doriana Graya", a ja bawiłem się jego włosami, raz po raz czytając mu przez ramię. Pozwoliliśmy sobie na trochę większą bliskość, z racji że ukrywaliśmy się za wysokimi regałami, w odległym kącie, gdzie żarówka dawno zgasła, a nikt nie raczył jej wymienić.

Omal nie wyszedłem ze skóry, kiedy niespodziewanie ktoś pojawił się na linii mojego wzroku. Obawiałem się zobaczyć jednego z tych homofobicznych więźniów, którzy nabijali się ze mnie i Luke'a, nawet jeśli nie robiliśmy nic szczególnego, a zaledwie staliśmy obok siebie. Bardziej niż tych półgłówków nie lubiłem tylko strażników.

W zasięgu mojego wzroku nie pojawił się jednak strażnik czy stereotypowy więzień. Nie. Pojawiła się za to nasza nowa atrakcja, jak to zwykli nazywać ją mężczyźni, osadzeni w tej instytucji, chociaż nie lubiłem tego słowa.

Nowa więźniarka.

- Patrz, twoja ulubienica tu jest - pacnąłem Luke'a w głowę, przy okazji poprawiając się na niewygodnym fotelu.

Luke momentalnie porzucił książkę i z błyskiem w oku podniósł się do pozycji siedzącej.

- Gdzie?

Uśmiechnąłem się. Wyglądał jak podekscytowane dziecko.

- Tam - pokazałem mu nieelegancko palcem.

Bezimienna więźniarka siedziała niedaleko, z nosem utkwionym w grubej książce. Ze znużeniem przewracała strony gładkimi, zadbanymi dłońmi, co jakiś czas zatrzymując się na dłużej, by starannie przeczytać akapit czy dwa drobnego druku. Zmrużyłem oczy, przyglądając się jak dziewczyna zakłada nogę na nogę, po czym... Wyrywa stronę z książki?

- Co ona robi? - zapytał Luke, marszcząc brwi w konsternacji. Pokręciłem głową z niedowierzaniem.

- Sam chciałbym wiedzieć - poklepałem go po udzie - Chodź, idziemy się przywitać.

Luke zerwał się na równe nogi, niemalże przewracając krzesło, na którym wcześniej pół leżał. Blondyn w podskokach znalazł się przy dziewczynie, a ta niewzruszona schowała wyrwaną stronę do kieszeni neonowego, pomarańczowego kombinezonu. Latynoska nawet nie spojrzała na Luke'a, kiedy ten ewidentnie przekroczył jej strefę komfortu osobistego, ustawiając się na linii jej wzroku. Stanąłem kilka kroków za nim, nie chcąc naruszać przestrzeni więźniarki. Zakołysałem się na piętach, chowając dłonie do kieszeni niewygodnego kombinezonu.

- Cześć, mam na imię Luke. A ty? - blondyn wystawił dłoń w stronę mulatki.

Boże, zupełnie jak w przedszkolu...

Miałem ochotę strzelić sobie w czoło z otwartej dłoni.

- Wiesz, że to jest biblioteka, więc możesz na spokojnie to wypożyczyć? Nikt ci tego nie zabierze, a ty raczej też nigdzie się nie wybierasz - zabrałem głos, skinieniem głowy wskazując na opasłe tomiszcze, oparte o jej kolana. Na grzbiecie dało się zauważyć pozdzierane, srebrne litery, układające się w tytuł, "Technologia - teoria dla ignorantów i nie tylko".

Dziewczyna w końcu zaszczyciła mnie swoim spojrzeniem - intensywnym i przeszywającym na wskroś - takim, które zauważy wszystko.

Przypominała mi trochę Ashtona; milcząca, ale spostrzegawcza. Tak, ta dwójka bez dwóch zdań by się dogadała.

¡finders keepers! (muke)Where stories live. Discover now