80.

2.5K 178 588
                                    

Greace opierała czoło o ścianę. Jej oddechy były szybkie, nieregularne, a zarazem płytkie. To nie był atak paniki, przyjemniej jeszcze wtedy. Była przerażona, także bezradna, ale wciąż trzeźwo myśląca. Świetnie zdawała sobie sprawę z faktu, iż wiele ruchów było w tamtej chwili pozbawione sensu i celu. Nie miała po co wyciągać różdżki i liczyć, że rzucone przez nią zaklęcia byłyby skuteczne. Ale właśnie takiego zachowania od niej oczekiwano. Chciano, by ta spanikowała, by działała gwałtownie, impulsywnie, bez namysłu. Miała popełnić błąd, nawet drobny, ale błąd. Wtedy nikt nie musiałby się starać, by mieć nad nią kontrolę. Ona sama wpadłaby w te sidła.

Dlatego też dziewczyna tak gwałtownie zatrzasnęła drzwi. Musiała ochłonąć, całkowicie odciąć się od emocji, które przeszkadzałyby jej w racjonalnym myśleniu. Uspokajała oddech, jednocześnie w głowie układając szczegółowy plan. Tworzyła uniwersalny scenariusz, który mogła wtedy wprowadzić w życie. Przewidywała swoje kolejne ruchy, odpowiedzi, pytania, ewentualne możliwości uników.

Chociaż nie ważne jak długo próbowałaby dopracować te nawet najdrobniejsze szczegóły, coś zawsze byłoby nie tak. Ktoś zawsze wychodziłby poza wyznaczone ramy, gdzieś zawsze pojawiałby się ten element zaskoczenie, gdzie polegać było trzeba na własnej intuicji i życiowym doświadczeniu.

Właśnie przez świadomość beznadziejności tej sytuacji, Greace powoli wyprostowała się, odrywając się od ściany. Od chwili, gdy z trzaskiem zamknęła drzwi, minęły ledwie sekundy, ale dla niej zdawały się ciągnąć one niewyobrażalnie długo. Tak też powoli przeminął czas, gdy Sunflower dłonią naciskała na metalową klamkę, a następnie ciągnie za nią, po raz kolejny uchylając drzwi. Po raz kolejny uniosła wzrok i dostrzegła osobę, która była jedynie jednym wielkim problemem.

A on w pełni zdawał sobie z tego sprawę. Wiedział, jak na nią działał, jak wpływała na nią jego obecność. Co więcej, podobało mu się to. Lubił jej zakłopotanie, pewnego rodzaju stres, momentami nawet strach. Patrzył na nią z wyższością i nieukrywalnym zadowoleniem. Z jego ust nie schodził uśmiech, a w jego czarnych jak węgiel oczach lśniły iskierki zachwytu.

- Ładnie to tak witać gości? - zagadnął perfidnie, splatając ramiona na piersi. Spoglądał na dziewczynę, wyraźnie ciesząc się z jej chwilowego punktu załamania i bezradności. - Może jakieś dzień dobry, Matt? Miło cię widzieć, Matt? Albo och, jak bardzo za tobą tęskniłam, Matt? - wymieniał z wyraźnym sarkazmem brzmiącym w głosie. - Możliwości jest wiele, a ty próbujesz mi wypierdolić drzwiami.

- Chyba sobie żartujesz, że po tym wszystkim przyjmę cię z otwartymi ramionami. - warknęła cicho, dłoń opierając o framugę drzwi. Starała się utrzymywać na swojej twarzy maskę stanowczości, ale było to niezwykle trudne, gdy ona sama nie czuła się przy nim pewnie.

- Co ja tym razem zrobiłem? - zapytał z nutką irytacji brzmiącą w głosie, choć jego spojrzenie wydawało się takie niewinne, jakby ten starał się ją przekonać, że tym razem to naprawdę nie był w to zamieszany. Byłaby w stanie mu uwierzyć, gdyby nie ten uśmiech, który zdobił jego usta.

- Nie udawaj takiego idioty. - warknęła ściszonym głosem, palce zaś mocniej zacisnęła na framudze. Jej druga dłoń wciąż przytrzymywała drzwi, nie chcąc wpuścić chłopaka do środka. Najchętniej kolejny raz zatrzasnęłaby je tuż przed jego twarzą. Ale to by nic nie dało i oni oboje zdawali sobie z tego sprawę. Dlatego cała ta gra wydawała się być tak emocjonująca. - Dobrze wiem, że z nich wszystkich akurat ty lubisz wysługiwać się chłopcami na posyłki.

- Czasem odnoszę wrażenie, że zwalasz na mnie winę za wszystkie zło tego świata. - westchnął z perfidnym uśmiechem na ustach, nieznacznie poruszając wówczas głową. - Oskarżasz mnie o bycie najpodlejszym złem, wiem o tym. - Dodał, delikatnie marszcząc przy tym brwi. Patrzył na nią z lekkim politowaniem, żałoscią może. Jakby cała ta sytuacja go bawiła, a w szczególności niewiedza stojącej naprzeciw niego dziewczyny. - Chyba zapominasz, że ja jedyny wychodzę naprzeciw temu złu.

Mimo Wszystko | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now