17

270 20 5
                                    

*Pov Maggie*

-Uspokoiłeś się już? - zapytałam Tinusa odbierając od niego połączenie.

-Chyba tak. - odpowiedział cicho. - Przepraszam cię za wczoraj, nie powinienem na ciebie krzyczeć. To nie była twoja wina.

-Nie przepraszaj, sama nie mam bladego pojęcia jak ja bym się w takiej sytuacji zachowała. Pewnie tak samo jak ty.

-To nie zmienia faktu, że zachowałem się jak skończony idiota. - westchnął.

-Jak koncert? - zmieniłam temat.

-Całkiem fajnie, ale byłoby lepiej jakbyś tu była. Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile się tu dzieje. Napewno byś się nie nudziła. Jestem tego więcej niż pewien. - powiedział na co uśmiechnęłam się pod nosem.

-Dobrze wiesz, że to nie odemnie zależy. Chciałabym być tam, przy tobie. Wspierać cię zza kulis, a nie z własnego domu w innym kraju.

-Tak wiem. Mam nadzieję, że następnym razem nam się uda.

-To napewno .

***

-Maggie, mogłabyś puść z Tonnym do parku czy coś? Musze coś załatwić. - usłyszałam głos Harrego tuż za moimi plecami.

-Jasne, nie ma sprawy. - powiedziałam i poszłam do salonu po malca. - Hej przystojniaczku. Idziemy na spacerek? - zapytałam chłopca zasłaniając mu przy tym telewizor.

-TAK!-krzyknął radośnie schodząc z kanapy.

-To dalej, ubieramy się i idziemy. - wyciągnęłam w jego kierunku rękę, za którą złapał niemal od razu. Poszliśmy do przedpokoju gdzie pomogłam dzieciakowi ubrać kurtkę i buty.- Michael, będziemy za dwie godziny!-krzyknęłam gdy wychodziliśmy z domu.

W parku Tonny bawił się latając jak szalony z rękami rozłożonymi na boki w tę i z powrotem po chodniku. Gdy dotarliśmy na plac zabaw zaczął bawić się z jakimś nieznanym mi chłopcem w berka. Z tego co zdołałam zauważyć, to się dogadywali ze sobą. Chyba byli w podobnym wieku. Razem biegali wokół huśtawek i zjeżdżalni. Nagle chłopiec zatrzymał się przez co Tonny wpadł na niego i obydwoje się wywrócili.

Wstałam szybko z ławki i podeszłam do chłopców. Nieznajomy wstał z ziemi otrzepał się z kurzu i zawołany prawdopodobnie przez swoją mamę, po prostu sobie poszedł. Pomogłam wstać zapłakanemu kuzynowi.

-Wszystko w porządku? - zapytałam patrząc czy nic mu się nie stało. Na całe szczęście nie było widać żeby miał jakieś obrażenia zewnętrzne.

-Mhym. - mruknął kiwając twierdząco głową.

-Zbieramy się już? - ponownie zadałam pytanie.

-Tak.- powiedział. Ponownie złapałam go za rękę i wyszliśmy z placu zabaw. - Maggie?

-Słucham cie...

-Gdzie jest wujek Tinus? - zapytał. Zaśmiałam się słysząc jak nazwał mojego chłopaka.

-W pracy.

-A gdzie wujek pracuje?

-Aktualnie w Szwecji, ale od jutra w Niemczech.

-Kiedy wróci? - dopytywał.

-Za niecałe dwa miesiące. - odpowiedziałam.

-Dlaczego tak długo?

-Tinus jest w trasie i nie może wrócić wcześniej.

-Szkoda. Tęsknię za nim. - powiedział ze smutną miną i o puścił głowę w dół. Na jego słowa zrobiło mi się ciepło na sercu.

-On za tobą napewno też tęskni. Pewnie nawet bardziej niż ty za nim. - uśmiechnęłam się do niego. -Jak nastepnym razem przyjedziesz, to Martinus już będzie.

-Bardzo chciałbym. Lubię go.

*Pov Martinus*

-Ciężki dzień, prawda? - zapytał mnie Marcus wchodząc do naszego pokoju.

-Bardzo ciężki. - westchnąłem siadając na łóżku.

-Coś się stało? - usiadł obok mnie.

-Nic takiego. Przyjaciel tylko próbuje wyrwać moją dziewczynę. - zaśmiałem się sam nadal nie do końca w to nie wierząc.

-Żartujesz sobie ze mnie, tak?

-Uwierz mi, bardzo chciałbym żeby to był żart.

-Aż nie wiem co mam powiedzieć. - oparł głowę na dłoniach.

-Ja też. Mam tylko nadzieję, że to nie zajdzie za daleko.

-Kto? - zapytał patrząc na mnie.

-Nathan.

-Nie wierzę. - wytrzeszczył oczy.

-Do mnie też to nie chce dojść. - oparłem łokcie o kolana.

-Mam z nim pogadać?

- A czy to coś zmieni? No raczej nie. Jesteśmy daleko i jak narazie nie mamy możliwości powrotu. Z resztą jestem już dużym chłopcem, poradzę sobie sam.

-Ale trzeba coś zrobić. Przecież nie możemy tak po prostu stać bezczynnie i patrzeć.

-No wiem. - westchnąłem. - Co mam robić?

-Myślę, że powinieneś do niego zadzwonić i z nim porozmawiać tak na poważnie. - powiedział.

-Zastanowię się nad tym.

Mistakes-Martinus GunnarsenOù les histoires vivent. Découvrez maintenant