37

236 23 2
                                    

*Pov Maggie*

-Nie Martinus! Nie ma mowy! - krzyknęłam starając się wyrwać rękę z uścisku mojego chłopaka.

Trzy tygodnie temu Martinus zdał prawko i z tego powodu chce wziąść mnie na weekend do Harrego i jego synka. Ma początku myślałam, że pojedziemy pociągiem, bo moim zdaniem jechanie samochodem w taką drogę zaledwie kilka tygodni po odebraniu prawa jazdy jest strasznie nieodpowiedzialne. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę to, że do tej pory chłopak jeździł tylko do szkoły czy sklepów.

-No, dalej choć. - powiedział odwracając się w moją stronę. - Powiedziałem Herremu, że będziemy o 16.

-Nie wsiądę z tobą do auta. Rozbijemy się!

-Skarbie, tylko ci przypominam, że mam zdane wszystkie egzaminy i legalnie mogę już prowadzić. Będę jechać ostrożnie. Zobaczysz będzie fajnie...

-Martinus... - jęknęłam.

-Ufasz mi, czy nie? - zapytał patrząc mi prosto w oczy.

-No ufam. - spuściłam głowę w dół.

-To chodź! - zawołał i podniósł mnie.

-Idioto! Puść mnie! Umiem chodzić! - krzyczałam uderzając go w plecy, na co tylko się zaśmiał i wsadził mnie do samochodu blokując przy tym drzwi tak, żebym nie wyszła. - Jak będziemy mieć wypadek to przysięgam, że cię zabije. - założyłam ręce na piersi i spojrzałam na niego tak, żeby wiedział, że mówię na serio.

-Spokojnie Maggie. - westchnął i odpalił silnik.

-Zginiemy! - krzyknąłem widząc, że pojazd zaczyna się ruszać.

-Mag, przestań. Nikt nie zginie. - powiedział kładąc jedną rękę na moim udzie.

*Pov Martinus *

-Gdzie ta łapa? Na kierownice! No już! - dziewczyna ponownie krzyknęła i podniosła moją dłoń kładąc ją z powrotem na kierownice.

-Przesadzasz. - powiedziałem pod nosem.

-Nie gadaj już, tylko proszę skup się na drodze. - powiedziała już nieco ciszej niż przed chwilą. Nic nie odpowiedziałem, tylko tak jak prosiła skupiłem się na drodze. Jechałem ostrożnie i bez żadnego pośpiechu, żeby niepotrzebie nie stresować dziewczyny, która już i tak wyglądała jak kłębek nerwów. Na całe szczęście Mag po dwudziestu minutach zasnęła, a ja w końcu mogłem pojechać więcej niż 50 km/h.

-Słońce, jesteśmy już na miejscu. - powiedziałem parkując przed małym, białym domem. Dziewczyna otworzyła oczy i zewnęła. -Chyba nie było, aż tak źle, prawda?- zapytałem patrząc się na nią.

-Nie wiem, spałam. - odpowiedziała wysiadając z auta. Zrobiłem to samo co ona i podszedłem do bagażnika wyciągając z niego torbę.

-Już myślałem, że jednak nie przyjedziecie. - usłyszałem znajomy głos.

-Harry! - wrzasnęła Mag i wbiegła w ramiona wujka.

-Mieliśmy małe problemy techniczne. - powiedziałem patrząc się wymownie na dziewczynę.

-Jakie? - zapytał chłopak podając mi rękę.

-Pytaj się swojej siostrzenicy. - ścisnąłem jego dłoń.

-Oj, nieważne. To już przeszłość. - Scott machnęła tylko ręką.

-W takim razie chodźcie już, Tonny się niecierpliwi. Gdy tylko weszliśmy do domu usłyszeliśmy okrzyki radości, a po chwili przy nas pojawił się malec.

-Wujek Tinus! - wykrzyczał przytulając się do mojej nogi.

-Cześć mały. - powiedziałem i podniosłem go na ręce przez co chłopiec wtulił się w moją szyję.

-Ej, a ja to co? - zapytała Maggie stojąc w kącie.

-Kara za wszelkie utrudnienia z twojej strony. - odpowiałem.

-I co, będziesz mi to teraz do końca życia wypominać?

-Nie wiem. Może. - wzruszyłem ramionami i odstawiłem na podłogę
blondynka, który od razu wbiegł w ramiona Mag.

-Tonny, idź do siebie, zaraz do ciebie przyjdziemy. - powiedział Harry.

-Dobrze. - mały oderwał się od mojej dziewczyny i pobiegł w inną stronę.

-Chodźcie, pokaże wam wasz pokój. - zwrócił się tym razem do nas. Poszliśmy za nim do niewielkiego pokoju. - Może być, czy wolicie salon?

-Jest idealnie. - powiedziała Mag przytulając się do wujka.

-Cieszę się, że ci się podoba. - zaśmiał się obejmując ją ramionami, a ja postawiłem torbę obok łóżka.

***

Położyłem się na łóżku. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły, ale w środku zamiast mojej dziewczyny pojawił się Tonny. Chłopczyk wdrapał się z trudem na łóżko i usiadł obok mnie.

-A ty nie powinieneś już spać? - zapytałem, ale nie uzyskałem odpowiedzi.

-Wujku?

-Tak?

-Obejrzysz ze mną bajkę na dobranoc? - zapytał patrząc na mnie w taki sposób, że nie mogłem mu odmówić.

-Dobrze, ale jedna bajka i do spania.

Mistakes-Martinus GunnarsenOnde histórias criam vida. Descubra agora