31

329 13 3
                                    

—Taehyung?
—Huh..? – wymruczał, podnosząc powoli powieki, które dodatkowo przetarł piąstkami. —Jungkook... Mogę u ciebie mieszkać? – spytał cicho, patrząc z dołu na szatyna.
—Chodź. – chwycił dłoń młodszego, pomagając mu wstać, a następnie chwycił jego walizki, wciągając je za sobą do domu. Odstawił je w korytarzu, zaprowadził blondyna do salonu i usiadł razem z nim na kanapie, instynktownie łapiąc rękę nastolatka. —Co się stało? Czemu do mnie nie zadzwoniłeś?
—Pokłóciłem się z ciotką, a ona wcześniej pokłóciła się ze swoim synem przeze mnie. A telefon mi się popsuł. - odpowiedział, pokazując starszemu stłuczone urządzenie.
—O co?
—O mnie. Zachowywała się tak, jakby chciała zastąpić mi mamę i w ogóle nie interesowała się Boominem, dlatego się pokłócili. Nie zastąpi mi mamy. Nikt tego nie zrobi.
—Oczywiście, że nie, Tae. Ale nie myślisz, że przesadziłeś? Martwi się o ciebie i chce Ci pomóc.
—Ale to nie jest powód żeby zaniedbać swoje dziecko. Robiła wszystko to, co robiła moja mama, jakby chciała ją na siłę zastąpić. Poza tym, czemu trzymasz jej stronę?
—Nie trzymam niczyjej strony, Taehyung. Jeśli tak mówisz, wierzę ci.
—Więc... Mogę z tobą mieszkać? Mogę dołożyć się do opłat, będę sprzątał, mogę nawet gotować.
—Hej, spokojnie. Możesz ze mną mieszkać, a obowiązki jakoś podzielimy. Na pierwszym miejscu jest twoja szkoła. Jeśli koniecznie chcesz pracować, porozmawiaj z szefem o mniej godzin.
—Nie da mi mniej godzin. Od początku tak dużo pracuję, nie ma nawet szans.
—To może poszukaj innej pracy? Albo zrezygnuj dopóki nie skończysz szkoły. To chyba najlepszy wybór.
—Ale-
—Posłuchaj, Tae. Zrezygnuj z pracy, skończ szkołę i wtedy pomyślimy co dalej, okej? Zostały ci niecałe trzy miesiące. Musisz skupić się na nauce, a ja się resztą zajmę.
—No... No okej.
—A i nie mam dla ciebie pokoju...
—Nie szkodzi. Mogę spać na kanapie. – zapewnił z delikatnym uśmiechem i spojrzał na szatyna tym wzrokiem, który jasno mówił, aby się o to nie kłócić i Jungkook pierwszy raz odpuścił postawienia na swoim.

Taehyung rozścielił pościel na kanapie, która, jak się okazało, była rozkładana, i od razu zakopał się pod grubą kołdrą, układając głowę na dużej, miękkiej poduszce. Westchnął cicho, zaciągając się miłym zapachem pościeli i zamknął oczy, spokojnie odpływając w ten lepszy świat.

Kim przebudził się w środku nocy, słysząc głośny huk. Bez zastanowienia pobiegł do sypialni Jeona, wchodząc tam bez pukania. Omal nie wybuchł głośnym śmiechem, widząc leżącego na podłodze szatyna, który cicho pochrapywał, wciąż śpiąc.
—Hej, Jungkook. Obudź się. – zaśmiał się, szturchając ramię funkcjonariusza, który po chwili otworzył leniwie oczy, mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem. —Spadłeś z łóżka. – oznajmił ze śmiechem. Starszy podniósł się i wszedł ponownie pod kołdrę, jakby nic się nie wydarzyło, co rozbawiło młodszego jeszcze bardziej. Wyszedł z sypialni, ciesząc się, że wziął telefon, którym zrobił kilka zdjęć śpiącemu na podłodze Jungkookowi, choć wziął go z myślą o użyciu latarki. Wrócił do salonu, zakopując się ponownie pod ciepłą pierzyną, ostatni raz zerkając na zdjęcie w telefonie, zanim usnął.

Taehyung otworzył leniwie oczy, słysząc łagodny głos przy swoim uchu i delikatne szturchanie w ramię.
—Idę do pracy.
—Mhm. – mruknął, obracając się na drugi bok.
—Wrócę koło piętnastej.
—Mhm.
—W lodówce jest coś do jedzenia, zjedz coś.
—Mhm.
—Ty mnie w ogóle słuchasz? – spytał, pochylając się nad nastolatkiem, który kolejny raz odpowiedział cichym : "mhm". —Dzisiaj daruję Ci szkołę, bo widzę, że jesteś zmęczony, ale musisz załatwić sprawę z pracą.
—Mówisz jakbyś był moim ojcem. – mruknął z chrypą w głosie, odwracając się do Jeona, który nie mógł nie uśmiechnąć się, widząc zaspanego blondyna z rozczochranymi włosami, lekko rozwartymi ustami i ślicznymi, ciemnymi oczyma, które były otwarte tylko w połowie.
—Jak wrócę zrobimy coś do jedzenia, a później coś wymyślimy.
—Idź już, bo się spóźnisz. – wymruczał, zakrywając się bardziej kołdrą.
—Od kiedy ty się tak o mnie martwisz? – zaśmiał się cicho i wstał z podłogi, jednak kiedy chciał odejść, palce Kima oplotły jego nadgarstek.
—Uważaj na siebie. – wyszeptał, uśmiechając się delikatnie i puścił rękę starszego, po czym zamknął oczy, znów zapadając w sen.

Po kolejnych trzech godzinach snu, Taehyung zwlókł się z łóżka i w pierwszej kolejności udał się do kuchni. Jego usta od razu ułożyły się w lekki uśmiech, widząc tak dużo jedzenia, które było dla niego dostępne i mógł zjeść co tylko chciał. Znalazł w internecie najszybszy przepis na smacznie wyglądające śniadanie, bo sam nie gotował nigdy nic konkretnego. Dlatego był z siebie dumny, kiedy to, co przygotował zjadł ze smakiem i niczego nie zniszczył. Przed nim jeszcze tylko odejście z pracy i czekanie, aż Jungkook wróci do domu. Nie zrobił inaczej - zaraz po śniadaniu wziął prysznic, którego nigdy rano nie brał z powodu oszczędności, ubrał się i ruszył do przytulnej kawiarni, w której pracował. Bał się reakcji szefa na jego decyzję i Hoseoka, na wieść, że nie będą już razem pracować. Bardzo polubił chłopaka i miał nadzieję, że uda im się utrzymać kontakt. Na jego szczęście, pracodawca nie robił dużego problemu, bo jak się okazało, znalazł już kogoś na jego miejsce. Jung posmutniał odrobinę, słysząc, że Taehyung odchodzi, jednak ani ja chwilę nie zmył z twarzy swojego promiennego uśmiechu. Wyściskał Kima, dziękując mu, za pracę z nim, ale nie pożegnał się, zapewniając, że nadal będą rozmawiać i się spotykać, a blondyn nie mógł powstrzymać uśmiechu wkradającego się na jego usta, kiedy usłyszał te słowa.

Taehyung westchnął głośno, opadając plecami na kanapę, widząc, że zostały mu jeszcze ponad trzy godziny siedzenia samemu w domu. Mógł wyjść ze znajomymi i nawet rozważał tą opcję, ale zrezygnował, postanawiając cierpliwie czekać na powrót Jeona. Przeglądał kanały w telewizji, szukając czegoś ciekawego, ale nic nie przykuło jego uwagi. Nie mógł zająć się telefonem, bo ten był już tak bardzo stłuczony, że niemożliwe było używanie go. Dlatego leżał na sofie, czekając aż usłyszy przekręcanie klucza w drzwiach i przyjemny głos funkcjonariusza, oznajmiającego, że już wrócił. I czekał tak, wykorzystując wolny czas na swoje rozmyślania, które zazwyczaj nękały go nocami, ale teraz był szczęśliwy, mogąc spokojnie pomyśleć o mężczyźnie, który w dość krótkim czasie tak wiele zmienił w jego życiu. O mężczyźnie, który niejednokrotnie mu pomógł, któremu mógł zaufać, z którym mógł szczerze porozmawiać i poprosić o radę. O mężczyźnie, którego w ciągu tych kilku niedługich miesięcy zdążył pokochać za to, co dla niego robił. O Jeon Jungkooku.

Crime	✅Where stories live. Discover now