Rozdział 13

1.1K 132 29
                                    

Moi drodzy. Nie muszę chyba mówić dlaczego dzisiaj jest perspektywa taka, a nie inna. Jak dla mnie to jest zwycięzca tych wyborów. Mimo, że to parodia (i każdy z was dobrze o tym wie) tworzę ją prosto z serca.

P.S. Nie obiecuję, ale może w najbliższym czasie napiszę shota o Dudzie i Trzasku. Dajcie znać czy bylibyście takowym zainteresowani.

Miłego dnia i oczywiście czytania.

...

Rafał Trzaskowski

Cały dzień był nieźle powalony. Nie dość, że odkryłem jakąś dziwną stronę na której można pisać i czytać opowiadania - to jeszcze ta chemia. Wiedziałem, że Kruk jest dziwny, ale dzisiaj chyba trochę go poniosło.

Nie miałem humoru do takiego stopnia, że nie chciało mi się uśmiechać przy ciotce, od której matka wiecznie chciała być lepsza. Niby były siostrami, ale bardziej zachowywały się jak rywalki. Czasami cieszyłem się, że jestem jedynakiem i nie musiałem robić podobnych rzeczy.

- Rafałku.. - zaczepiła mnie ciotka Ewa - Nie myślałeś może nad wymianą do Stanów? Przecież umiesz angielski. - dodała złośliwie.

Tak naprawdę to kiedyś się nad tym zastanawiałem, ale nie po to, żeby uczyć się języka za granicą. Chciałem odciąć się od wszystkich i wszystkiego, a w szczególności od domu. Nawet miesiąc w zupełności by mi wystarczył.

- Oczywiście, ale wolałbym polecieć do Moskwy. - odpowiedziałem.

Ciotka nienawidziła Rosjan i ich kraju, więc dobrze wiedziałem co się zaraz zacznie. Tak jak myślałem: wpadła w szał, zaczęła wyzywać naszą rodzinę od kacapów i zarzucała im, że sprowadzają mnie na złą drogę - jakby nie wiedziała, że już na niej jestem.

- Mój Donald nigdy w życiu, by czegoś takiego nie powiedział! - zarzuciła wstając od stołu - Ale czego można spodziewać się po waszej „idealnej" rodzince?! - wyszła z salonu, a po chwili usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami.

- Zadowolony z siebie jesteś? - spytała matka wściekła - Co ci strzeliło do głowy?!

- Kiedyś mówiłaś, że będziesz liczyć się z moimi wyborami. - przypomniałem - Coś się zmieniło?

- Matka ledwo zniosła wieść o twojej orientacji. - odezwał się ojciec - Nie dokładaj jej więcej bólu.

Pamiętam, że kiedy odkryłem to, że jestem gejem, nie wahałem się powiedzieć o swoim rodzicom. Przecież mnie kochali, dlaczego mieliby mnie nie akceptować? Jednak oni nie byli z tego powodu zachwyceni. Mama się rozpłakała i w kółko powtarzała: „Co ja zrobiłam nie tak? Gdzie popełniłam błąd?", a ojciec siedział cicho. Nie próbował nawet się odezwać.

Naszym domem rządziła kobieta. Nigdy nie rozumiałem jak do tego doszło, skoro ojciec wiele razy opowiadał o swoich historiach, w których nie brakowało mu odwagi. Miałem wrażenie, że wszystko mogłoby wyglądać inaczej, gdyby to on był głową rodziny.

Jedyne co zrobiłem to skinąłem lekko głową i poszedłem do swojego pokoju. Przynajmniej tam mogłem pozbierać w spokoju wszystkie myśli.

Zacząłem przeglądać z nudów Facebooka i oczywiście zobaczyłem jeden z postów zamieszczonych przez „Spotted: Warszawa". Ten dzień nie mógł się bardziej zepsuć, więc uznałem, że go przeczytam.

Kochani. Doszły do mnie wieści o opowiadaniu, które krąży po serwisie Wattpad. Chodzi o „Do aborcji jeden krok". Wielu z was pytało czy jest mojego autorstwa, odpowiadam - nie.

Nie wiem kto to napisał (bo z pewnością nie był to Andrzej D.), ale nie widzę żadnego podłoża, aby statek Rafała T. i Kai G. wypłynął, a skoro już do tego doszło, trzeba go zatopić. Nie tylko dla dobra Jarka K. - ale i nas wszystkich.

P.S. Dlaczego dopiero teraz dowiaduję się o czymś takim jak Wattpad? Jedynym źródłem z jakiego powinniście korzystać to moja strona, czuję zazdrość.

Nie myślałem, że kiedykolwiek to powiem, ale.. to był całkiem miły post w porównaniu do tego co można było znaleźć na stronie. Czyżby szanowny twórca zaczął się nawracać i nieść dobro? Jednak to nie było aż tak szokujące jak to, że napisał do mnie Endrju.

Andrzej: Jakby „Przygody Trzaska" to było za mało na poprawę humoru, zobacz co jeszcze znalazłem.

Andrzej: Skiśniesz jak ogórki XD

Bałem się wejść w te dwa linki, które mi podesłał. Gdybym mógł to bym tego nie zrobił, ale było już za późno, bo przecież wyświetliłem te wiadomości.

Pod pierwszym kryło się: „Andrzej Duda to paskuda". Nie musiałem być mądry, żeby wiedzieć, że to opowiadanie, które miało go obrazić. Mimo wszystko, byłem ciekaw co tam znajdę. Nie doczytałem jednak wszystkiego do końca, bo to nie było ani trochę zabawne. Ktoś ewidentnie go nie znosił i nie miał zamiaru napisać o nim czegokolwiek dobrego.

Z kolei w drugim linku kogoś poniosło.. aż za bardzo. Bałem się myśleć co powstanie dalej, bo „Listy do Rafała Trzaskowskiego" (tak jak nazwa mówi) będzie ich kilka, a może skończy się góra na dwóch? Nie wiedziałem nawet co miałem o tym sądzić.

Jesteś jak gruby portfel, zgubiony na ulicy.. niby nikt, by cię nie wziął, ale jednak zabrałby z niego to co najcenniejsze. Gdyby mi to było dane, zgarnąłbym całego ciebie tylko dla siebie.

Niby wszyscy są w stu procentach pewni swojej orientacji, ale ty potrafisz ją zmienić od samego patrzenia swoimi czekoladowymi oczami. Dla kogoś mogą być zwykłymi, brązowymi, ale nie dla mnie.

Zasługujesz na zdecydowanie więcej niż sobie wyobrażasz. Nie wiem czy twoje myśli sięgają tak daleko jak moje, ale powinieneś je dogonić, bo mogą cię zadowolić. Serio.

Rafał: To nie poprawiło mi humoru.

Andrzej: Jak to? Przecież ktoś nieźle po mnie pojechał.

Andrzej: I chyba masz tajemniczego wielbiciela.

Rafał: Ale ja nie chciałem tego.

Chyba naprawdę chcę za dużo, pragnąc jakichkolwiek (miłych) uczuć od Andrzejka. Przecież nie jestem nachalny, ani nic z tego.. co ja niby robię nie tak?

Andrzej: Raffaello nie wkurwiaj mnie.

Andrzej: Jak coś takiego może ci się nie spodobać?

Andrzej: Naprawdę nie rozbawiło cię: „Duda to chodząca wołowa dupa"?

Andrzej: Albo: „Kryptogej, który nie wie, że do mordy nie służy chuj - tylko klej".

Rafał: Gdybym przeczytał coś takiego o sobie to nie byłbym zadowolony.

Andrzej: Ale ty czytasz o mnie!

Rafał: Dalej nie wiem dlaczego miałbym się z tego śmiać.

Andrzej: No dobra.

Andrzej: Widzę, że oboje w twej kwestii się raczej nie dogadamy.. ale powiedz jak ci się podobało to co przeczytałeś o sobie?

Rafał: Przyjęło się, dobranoc.

Naprawdę nie miałem humoru na jego niewiadomo co.

Andrzej: Wyśpij się.

Andrzej: Jutro robimy prezentację na chemię.

Nie żeby coś, ale nie przypominałem sobie, żebyśmy się umówili. W ogóle, czy on kiedykolwiek był chętny na pracownie w grupie? Chyba, że będzie to wyglądać tak, że on będzie siedział obok, a ja będę ją robił. Tak, to zdecydowanie ma większy sens.

Rafał: Nie mam czasu.

Andrzej: No to ja ci go znajdę.

Rafał: To życzę powodzenia.

Andrzej: Dzięki, przyda się.

Andrzej: Wpadnę do ciebie, bo u mnie już byłeś.

Rafał: Co?

Andrzej: Uznam to za zgodę. Teraz możemy się pożegnać, dobranoc.

Duda kurwa, dlaczego akurat ty mi się podobasz?

tęczowy chłopiec | bosak x biedrońOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz