Nie mogę uwierzyć, że to już ten dzień. Dziś mam wyjść za mężczyznę którego... No właśnie, czy go kocham? Odpowiedź na to pytanie brzmi nie, nie kocham go. Miłość to w tym przypadku duże słowo. Mieliśmy nadal zbyt mało czasu aby móc powiedzieć sobie prosto w oczy szczere kocham cię. Jednak nie mam zamiaru ukrywać, że jestem nim zauroczona. Polubiłam go jako przyjaciela i jako pewnego rodzaju... chłopaka. Oliwier bardzo mnie pociąga pod względem fizycznym. Kiedy zgrywa nieustępliwego biznesmena znającego się na tym co robi jest cholernie seksowny, ale mnie o wiele bardziej ujmuje Oliwier którego mam farta oglądać każdego dnia w mieszkaniu. Mam na myśli tego szatyna, który jest opiekuńczy i dobry względem swojej rodziny, przyjaciół i wobec mnie. W towarzystwie tego faceta bierne spędzanie czasu jak leżenie na kanapie i oglądanie filmów, które wcześniej nie było moją ulubioną formą rozrywki, kompletnie przestało mi przeszkadzać. Nawet wtedy zielonooki nie pozwala mi się nudzić. Czasem te wieczory obracają się w rozmowy o wszystkim i o niczym, a czasem skupiamy się na filmie. Czuję się bezpiecznie w ramionach Zawadzkiego i nawet zwykłe zasypianie obok siebie na sofie sprawia, że czuję jakbym była w odpowiednim miejscu, czasie i przy odpowiedniej osobie, a to mi wystarczy, by powiedzieć dziś całkowicie szczerze sakramentalne tak.
Leżałam własnie na łóżku wpatrując się w twarz Oliwiera gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam nikogo o dziesiątej rano. Wstałam najciszej jak umiałam, aby nie obudzić narzeczonego i ruszyłam do drzwi po ubraniu na piżamę szlafroka. Nie wiem kogo zastanę za drzwiami i wolę nie ryzykować, że ktoś zobaczy mnie w koszuli nocnej.
-Hej dziewczyno, dobrze, że jesteś już na nogach. Zabieraj co musisz, ubieraj się i jedziemy do mnie. Nie mamy dużo czasu.
-Cześć Gabi, ciebie też miło widzieć. U mnie w porządku, a u ciebie? Dobrze? To wspaniale!-zaczęłam mruczeć pod nosem.
-Przestań prowadzić konwersację sama ze sobą, pakuj manatki i wio!-oznajmiło pospieszając mnie.
-Nie krzycz, bo obudzisz Oliwiera.-upomniałam ją.
-Za późno. Co moja roztrzepana siostra robi o dziesiątej rano w naszym mieszkaniu i dlaczego drze tak japę?-miałam ochotę się roześmiać na widok zaspanego szatyna wchodzącego do pomieszczenia.
-Przyjechałam do Kornelię.-odpowiedziała patrząc na nas jak na idiotów.
-Nie ma szans. Ostatnim razem jak mi ją porwałaś to nie zobaczyłem jej na oczy przez tydzień.-objął mnie szybko w talii zaznaczając, że nie wypuści mnie z nią z domu.
-Macie dzisiaj ślub. Panna młoda musi się przygotować, z resztą tobie też by się przydało.
-Po co to wszystko. Jak dla mnie może stać tam w piżamie i tak jest piękna.-oznajmił przytulając mnie mocniej do swojej klatki piersiowej.
-Mam ochotę zwrócić śniadanie jak na was tak patrzę. Słuchanie jak sobie słodzicie to już przesada.-moja przyjaciółka udawała zniesmaczoną.
-Nie udawaj, że nie cieszysz się, że będziesz miała taką bratową.-wytknęłam do niej język.
-Generalnie ten obrazek nie jest taki zły.-wykonała teatralny ruch ręką starając się ukryć cisnący się na jej usta uśmiech-A trafiła mi się najlepsza szwagierka pod słońcem.-przewróciła oczami.
-Wiedziałam, że mnie kochasz.-rzuciłam do niej na co obie wybuchłyśmy śmiechem.
-Dobra nie mam zamiaru tłumaczyć się potem dziewczynom dlaczego jesteśmy spóźnione. Idź zbierać najpotrzebniejsze rzeczy, reszta jest już przecież u mnie.-przypomniała.
-Niech ci będzie.-jęknęłam poddając się.
Po ubraniu się w wygodne ciuchy i zrobieniu tego o czym truła mi już od niemal godziny dziewczyna byłam gotowa do opuszczenia mieszkania.
![](https://img.wattpad.com/cover/222960596-288-k116396.jpg)
YOU ARE READING
NIEOCZEKIWANY WARUNEK
Teen FictionKornelia Kowalczyk to dziewiętnastoletnia dziewczyna wystawiona na próbę z pozoru za sprawą jej rodziców, jednak dziewczyna nie zna jeszcze wszystkich faktów. Zmuszona do poślubienia zupełnie obcego, niewiele starszego od niej mężczyzny nie jest naj...